wtorek, 13 listopada 2018

PIĘĆDZIESIĄTY CZWARTY DZIEŃ BEZ CIEBIE... A JA BIEGAM, BIEGAM, BIEGAM...


Po kilku dniach lenistwa dzisiejszy dzień okazał się zabiegany jak mało kto. Kto by pomyślał, że tyle się tego nazbiera przez tak krótki okres czasu, ale nie ma co narzekać, bo czym więcej na głowie, tym mniej smutnych myśli w głowie.




Kochany mój bądź ze mnie dumny - samodzielnie wkręciłam do umywalki jakieś sitko, które ostatnio się rozleciało :). Nawet nie wiem jak to coś się nazywa, ale to nic, bo zaniosłam zepsute "coś" do sklepu i sprzedano mi nowe coś. Coraz bardziej Cię doceniam, bo zawsze Ty robiłeś, nawet nie wiem kiedy wszystkie naprawy - mniejsze i większe. Wiele razy marudziłam, że robisz coś za długo, albo że nie robisz wcale. Teraz wiem, że nie miałam racji mi mam cholerne wyrzuty sumienia, że Cię nie doceniałam. To okropne uczucie, kiedy nie można już przeprosić i cofnąć pewnych rzeczy. Chce mi się płakać kiedy o tym myślę. Już nie mogę Cię prosić o wybaczenie... 

Gdy emocje już opadną 
Jak po wielkiej bitwie kurz 
Gdy nie można mocą żadną 
Wykrzyczanych cofnąć słów 
Czy w milczeniu białych haniebnych flag 
Zejść z barykady 
Czy podobnym być do skały 
Posypując solą ból 
Jak posąg pychy samotnie stać

Muszę Ci się do czegoś przyznać. Byłam dziś przez chwilę szczęśliwa, tak na prawdę mocno i to z zupełnie banalnego powodu. Świeciło słońce, ja spokojnie wysiadłam z samochodu, by zrobić zakupy w "Biedrze", nikt mnie nie poganiał i nigdzie mi się nie spieszyło. Mogłam oglądać sklepowe półki tyle czasu, ile chciałam. Przez tyle lat takich chwil praktycznie nie miałam... Kiedy wyszłam ze sklepu, aż uśmiechnęłam się sama do siebie, a potem usiadłam na ławce i wystawiłam twarz do promieni słonecznych. Taka zwykła rzecz, a stała się dla mnie niemal świętem. Mam nadzieję, że cieszy Cię to, że potrafię jeszcze odczuwać przyjemność z małych rzeczy?

Cały dzień śmiało mogę zaliczyć do udanych. Dużo się działo, ale pewnie patrzysz na nas z góry i widzisz kiedy się śmiejemy, a kiedy tłumimy łzy? Bardzo, bardzo chciałabym żebyś mógł w tym wszystkim uczestniczyć, bez choroby, bez zbiórek i bez trosk tak, jak my teraz żyjemy. Z jednej strony to przykre, że musiałeś umrzeć, ale z drugiej, Twoja śmierć... w sumie Twoja wieloletnia walka z chorobą i śmierć uaktywniły lawinę dobra. Gdyby nie to, nie miałabym wokół siebie tak wielu przyjaznych ludzi, którzy również wynieśli wiele mądrości z tego, co się stało.

Rozmawiałam dziś z księdzem o moich listach. Wiesz co mi powiedział? Mam pisać, pisać i pisać, aby nasza miłość uczyła innych miłości. Powiedział też, że czym więcej jest we mnie tego uczucia, tym Tobie jest łatwiej. Cudowne słowa i mam nadzieję, że potrafię kochać Cię wystarczająco mocno, abyś tam po drugiej stronie mógł to odczuć.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka