czwartek, 29 listopada 2018

SIEDEMDZIESIĄTY DZIEŃ BEZ CIEBIE...WROCŁAWSKI GRZANIEC...


"Mamo, wypiłaś wino - będziesz crazy...". Jak myślisz? Które z naszych dzieci tak zareagowało na mój widok z grzańcem wrocławskim w ręce? Wiadomo, że Iruś :). No niestety, crazy to ja nie jestem, za to oczy zamykają mi się non stop. Widać ów grzaniec nie był tak rozcieńczony, jak w Zakopanym...




Tak to jest, jak się ma kiepską tolerancję alkoholu, nawet w tak niewielkim stężeniu. Powiem Ci, że przez chwilę mnie zamroczyło, ale już jest lepiej. Szybko przyszło i szybko poszło. Myślę, że zmęczenie też miało spory w tym udział, a zmęczona jestem, bo dzień mieliśmy pełen wrażeń, zwłaszcza, że prawie wszędzie staraliśmy się iść piechotą.

Zaraz po śniadaniu chciałam zrobić dzieciom niespodziankę i wzięłam je na wystawę w podziemia Placu Solnego. Można było tam zobaczyć rekwizyty z planów filmowych, a oprócz tego rozwiązać kilka zagadek związanych z nauką. Niestety z niespodzianką nie trafiłam, bo Iruś po prostu się bał i szedł, ale z zamkniętymi oczami, które otworzył tylko przy gablocie z karabinami i przy doświadczeniach z lustrem. Szybko więc musieliśmy zakończyć zwiedzanie. Jak bardzo mu się nie podobało widać po jego minie na zdjęciach.






Żeby trochę go udobruchać, Sandra wzięła go do Galerii Mikołaja (tej, której wczoraj nie udało mi się z nim pokonać przez lęk wysokości). Sandra jest taka, jak Ty i niczego się nie boi, więc oboje weszli na najwyższe piętro i na spokojnie zaliczyli wszystkie przeszkody, a Iruś dzięki temu zapomniał o wspomnianych wcześniej podziemiach. Cieszę się, że Sandra chętnie uczestniczy w takich "dziecinnych" atrakcjach, bo jeszcze jakiś czas temu była tak spięta i taka "dorosła", że za cholerę nie potrafiła wyluzować. Powoli wraca do niej dziecięca radość, która przecież jest normalna i potrzebna w wieku czternastu lat. To cudowne uczucie widzieć własne dzieci szczerze uśmiechnięte. 



Kolejnym punktem programu była Panorama Racławicka. Tym razem ja się zdziwiłam, bo kiedy byłam tu jako nastolatka bardzo się nudziłam, a teraz oglądałam i słuchałam z zainteresowaniem i tak samo Iruś. Podobało mu się niesamowicie. Przypomniało mi się, że będąc tu na wycieczce klasowej oczywiście tylko mi mógł spaść długopis za barierkę... Nauczyciel obniżył mi wtedy za to zachowanie... Pod samym budynkiem, w którym mieści się Panorama, znaleźliśmy kolejnego krasnala. Było na prawdę super.


Następnie już taksówką pojechaliśmy do Bobolandii, czyli wielkiej sali zabaw dla dzieci i rodziców. Bałam się, że Iruś nie wejdzie, bo zawsze miał obawy przed takimi salami, ale tutaj, kiedy ja mogłam być w pobliżu, nie miał z tym problemu. Świetną sprawą jest to, że na miejscu można zjeść też pyszny obiad i napić się mojej ukochanej latte. Wybawiliśmy się za wszystkie czasy (szalałam równo z dziećmi), a jutro zapewne ciężko będzie zwlec się z łóżka z powodu zakwasów. Tak na marginesie już dziś było ciężko, ale uznaliśmy, że jechać gdzieś i leżeć zamiast zwiedzać byłoby bez sensu.










Myślałam, że Bobolandia będzie ostatnim punktem programu, ale nie... po kilkunastu minutach odpoczynku dzieci uznały, że idziemy drugi już raz dzisiaj na Jarmark Świąteczny, bo  młody zgubił rękawiczkę, więc trzeba było zakupić nową, a do tego zapas pysznych pierników i milion innych "pamiątek". Sandra to z każdego miasta przywozi nową czapkę, bo podobno zapomina starą w domu ;). Jednogłośnie stwierdziliśmy też, że wieczorem jest najpiękniej. I tak rzeczywiście jest. Irek, jestem mega zadowolona z pobytu tutaj. Jest cudownie. Nie myślę o tym, co było, ani o tym, co będzie - żyję tu i teraz... na prawdę żyję i cieszę się tym życiem. Potrafię doceniać to, co mam i to gdzie jestem. Jestem szczęściarą, bo mam cudowne dzieci i cudownych ludzi, którzy mnie otaczają i mam Ciebie - może nie tu, na ziemi, ale jesteś w moim sercu na zawsze i w pamięci. Żałuję, że nie jesteśmy tu razem, ale nie rozpaczam już, że jestem tu bez Ciebie. Rozumiesz mnie prawda? Wiem, ze tak, bo Ty jak nikt inny mnie rozumiałeś. Myślę też, że cieszysz się tam u góry, kiedy widzisz, jak nam dobrze.




Popatrz Kochany na zdjęcia, one są prawdziwe, a radość na nich nie jest udawana. Po jutrze wyjeżdżamy, ale już planujemy nowy wyjazd, może będzie to Zakopane, jeśli pojedzie z nami ktoś, kto umie jeździć na łyżwach, bo Iruś tylko po to chce tam jechać ;).

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka