Książki Beaty Pawlikowskiej bardzo często goszczą na moim blogu, a ich recenzje są zazwyczaj pozytywne. Nikt mnie tak nie zaskakuje radością życia, ciekawością świata i zdrowym podejściem do wielu spraw, jak właśnie autorka, która równocześnie jest podróżniczką, felietonistką, dziennikarką, tłumaczką, fotografką i ilustratorką książek. To kobieta wszechstronna "która żadnej pracy się nie boi".
Tym razem podróżniczka pokazuje nam jak podróżować, gdzie podróżowała i jak się do takich "wycieczek" przygotować. Wszystko znajduje się w jednej z obszerniejszych książek, jakie wydała, co świadczy nie tylko o ilości jej wyjazdów, ale i o sporym doświadczeniu w organizacji wypraw.
"Uwielbiam to uczucie.
Biorę plecak, zamykam za sobą drzwi. Jadę na lotnisko..."
Tymi słowami rozpoczyna się książka "Samotne wyprawy", w której to na pożółkłych kartkach przeczytamy o niezwykłych przygodach jakie spotkały ją podczas samotnych wypraw. Podejrzewam, że tak do końca samotne to one nie były biorąc pod uwagę zdjęcia, które ktoś jej wykonał, ale ok, przyjmijmy, że Beata Pawlikowska od początku do końca zwiedzała świat w pojedynkę. Swą opowieść zaczyna od szeregu przemyśleń, które towarzyszą nam przez wszystkie rozdziały. Czego to tutaj nie znajdziemy... Przede wszystkim Beata odpowiada na pytania, zapewne często zadawane jej przez ludzi, czyli: "skąd wie dokąd jechać?", "czy się boi?"itd.
Każda strona okraszona jest zdjęciem lub ilustracją, sprawiającą wrażenie jakby była namalowana odręcznie z odręcznym podpisem. Bardzo mi się podoba taka wersja grafiki, która dodatkowo podkreśla indywidualny charakter pisarki. W sumie to całość, treść, okładka, szata graniczna, podkreślają jej indywidualizm. Pisze bardzo ciekawie i lekko, tak samo jak opowiada. Nigdy nie lubiłam filmów, czy książek przyrodniczych, jednak w tym wypadku to nie jest książka, tylko osobiste spotkanie z Beata Pawlikowską, która każdego z czytelników traktuje z szacunkiem. Ona nie pisze dla siebie, ona pisze dla każdego z nas osobno, ukazując nam nie tylko piękno tego świata, ale również niebezpieczeństwa, siłę i mądrość.
Jest tu również wiele ciekawostek dotyczących samej praktycznej części podróży, czyli gdzie trzymać paszport, bez którego podróżować to możemy na terenie Unii Europejskiej, co warto mieć ze sobą, np. żółtą książeczkę (inaczej książka szczepień)czy słuchawki do uszu, bo wszędobylska muzyka w afrykańskich miastach może dać popalić. To jeszcze nie wszystko. Beata podkreśla, ze bardzo ważne są pastylko na ból gardła, równie ważne jak scyzoryk, szeroka taśma klejąca, karabińczyk czy bielizna termoaktywna. To tylko nieliczne z "drobnostek", które wielokrotnie podczas samotnej wyprawy mogą nam przysłowiowo "uratować życie".
Beata zdradzi nam nawet jaki obiektyw do aparatu będzie najlepszy :). W środkowej części lektury znalazło się miejsca na zdjęcia kolorowe, bo cała pozostała część utrzymana jest w kolorach szarości.
Dodam od siebie, że Beata Pawlikowska prowadzi niesamowite życie, trudne, ale tak ciekawe, że zazdrość sama przeze mnie przemawia. Podziwiam ją za odwagę, chęć poznawania i o brak lenistwa, które cechuje np. mnie i dlatego też ja nigdy nie poznam dżungli, malarii, afrykańskich insektów, a jednocześnie nie będzie mia dane zobaczyć piękna, które znajduje się na całym świecie. Polecam!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.