sobota, 23 marca 2019

ODSZKODOWANIA MEDYCZNE CZYLI PACJENCIE MASZ SWOJE PRAWA...


Zdjęcie pochodzi ze strony http://prawapacjenta.org/kancelaria-bfp-prawo-medyczne/


Szpitale, przychodnie, błędy medyczne - te rzeczy znam od podszewki, o czym doskonale wiecie. Dzięki temu, że jestem bardzo dobrym obserwatorem i nie daję sobie wmówić pewnych rzeczy wiem, że lekarze bardzo często popełniają błędy, które trudno zauważyć "gołym okiem" i równie trudno je udowodnić...



Pacjencie - masz swoje prawa i za każdy błąd lekarza należy Ci się odszkodowanie medyczne. Wiem, że trudno jest znaleźć siły, by walczyć, jeśli sami nie mamy pewności, czy lekarz rzeczywiście popełnił błąd. Często też nie wiemy, że to był błąd medyczny, który doprowadził do uszczerbku na zdrowiu, a czasem nawet do śmierci. Dlatego nakreślę Wam trochę to zagadnienie.

Co rozumiemy pod pojęciem błędu medycznego? Jest to postępowanie sprzeczne z zasadami nauki i wiedzy medycznej w zakresie jaki jest dostępny lekarzowi. Błędy medyczne to również zaniechanie w leczeniu i diagnostyce, postawienie złej diagnozy i nieprawidłowy sposób leczenia. Jeżeli właśnie Ciebie spotkało coś takiego, to masz prawo do odszkodowania medycznego, które będzie rekompensatą dla pacjenta, lub w przypadku śmierci, dla rodziny chorego. Ja wiem Kochani, z własnego doświadczenia, że żadne pieniądze nie zwrócą ani zdrowia, ani życia naszych bliskich, ale pozwolą, w tym całym cierpieniu, nie bać się przynajmniej o naszą przyszłość finansową.

Powiem Wam szczerze, że też noszę się z zamiarem wystąpienia przeciwko lekarzom, przez których zmarł mój mąż. Jak dziś pamiętam, kiedy siedział na szpitalnym korytarzu, z niedrożnym drenem z boku, a woda z płuc płynęła mu potokiem obok drenu. Co zrobił wtedy lekarz? Kazał mu siedzieć w największym przeciągu i położył przed nim stosik ligniny, żeby czasem nie zalało podłogi. Jak dziś pamiętam koszulę męża przemoczona na wylot, przenikliwe zimno i słowa lekarza "to jest umierający pacjent - niech go Pani lepiej odda do hospicjum", a potem... po dziesięciu godzinach na korytarzu (nie było innych pacjentów) gołymi rękami, bez rękawic, wyciągnął dren, przepłukał i włożył na nowo... Walczyłam wtedy, aby zabrano go na oddział i udało się, niestety bardzo szybko starano się go pozbyć, bo jak się później okazało, wdało się zakażenie, które nieleczone doprowadziło do śmierci męża. Nie wiem czy uda mi się to wszystko udowodnić, bo świadkami sytuacji na korytarzu byłyśmy tylko ja i córka, ale spróbuję, jak tylko nabiorę do tego sił. Nie zrobię jednak tego sama, bo niemożliwe jest prowadzenia tak trudnej sprawy nie mając w tym doświadczenia i wiedzy - pomoże mi w tym odpowiednia kancelaria, zajmująca się typowo błędami medycznymi i mająca w swej kadrze fachowców z prawdziwego zdarzenia.

Pamiętajcie Kochani - nie zmienimy systemu i lekarzy, jeśli będziemy przymykać oczy na to, co dzieje się w szpitalach i przychodniach. Walczymy do końca! Po więcej informacji możecie sięgnąć klikając w link pod zdjęciem lub w słowa podświetlone na niebiesko.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka