środa, 8 kwietnia 2015

50 TWARZY GREYA... FILM


Właśnie dziś, w Walentynki obejrzałam film, który budzi wiele kontrowersji. Zdania na jego temat są mocno podzielone.
Jedni mówią, że super, a inni, że to porno dla gospodyń domowych - niewyżytych gospodyń. I wszystko wskazuje na to, że jestem jedną z tych gospodyń, bo film bardzo, bardzo mi się spodobał. Z natury jestem romantyczną duszą (tak jak główna bohaterka) i łatwo było mi się z nią utożsamiać. Oczekiwać miłości, poświęcenia i liczyć, że nasz rycerz również taki będzie. Aktor grający głównego bohatera to cholernie przystojny facet, a jego uśmiech na długo zapadł mi w pamięci, i jeszcze to ciało... ach...
Niestety jak w życiu, nie zawsze jest pięknie i po naszej myśli. Królewicz nie okazuje się takim cudownym, jak to sobie wyobrażamy i czar pryska :( (aż do następnej części, która planowana jest na luty 2017 roku). W filmie obejrzymy sporo scen seksu i to takiego mocniejszego (bo Grey lubi karać i sprawiać ból) ale nie są to sceny, które podchodzą pod porno.


Jakoś nie czerwieniłam się ze wstydu. Rozczarowało mnie zakończenie, bo nie było... happy endu, a po cichu liczyłam, że będzie już w tej części. Co do głównych aktorów, to moim zdaniem idealnie dobrano ich do tych ról, mimo, że filmowy Grey nie jest w moim typie. Przyznam się bez bicia, że nie czytałam książki, ale po filmie na pewno to zrobię, chociażby dlatego, żeby poznać zakończenie tej historii :).

Dodam jeszcze, że w pierwszej części 50 twarzy Greya, kobieta została potraktowana bardzo przedmiotowo. Chwilami zaciskałam pięści gdy widziałam, jak bardzo jest poniżana i wykorzystywana. Ma być uległa, karana, a jej nie wolno nawet dotknąć Greya. Jednak wszystko ma swoje źródło, więc i Grey miał swoje powody, które miały swoje korzenie aż w dzieciństwie. Jakie to powody, o tym przeczytacie (bo filmu na razie nie ma) w książce "Ciemniejsza strona Greya". Pomyślałam wtedy, że taki świat, to nie mój świat , bo jestem silną kobietą, która nigdy nie pozwala na poniżanie, nawet w imię miłości, jednak w trakcie czytania kolejnych części trylogii zmieniłam zdanie prawie o 180 stopni. Bo tytułowy bohater tak naprawdę kochał, i nigdy nie chciał zrobić nikomu krzywdy bez wyraźnej jego zgody, a raczej jej zgody. Sam kiedyś powiedział, że to uległa trzyma władzę, bo on nie może zrobić tego co ona nie chce. On może ją tylko próbować przekonać. Po za tym nikt nie nauczył go nigdy innego sposobu na życie. Z czasem ten film i oczywiście książka, stały się dla mnie w pewnym stopniu inspiracją i odskocznią od rzeczywistości. Z drugiej jednak strony, myślę,że takich Greyów jest sporo w naszym realnym świecie. I to nie pięknych i bogatych, ale pijanych, oplutych i w kalesonach. Kobiety są wykorzystywane, bite i poniżane, a mimo to nie potrafiące zostawić swojego"rycerza", nawet jeżeli z rycerza ma tylko zakuty łeb. Nie rozumiem, dlaczego mężczyzna potrafi sprawiać ból kobiecie, zwłaszcza wtedy jeżeli ją kocha. W każdym razie obejrzyjcie 50 twarzy Greya, może spodoba Wam się tak jak mi :) Na koniec dodam jeszcze, że wielkie wrażenie zrobiła na mnie muzyka. Przepiękne piosenki w wykonaniu Annie Lenox,Ellie Gouldind,Vaulits,Beyonce to tylko niektórzy wykonawcy, których utwory towarzyszą mi do dziś.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka