wtorek, 11 grudnia 2018

OSIEMDZIESIĄTY DRUGI DZIEŃ BEZ CIEBIE... CHOLERA!



Po kilku dniach spokoju wróciły do mnie zawroty głowy, a do tego przyplątała się gorączka. Okropne uczucie. Mimo tego zabrałam się ostro do sprzątania przed świętami i wiesz co... gdyby nie dzieci, to wyjechałabym na ten czas do jakiegoś odludnego miejsca i przespała całe święta, bo co to za święta bez Ciebie?




Za oknem pada śnieg. Pamiętasz jak wraz z dziećmi cieszyliśmy się, że robi się biało? I jak przychodziłeś z prazy zmarznięty i udawałeś, że tak bardzo Ci zimno i że koniecznie muszę Cię ogrzać, a Iruś krzyczał wtedy "ja Cię ogrzeję, ja, ja" i wtedy przybiegała Sandra i robiło się głośno i wesoło wśród ogólnych przekomarzań. Teraz leżysz tam, w zimnym grobie i nie mam już jak Cię ogrzać... nigdy nie będę miała już okazji. To boli Kochany, fizycznie i psychicznie. 

Zdaję sobie sprawę, że do końca mojego życia będą takie szczególne dni, w których ten ból i tęsknota będą się nasilały, aż w końcu coś we mnie pęknie. Takim czasem są święta, rocznica, urodziny... Tęsknoty za Tobą nie da się właściwie opisać słowami. Nie ma takich słów, które oddałyby to co czuję. Wiesz, ja ciągle łapie się na tym, że czekam kiedy zadzwonisz... Tak trudno uwierzyć w to, że Cię nie ma. Jest mnóstwo ludzi koło mnie, bliskich mi ludzi, a ja nie umiem się do końca na nich otworzyć, bo mimowolnie pielęgnuję żal po stracie Ciebie, aczkolwiek niektóre z tych osób są dla mnie bardzo szczególne. Myślisz, że kiedyś mi się uda? Ciężko jest szukać nowego, kiedy stare było idealne.

Zabrałam się również za dekorowanie klatki schodowej. Nie wyobrażasz sobie jakie było to dla mnie trudne, zwłaszcza postawienie "kominka" który zrobiłeś w ubiegłym roku... Jak dziś pamiętam ile poświęciłeś czasu, aby wyszedł taki, jak chciałam. Pierwszy kominek nie podobał mi się, a Ty cierpliwie wziąłeś kolejne kartony i spokojnie robiłeś drugi - idealny. Za to lampion z drewna, który stoi na kominku wykonałeś dwa lata temu. Wystarczyło, że powiedziałam Ci, że w filmie taki widziałam. Cholera, cholera, cholera! Dekorowałam, wieszałam lampki i girlandy i wyłam jak bóbr. Jestem coraz bliżej decyzji o wyjeździe na święta, jeszcze trochę i spakuje siebie i dzieci i pojedziemy przed siebie, byle dalej od wspomnień i świąt i stołu wigilijnego, przy którym Ciebie nie będzie.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka