środa, 4 września 2019

"DOPÓKI STARCZY MI SIŁ" - KAROLINA KLIMKIEWICZ...



Karolina Klimkiewicz to kolejna, polska autorka, której książki towarzyszą mi od samego początku. Muszę też przyznać, że autorka z powieści na powieść udoskonala bardzo swój warsztat pisarski, który  już podczas pierwszej powieści był bardzo dobry. Dziś chcę Wam przedstawić kolejną lekturę wyżej wspomnianej autorki pod tytułem "Dopóki starczy mi sił".



Jest to powieść skierowana do młodzieży i w tym klimacie została utrzymana, ale również czytelnicy nieco starsi odnajdą się w fabule, która pędzi do przodu nie dając nam chwili wytchnienia.


Zola, obecnie stająca się Avą to młoda dziewczyna, która od kilku już lat ciągle ucieka (wraz ze swoją ciotką), zmienia miejsce zamieszkania, tożsamość i wygląd, aby on ich nie odnalazł. Wyobrażacie sobie życie w ciągłym strachu, z oddechem oprawcy na plecach? Ja to wręcz czuję - idę ulicą, a za mną czai się cień, który już już mnie dogania. Znam to uczucie ze snów, które często mnie dopadają, ale do rzeczy, bo przecież nie o mnie jest ta recenzja. Zola tak właśnie żyje. W chwili obecnej przeprowadza się do nadmorskiej miejscowości w Ameryce i tradycyjnie chce wtopić się w tło, ale tym razem coś jednak idzie nie tak, bo już pierwszego dnia zostaje zauważona przez prawie całą szkołę... Trudno w takim wypadku o anonimowość... Plusem tej sytuacji jest to, że dzięki splotom okoliczności, bohaterka znajduje przyjaciół na dobre i na złe, których nigdy nie miała, a z czasem może i miłość wkradnie się w jej serce... Jak się domyślacie, dziewczyna  w końcu będzie miała dość uciekania. Chce być zwyczajną nastolatką, tylko co w takim razie uczyni jej ciotka i co stanie się z ich oprawcą? A właściwie to kim on jest? 

Dawno żadna powieść nie dostarczyła mi tylu emocji. "Dopóki starczy mi sił" to prawdziwy majstersztyk literacki dopracowany do granic możliwości i praktycznie bez wad. To powieść pełna tajemnic, dreszczyku grozy, a równocześnie ciepła, miłości i prawdziwego, ludzkiego życia, z prawdziwymi problemami, które mogłyby spotkać każdego z nas. Karolina Klimkiewicz pisze z pasją, to widać z każdą stroną lektury. Niczego nie napisała tutaj na siłę, a chwilami miałam wrażenie, jakby pisała o czymś, co sama przeżyła. Jest pasja i genialny styl literacki. Wiecie, książka nie liczy sobie ogromu stron, a i tak zawarto w niej tak wiele, że powinna pękać w szwach... Każdy z bohaterów jest "jakiś" i czytając o nim, bądź o niej od razu wiemy czy kradnie nam serce czy też nie. Dialogi zrównoważono z opisami tak, jak lubię, ale jednocześnie opisów jest wystarczająco dużo, by czytelnik mógł sobie wyobrazić miejsca, w których rozgrywa się fabuła. Dla mnie jednak największą zaletą jest ujęcie w słowa emocji, jakie targają bohaterami tak, aby i czytelnikowi się udzieliły. Osobiście wiele razy miałam gęsią skórkę podczas pochłaniania powieści. Nie zabrakło również wielu mądrych przemyśleń, które udoskonalają fabułę, ale i skłaniają do większych refleksji. 

Powieść wiele razy mnie zaskoczyła, ale najbardziej wbiło mnie w fotel zakończenie, którego kompletnie się nie spodziewałam. Szczerze mówiąc, od początku myślałam, że koniec będzie na zasadzie "i żyli długo i szczęśliwie", a tutaj taki numer wykręciła pisarka. Brawo! Brawo i jednocześnie polecam!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka