niedziela, 20 stycznia 2019

"MOJA TWOJA WINA" - BEATA MAJEWSKA...

Beata Majewska to kolejna, polska autorka, której powieści czytam regularnie i w swej biblioteczce mam chyba wszystkie tytuły napisane przez pisarkę. Cenię je głównie za lekkość i umiejscowienie ich w realnym życiu, które może toczyć się blisko nas, po sąsiedzku.


Dzisiejsza recenzja powinna zostać napisana przez mnie już dawno temu. Jednak tematyka i sprawy osobiste związane ze stratą męża nie pozwoliły mi na pisanie. No właśnie - co czuje kobieta po starcie męża? Myślę, że mogę wypowiadać się na ten temat z pełną świadomością, tak samo, jak główna bohaterka książki, która również przeżywa stratę męża. Mój zmarł, jej zdradził i odszedł do innej - ból ten sam!

Urszula to młoda mężatka, pracująca jako księgowa. Kobieta potrafi zrobić wszystko, aby mąż ją kochał, tym samym dając się wykorzystywać i robiąc wiele rzeczy wbrew sobie... tracąc zwyczajnie swoją tożsamość. Kiedy pewnego dnia odkrywa, że mąż ją zdradza, z dnia na dzień, pełna żalu i z pękniętym sercem, postanawia odejść od wiarołomnego mężczyzny i przenieść się do domu, który odziedziczyła po ciotce. Dom wymaga ogromnego nakładu pieniędzy, gdyż jest w opłakanym stanie, ale w obecnej sytuacji idealnie zajmuje to myśli Uli. W cierpieniu wspiera ją także najlepsza przyjaciółka, a z czasem może pojawi się ktoś jeszcze?

Michał to mężczyzna, który początkowo nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Gburowaty, przemądrzały i jakiś dziwnie tajemniczy. Na dodatek był konkurencją w pracy dla Urszuli, której przecież kibicowałam z całego serca. Z czasem jednak polubiłam go, bo pierwsze wrażenie jednak potrafi mylić. To ten mężczyzna powoli pokazuje Uli jak odzyskać wiarę w płeć męską i kochać, nie tracąc tym samym własnego ja. Jednak zanim to wszystko nastąpi, przed nasza parą będzie kręta droga tajemnic Michała.

Fabuła, kolejny raz została przeniesiona w moje strony, bo dom, opisany w powieści znajduje się raptem kilka kilometrów ode mnie. Przejeżdżając prze tę miejscowość, szukałam nawet tego miejsca, bo autorka tak szczegółowo i obrazowo je opisała, że widziałam je oczyma wyobraźni. Fajnie by było przenieść się w książkowe miejsca. Może nawet spotkałabym Ulę i Michała? Całość pisana jest językiem łatwym w odbiorze, takim swojskim i normalnym, bez zbytnich "słodzeń". Czytając, miałam wrażenie, że historia dzieje się po sąsiedzku, u kogoś, kogo znam. Beata Majewska w genialny i przystępny sposób ukazała siłę i samozaparcie, jak drzemie w kobietach i ile potrafią znieść. Nie zapomniała też opisać, jak wiele znaczą bliskie osoby, które w potrzebie potrafią dźwigać na swych barkach nasz świat, który legł w gruzach. Niby nic, a jednak tak wiele. Oczywiście dialogi są zrównoważone z opisami, więc na nudę, na pewno narzekać nie będziemy. 

To cudowna, mądra i prawdziwa opowieść, mogąca być nie tylko wspaniałą i wciągająca lekturą, ale jednocześnie może dawać pocieszenie wszystkim tym, którzy stracili bliskich, nie ważne w jakich okolicznościach. Bo przecież po burzy zawsze wychodzi słońce.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka