Kochany mój, jaka szkoda, że nie mogłeś być na swoich pięćdziesiątych urodzinach. Było ekstra. Byli ludzie, którzy byli Ci bliscy, tort w kształcie piersi, wykonany przez Cukiernię Gembal w Skoczowie, nieziemsko pyszny i wykonany z największą starannością i dbałością o szczegóły, a do tego pyszne jedzenie.
Mam nadzieję, że widzisz to wszystko tam z góry i cieszysz się, że pamiętamy o Tobie, no i, że Szef nieba nie ma nic przeciwko takiej formie tortu, jest przecież ubrany ;). Nie zapomnieliśmy też o najważniejszej rzeczy, czyli wizycie na cmentarzu. Wiesz jakie to wzruszające, kiedy tak dużo osób stało koło Twojego grobu? Tort tortem, ale zapalone znicze i modlitwa, to na pewno zostało zauważone w niebie. Żywi mają rzeczy namacalne, a zmarli duchowe.
Nawet jeśli nie chcę śmiać się, płakać i myśleć,
To wiedz ze dalej jesteś w mym umyśle.
Piszę ten list do nieba, do ciebie i wierzę,
że kiedyś go przeczytasz
Młody dostał dziś łóżko, ale nie byle jakie łóżko, bo jest to bajerancki samochód Formuły 1, z kołami i zapalającymi się światłami. Możesz sobie wyobrazić jaki jest zadowolony. Do tego otrzymał kilka reklamówek zabawek i dinozaurów. Uśmiech miał od ucha do ucha. Jestem z niego dziś bardzo dumna, bo ani razu, bawiąc się z kuzynem nie wybuchnął złością. Bałam się tego, bo ostatnio było całkiem inaczej. Popatrz co robi odpowiednie podejście do dziecka w przedszkolu. Głupio tak mówić, ale brak Twojej choroby w domu również sprawił, że Iruś jest spokojniejszy. Wczoraj wieczorem przyznał mi się, że bał się Twojego drenu, a najbardziej się bał, że też będzie miał taką rurkę pod bokiem. Nic nie mówił wcześniej, a dusił to w sobie. Widziałam pod koniec Twojego życia, że Cię unika, że się boi, zwłaszcza tej krwi w zbiorniku... czasem człowiek nie zdaje sobie sprawy jak takie rzeczy mogą oddziaływać na małe dziecko, ale nawet jakbym wiedziała, to nic nie mogłabym z tym zrobić. Choroba była i musieliśmy przejść przez nią wszyscy. Myślę jednak, że poradziliśmy sobie w najlepszy, możliwy sposób.
Z racji tego, że dziś zjawiło się sporo osób i w tym gronie byli mężczyźni, udało się powynosić niepotrzebne meble, które już jakiś czas czekały na odstawienie, a ja sama wynieść ich nie dałam rady. Panowi skręcili też właśnie łózko dla Irusia. Jak dobrze mieć rodzinę. Tak mi się zawsze wydawało, że ze wszystkim poradzę sobie sama... niestety, nie ze wszystkim i ta męska siła od czasu do czasu jednak się przydaje. Powiem Ci, że dzisiejszy dzień, to był bardzo dobry czas na imprezę. Emocje powoli już opadły, każde Twoje wspomnienie nie powoduje lawiny łez i dlatego mogliśmy spokojnie usiąść, pośmiać się czy powspominać. Do dobry czas. Jutro mija miesiąc od Twojej śmierci. Jak ten czas leci nieubłaganie. Jeszcze trzydzieści dni temu myślałam, że sobie nie poradzę z bólem i tęsknotą, że codziennie od nowa świat będzie mi się walił na głowę, że się uduszę z żalu..., a jednak powoli wracam do normalności. Chyba wreszcie dotarło do mnie, że to tylko chwilowe rozstanie i kiedyś spotkamy się tam u góry, a Ty będziesz wtedy na mnie czekał z otwartymi ramionami.
Bardzo Cię kocham.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.