niedziela, 9 grudnia 2018

OSIEMDZIESIĄTY DZIEŃ BEZ CIEBIE... NASZA BAJKA...

Po kilku okropnych dniach nadszedł taki, w którym myślę, myślę i myślę. Nawarstwiło się kilka spraw, które gdzieś tam a locie mnie zaskoczyło i musiałam to wszystko przeanalizować. Niestety, do konkretnych wniosków nie udało mi się dojść...



Gdzieś ostatnio czytałam w internecie (a jak wiesz, tu można wszystko znaleźć) jak młodzi ludzie komentowali niepełnosprawne osoby epitetami "down", "debil" itp. Boże, jak tak można? Co się dzieje z tym światem? Zastanawiałam się jaka może być przyczyna takiego stanu rzeczy? Bardzo ważne jest w życiu przekazywanie dzieciom podstawowych wartości życiowych. Bo, kto? jeśli nie my rodzice. U nas rodzinnie pomagamy. Czasem jest to coś dużego, a czasem mała rzecz. Ola w tym roku rozdawała prezenty z Mikołajem niepełnosprawnym dzieciom. Moje dzieci nie wyśmiewają się na basenie z dzieci niepełnosprawnych, bo od dziecka miały z nimi kontakt i wiedzą, że niejednokrotnie dziecko niepełnosprawne jest o wiele bardziej mądre życiowo niż dziecko zdrowe.

Kolejni na tapecie są mężczyźni, którzy zaskakują mnie coraz bardziej pozytywnie, bo nigdy w życiu nie pomyślałabym, że jest w nich tyle empatii, albo może nie empatii, ale szacunku do mnie za to, że trwałam w walce o Ciebie do samego końca. Myślę, że wszystko, co robiłam budzi szacunek. Nie dążyłam do tego, by wzbudzać takie uczucia, ale z drugiej strony to miłe prawda? Wszystko, co robiłam było robione z miłości. Przecież to Tobie przysięgałam, że "w zdrowiu i w chorobie (...) i że Cię nie opuszczę, aż do śmierci". Po za tym byłeś mężczyzną z mojej bajki, który najpierw pytał o kolor moich oczu, a dużo później dopiero o preferencje seksualne... Który przynosił kwiaty, mówił "kocham Cię" nie oczekując "dowodów miłości" i przepuszczał w drzwiach. Byłeś wszystkim, czego może pragnąć kobieta. I zastanawiam się czy w dzisiejszym świecie jeszcze istnieją tacy mężczyźni, którzy zamiast "ruchać" mówią "kochać się"? Może są...kto wie, a może to my byliśmy staroświeccy? W każdym bądź razie mi się nasza bajka podobała, tylko szkoda, że na końcu nie było napisu HAPPY END.

Mogłabym jeszcze myśleć o sensie istnienia 😏, śmierci, miłości itp. ale zbieram się na babskie ploteczk, gdzie oplotkuję wszystkich, którzy o mnie plotkują i jadę Kochany bez dzieci, które powierzam dziadkowi. Ostatecznie Sandra tez poradzi sobie z Irusiem, ale czuję się pewniej, gdy dziadek trzyma rękę na pulsie.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka