Erotyki, ach te erotyki. Potrafią sprawić, że zapominam o całym świecie i wszelkich smutkach. Jestem tam, w fabule, żyję życiem bohaterów... Lubię je, bo są tak różne od rzeczywistości, takie nierealne, a jednocześnie potrafią wzbudzić ukryte żądze...
"Manwhore. Grzech, który zniewolił dwa serca" to druga część powieści Katy Evans. Opowiada ona o dwójce bohaterów, ona i on, dwa serca...
Ona - Rachel, młoda dziennikarka, która myślała, że uda jej się zdobyć informację na temat tajemniczego milionera. Nie przewidziała jednak, że zdobędzie informacje, ale straci serce. W pierwszej części jej "niecny plan" wychodzi na jaw i młodzi się rozstają.
On - Malcolm - mega przystojny, bogaty, wysoki, wysportowany mężczyzna z zielonymi oczyma, mroczny i tajemniczy. Jest właścicielem wielu przedsięwzięć, ale chyba najbardziej medialną jest jego nowa platforma, która jest konkurentka facebooka - Interface, i to jaka konkurentką... Owa platforma stała się w poprzedniej części pretekstem, aby Rachel mogła zbliżyć się do Malcolma i zbliżyła się i skradła jego serce, które zaraz potem zraniła.
To było w pierwszej części. Nasza para rozstała się, jednak oboje nie mogą o sobie zapomnieć. Ona wszelkimi sposobami stara się więc mu udowodnić, że mimo wszystko można jej ufać, a on pragnie jej uwierzyć. Spotykają się więc po kilku tygodniach od rozstania, na kilka chwil, ale te chwile wystarczą, żeby uczucie zapłonęło na nowo, albo inaczej, żeby uczucie zapłonęło jeszcze większym ogniem. Powoli znajdują znów wspólny język i nie tylko język. Jednak kiedy on daje jej szansę, ona się waha, kiedy zaś ona jest pewna, to on ma opory i tak przez trzy czwarte książki. Oczywiście wśród tych wahań i oporów mają czas na seks... duuużo seksu. Żeby jednak nie było, że tylko seks, opisany dość szczegółowo, z jej punktu widzenia, bo to Rachel jest narratorem, to są także dialogi... dość skąpe, ale są. Książka skupia się raczej na przemyśleniach Rachel i jej uczuciach niż na zawiłej fabule czy długich rozmowach. Nie ma szybkiej akcji, nie ma skoków ciśnienia, ale za to jest przyjemnie spędzony czas na lekkiej lekturze. Mamy tutaj narratora pierwszoosobowego ( naszż bohaterkę) i bardzo jestem ciekawa punktu widzenia Malcolma. Kto wie, może i taka część serii powstanie.
Autorka pisze ładnie i poprawnie literacko, opisuje tak, że wyobraźnie działa, jednak brakuje mi w tym pisaniu takiego WOW, czegoś specjalnego, co chwyciłoby za serce i nie pozwoliło długo zapomnieć o powieści. Bez tego WOW książka jest przyjemna, ale taka zwykła, niczym się nie wyróżniająca na tle innych erotyków czy romansów.
Podsumowując - powieść jest typowa literaturą kobiecą i dobrze, bo nam też się taka należy w tym zdominowanym przez mężczyzn świecie. Jest literaturą łatwą w odbiorze, lekką, dla niezbyt wymagającego czytelnika.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.