poniedziałek, 18 marca 2019

"DLACZEGO MAMUSIA PIJE. PAMIĘTNIK WYCZERPANEJ MAMY" - GILL SIMS...


Co przyciągnęło mnie do tej książki - jak myślicie? Po pierwsze fakt, że sama jestem mamą, często wyczerpaną, po drugie kontrowersyjny tytuł i po trzecie - osoba, która patronuje książce, równie kontrowersyjna, jak sam tytuł.  Zapowiada się ciekawie prawda?



Hmmm, mimo czynników, które przyciągnęły mnie do wyżej wspomnianej lektury, mam mieszane uczucia. Owszem można się pośmiać, czasem zastanowić głębiej nad drogą jaką się obrało i ponarzekać na trudy bycia mamą, ale... czy rzeczywiście jest aż tak trudno? Mam troje dzieci, co prawda urodziły się w sporych odstępach czasowych, ale tak czy tak potrafią dać w kość. Mam za sobą kolki, nieprzespane noce, choroby, tysiące pytań i na dodatek nie jestem typową matką Polką, która zapomina o swoich potrzebach. I jak widać żyję, mam się dobrze, czytam książki i bloguję, bez potrzeby zapicia problemów... Tak, mam wrażenie, że autorka widzi w "zapijaniu" panaceum na wszystko, a ja, jako wróg alkoholu mówię temu zdecydowane nie!

O czym właściwie jest powieść? To swoistego rodzaju pamiętnik mamy, która posiada dwoje dzieci, pracuje i próbuje ogarnąć dom, potomstwo, męża i jednocześnie jest narratorem pamiętnika. Ma dużo chęci, ale jak to w życiu bywa - dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. W sumie to matka jak większość z nas, która potrzebując chwili dla siebie, pozwala dzieciom na godziny spędzone przy urządzeniach elektronicznych, która często biegnąc spóźniona z nimi do szkoły, związuje włosy gumką z Hello Kitty, która lubi popatrzeć na męski tyłek, niekoniecznie ten, który należy do męża, oczywiście z daleka i tak, aby idealne matki nie widziały. To również mama, mająca sporo dystansu do siebie, aczkolwiek chwilami chyba ma go aż za dużo, bo sama nie jestem matką idealną, ale śmiem twierdzić, że co za dużo, to niezdrowo. 

Czytając "Dlaczego mamusia pije..." również miałam spory dystans do tego, o czym książka traktuje, a jednak i tak widzę mnóstwo przesady i przegięcia w jedną stronę. Może się mylę, ale tekst kojarzył mi się ze stronami gdzie wyraźnie widać podział na matki i "madki", a jedne drugim potrafią wydrapać oczy i to on line. Co zatem pozostaje czytelnikowi? Myślę, że jedynie zabrać się za lekturę z lekkim przymrużeniem oczu i sporą dawkę cierpliwości.

Zarzuciłam właśnie autorce przesadę, ale na pewno nie mogę zarzucić jej lekkości w pisaniu i poczucia humoru. Książkę na prawdę czyta się przyjemnie i na brak nudy nie można narzekać, ale lepiej traktować ją nie jako "autentyczny pamiętnik" tylko jako "wymyśloną historię", bo inaczej poziom narzekania na rodzicielstwo może nas przerosnąć, a na dodatek dołożymy sobie problemów, których do tej pory nie zauważaliśmy. Sam zamysł na fabułę jest świetny, jednak wykonanie go poległo w przedbiegach. Nie wiem, może mam niesłuszna awersję do tego typu kobiet, które sę takie "cool" i wyluzowane? 

Poradnik utwierdził mnie w przekonaniu o tym, że bardzo łatwo jest po prostu przesadzić w jedną ze stron, dlatego też polecam tytuł czytelnikom lubującym się w specyficznym poczuciu humoru i potrafiącym rozgraniczyć życie książkowego, od tego w realu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka