wtorek, 3 września 2019

GDY LEKARZ STAWIA ZŁĄ DIAGNOZĘ...

Zdjęcie pochodzi ze strony http://prawapacjenta.org/odszkodowanie-za-blad-medyczny-lekarski/


O tym, że służba zdrowia w naszym kraju leży na całej linii wiemy wszyscy... Wielomiesięczne kolejki do specjalistów są na porządku dziennym. Jak to mówią - "musisz mieć końskie zdrowie, aby chorować". 



Jak wiecie, od kilku lat jestem blisko związana ze środowiskiem osób chorych na różnego rodzaju nowotwory złośliwe. Chorował też mój mąż. I codziennie widzę, jak pacjenci są traktowani w szpitalach i poradniach onkologicznych (oczywiście nie wszystkich). Pacjent onkologiczny to bardzo często dla lekarza pacjent z góry skazany na przegraną. Taka prawda! I nie piszę tego, bo gdzieś tam, coś słyszałam, ale z własnego doświadczenia. Lekarze nie przykładają się do swej pracy. Mają rozpiskę/ schemat, którą dostali od NFZ i na chybił trafił przepisują chemię... Bez badań na mutacje genetyczne ani wrażliwość na dany lek... Leczenie raka w naszym kraju to zwyczajnie rosyjska ruletka - uda się, albo i nie trafić z lekiem. I tak "trafiają", aż możliwości leczenia na NFZ się w pewnym momencie kończą, a pacjent zostaje sam.

Do dziś pamiętam ile to razy sama szukałam informacji na temat leczenia męża aby przyjść do lekarza prowadzącego z gotowym planem leczenia... Tak, sama musiałam szukać i drążyć, ale było warto, bo mąż zamiast prognozowanego roku, przeżył z rakiem siedem lat, bez bólu i przykrych dolegliwości. Dziś wiem, że przez cały czas leczenia, lekarze raz za razem popełniali błędy medyczne. Nie będę ich tutaj wymieniać, bo podejrzewam, że zajęłoby to sporo czasu, a i zapewne nie umiałabym tego ująć w medyczny sposób, ale wierzcie mi, że specjaliści od zdarzeń medycznych i odszkodowań mają co robić.

Kolejną rzeczą, jaka ostatnio rzuca mi się w oczy, jest kontrowersyjny temat szczepień, gdzie ustawa jasno i wyraźnie mówi, że lekarz przed szczepieniem, które jest zabiegiem związanym z przerwaniem tkanki, musi wykluczyć wszelkie przeciwwskazania do szczepienia, a nie tylko osłuchać słuchawką i spytać czy dziecko ma katar. Lekarz musi wykluczyć nadwrażliwość na jakikolwiek składnik szczepionki, nowotwory, białaczkę, wrodzone lub dziedziczne zaburzenie odporności itd. Jest tego sporo, wystarczy spojrzeć w chpl danej szczepionki... Czy komukolwiek z Was lekarz powiedział o tym? A może wspomniał o skutkach ubocznych? Nieee, na pewno nie. Ja sama szczepiąc dzieci słyszałam tylko, że jakby była gorączka to podać paracetamol... 

Do czego dążę? Ano do tego, że mój synek, po jednej ze szczepionek dostał drgawek i wylewu śródczaszkowego... To było kilka lat temu, kiedy to nie miałam pojęcia, że to skutek uboczny szczepienia. Oczywiście od razu poszłam do lekarza, który zanotował to w kartotece i kazał przyjść na kolejne szczepienie! W efekcie końcowym moje dziecko zostało zaszczepione kolejny raz szczepionką, która wywołała u niego drgawki i wylew!!! Miałam zdrowe dziecko, mam dziecko niepełnosprawne... Czy zaszczepienie dziecka, szczepionką, w ulotce której pisze, żeby nie szczepić, jeśli po poprzednim szczepieniu wystąpiły skutki uboczne to nie jest błąd medyczny w najczystszej postaci? Jak myślicie - co dla mojego syna było bezpieczniejsze - zaszczepienie go kolejny raz tą szczepionką czy przechorowanie krztuśca, na który (tak na marginesie) i tak zachorował?

Do rzeczy jednak. Tematem mojego postu nie jest "dobrodziejstwo" szczepień, ani nawet różnica między jedną chemią, a drugą w przypadku nowotworów złośliwych. Chcę Wam dziś uświadomić, że lekarz, który stawia złą diagnozę, popełnia błąd medyczny, za który należy się pacjentowi odszkodowanie! 

Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o odszkodowaniach za błędy medyczne, zapraszam do kliknięcia w link pod zdjęciem lub w słowa podświetlone na niebiesko. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka