Ci, którzy mnie znają, zapewne pamiętają, że pisanie tutaj na blogu było zawsze dla mnie terapią i formą pracy nad sobą. Ile to już ten blog zniósł moich emocji, bólu, żalu, lęku, ale też radości i przyjemnych wspomnień. To tu, w zakładce "PAMIĘTNIK" w "listach do Irka" moje serce krwawiło po śmierci męża. To tu wiele razy opowiadałam o moim codziennym życiu, problemach i dylematach...
Na długi czas posty pamiętnikowe zniknęły z bloga albo pojawiały się sporadycznie. W tym czasie wiele sie wydarzyło, nie wszystkim chcę się tutaj dzielić, a o niktórych rzeczach nie warto wspominać. Moje demony przez te lata pojawiały się i znikały na zmianę. Ich forma była różna. W jednej chwili pojawiały sie pod postacią toksycznnego człowieka, a innym razem stawały się kłębowiskiem myśli. Odpuściłam bloga, ale w tym czasie nie próżnowałam :). Przeszłam terapię z psychologiem, czytałam mnóstwo opracowań psychologicznych, drążyłam i analizowałam. Uczyłam się siebie i nadal to robię.
Dziś czuję, że kilka demonów trzeba jeszcze poskromić. Już nie z taką częstotliwością jak kiedyś, bo i demony mniejsze i słabsze, ale jak to mówią "lepiej na zimne dmuchać". I poskromimy je wraz z psychologiem i blogiem ;). Skąd właściwie u mnie to uczucie? Teoretycznie bez wyraźniej przyczyny, a w praktyce, coraz częściej w głowie mam myśli o terapii sprzed prawie trzech lat. Układają się w obrazy, albo wybrzmiewają słowami terapeuty. Tak właśnie działa terapia, nie tu i teraz, ale długofalowo, czasem po latach, świadomie i bez pośpiechu.
Wiele osób wstydzi się terapii, bo mniej świadoma część społeczeństwa nie rozumie tego, a nawet wyśmiewa. Chcę tutaj podkreślić mocno, że nie stydzę się terapii. Kiedy boli mnie serce, idę do kardiologa, a kiedy boli mnie dusza, idę do psychologa. I wiem, że jeśli w mojej głowie będzie porządek, wtedy będę potrafiła pomóc też mojemu dziecku. Bo trudno sprzątać u kogoś w domu, jeśli w swoim ma się bałagan!
Ale do rzeczy (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od "ale" ;) ). Od rana dziś mam w głowie temat, który kiedyś poruszałam z moją psycholog, a mianowicie "słowa kamienie". O co chodzi? Oczywiście opiszę to tutaj po swojemu, bo jeszcze fachowym językiem nie potrafię. Są to m.in słowa "zawsze", "nigdy", "chociaż raz" itp. Na przykład:
- "ty zawsze jesteś wredny"
- "ty nigdy nie sprzątasz"
- "weż chociaż raz bądź normalny"
Wszyscy wiemy, że słowa potrafią ranić, a słowa kamienie dodatkowo uogólniają, do tego stopnia, że mogą mocno zaboleć i zostać w pamięci na długi czas. Te słowa zastosowane w kłótni bądź poddenerwowaniu nie zaprowadzą nas do zgody, a jedynie wzbudzą w drugiej osobie opór i wątpliwości. Bo nikt nie jest "zawsze" i nikt nie jest "nigdy"!
Przyznajcie się, ile razy w kłótniach czy to z drugą połówką czy z dzieckiem użyliście tych słów w tak złym znaczeniu? Ja szczerze się przyznaję, że przed terapią wręcz ich nadużywałam. Wedłóg mnie słowo "zawsze" ma idealne zastosowanie jedynie w zdaniu " ZAWSZE MOŻESZ NA MNIE LICZYĆ"!!!
Staram się wpajać te zasady również mojemu synowi, który ma tenedencje do uogólniania, czym często może nieświadomie ranić inne osoby. Nawet dziś była sytuacja, która dała mi sposobność do rozmowy z nim na ten temat, gdzie tłumaczyłam mu, że nie może krytykować czegoś, co składa się z wielu elementów czy ludzi, bo nie każdy z tych elementów jest zły. Poprosiłam go o nazwanie tych konkretnych rzeczy, które mu nie odpowiadają. Kręcił coś, marudził, ale nazwał rzeczy po imieniu. I co się okazało? Że w tym co było "złe" dla niego, tego złego było zaledwie kilka procent, a przez uogólnianie niesprawiedliwie traktował całą niewinną resztę całości.
Tak to jest Kochani moi. Czasem lepiej się dwa razy zastanowić nad swoimi słowami, powiedzieć "zależy mi, by było miło" niż "ty zawsze jesteś wredny", albo "lubię jak sprzątasz" niż "ty nigdy nie sprzątasz" i dzięki temu nie rzucać... kamieni.
Wybaczcie, że piszę nieco chaotycznie, ale wyszłam trochę z wprawy, a w pisaniu porad nigdy nie byłam dobra ;).
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.