piątek, 26 października 2018

TRZYDZIESTY SZÓSTY DZIEŃ BEZ CIEBIE...



O rany, ale mieliśmy noc! Zakładam alarm w domu i kamery, albo od dziś, aż do powrotu taty będę spała z siekierą... Pies ujadał całą noc, a mi włączyła się wyobraźnia, która podpowiadała najczarniejsze scenariusze.




Powiem Ci, że bałam się jak cholera. bałam się, że ktoś łazi koło domu, jakiś złodziej, albo morderca. Wiem, że nasz pies do najmądrzejszych nie należy i szczeka nawet na swój cień, ale będąc w nocy sama w domu z dwójką dzieci, różne myśli chodziły mi po głowie. Uświadomiłam sobie tym samym kolejną rzecz jaką mi dawałeś - mianowicie poczucie bezpieczeństwa. Zawsze byłeś obok. Kiedy szczekał pies, wychodziłeś na dwór popatrzeć co się dzieje, kiedy ktoś dzwonił do drzwi wieczorem, również Ty otwierałeś. Wiedziałam, że z Tobą nic nam się nie stanie... Irek ja chyba na prawdę zamontuję alarm i kamery, dla bezpieczeństwa swojego i dzieci. Kiedy żyłeś, nie zauważałam i nie doceniałam tego, co nam dawałeś... teraz już wiem, jak wiele Ci zawdzięczam i strasznie mi tego brakuje. Dzień za dniem życie pokazuje mi jaki byłeś i jesteś potrzebny. 

Dzieciaki czują się już lepiej, postanowiłam wziąć je więc  na cmentarz i umyć nagrobek mamy. Nawet nie umyć, tylko popryskać sprayem i wypolerować, a potem spłukać. I już nigdy nie wezmę młodego i Sandry jednocześnie do takiej pracy. Iruś po prostu był nieznośny. Chciał robić wszystko w jednym momencie. Kiedy Sandra polerowała, on musiał robić to w tym samym momencie i w tym samym miejscu. Ona używała sprayu, to on też chce... Żeby go uspokoić, musiałam zastosować perswazję w stylu "spokój, albo nie będzie bajek". Podziałało, ale jednocześnie zaczął marudzić, że mu zimno. Z tego wszystkiego zamiast chlusnąć wodą na nagrobek, chlusnęłam tak, że wszystko wylądowało na moich spodniach i butach. No i mi też zrobiło się zimno. udało nam się jednak dokończyć dzieła, a po powrocie do domu jeszcze bardziej zaczęliśmy doceniać ciepłą herbatkę, ciepłe kaloryfery i cieplutki kocyk. Tylko Twojego cieplutkiego ramienia mi brakuje.

Nie każ mi czekać - długo tak...
Aż się pojawisz przy mnie znów...
Bo tak mi bardzo - Ciebie - brak...
Brak Twego ciepła... Twoich - słów.
Nie każ mi czekać - chwili - dłużej...

Nie wyobrażasz sobie nawet jak bezsensowne wydają się moje dni bez Ciebie. Mija właśnie piątek, który jest kolejną, szarą datą. Nic mnie nie cieszy. Co bym nie zrobiła, robię to tylko i wyłącznie bo jest to potrzebne, a nie dlatego, że sprawia mi to radość. Kiedyś zwykłe sprzątanie dawało mi satysfakcję, bo robiliśmy to razem i razem cieszyliśmy się, że możemy potem usiąść i odpocząć. Nawet moja ulubiona latte nie smakuje już tak samo. Ostatnio znów mi tak bardzo trudno bez Ciebie. Patrzę na zdjęcia i patrzę, a one milczą i są takie zimne. Często głaszczę Cię na nich po twarzy - czemu ja tego nie robiłam częściej kiedy żyłeś? Jaka ja głupia byłam! Żałuję każdej, niewykorzystanej chwili, którą mogłam spędzić z Tobą, każdego uśmiechu, którym mogłam Cię obdarować, a tego nie zrobiłam... Ja Cię tak bardzo przepraszam za każdą przykrość, którą zrobiłam Ci nieświadomie. Kochany starałam się, zawsze, ale jestem tylko marnym człowiekiem, który też popełnia błędy. Wybacz mi.

Wiesz o czym ostatnio marzę? Nie, już nie o zwiedzeniu Ameryki, bo bez Ciebie to nie miałoby sensu. Marzę o tym, by kiedy przyjdzie mój czas i spotkam się z Tobą, poczuć ulgę, taką ludzką, zwykłą ulgę, że znów jesteśmy razem i już nigdy nie będę musiała tęsknić. Trochę to próżne, ale tego uczucia najbardziej mi brakuje - właśnie ulgi.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka