niedziela, 12 maja 2019

DWIEŚCIE TRZYDZIEŚCI TRZY DNI BEZ CIEBIE - SUMIENIE, CHEMIA, BEZSILNOŚĆ, DZIECI, DOM, ZNAJOMI, IRUŚ, ZAKOPANE, NAGROBEK, MIŁOŚĆ...


Nie my dajemy życie i nie my go odbieramy - to słowa, które mocno utkwiły mi w głowie. Wiesz kiedy je usłyszałam? Kiedy w mojej głowie pojawiały się ciągłe wyrzuty sumienia, że mogłam zrobić coś więcej, mogłam zapobiec pewnym wydarzeniom i że mogłam inaczej postępować. Tak, nie ja dałam Ci życie i nie ja go odebrałam - zrobiłam wszystko, a Twoja śmierć nie była spowodowana "czymś" czego nie dopełniłam...




SUMIENIE - patrząc wstecz na swoje życie, wiem już, że nie powinnam niczego sobie zarzucać, bo robiłam wszystko, co tylko było w mojej mocy i na ile starczało mi sił i nie dotyczy to tylko  Ciebie. Wiem też, że patrząc na relacje międzyludzkie, zawsze jest przecież też druga strona i nie zrobimy nic, jeśli to "wszystko co w mojej mocy" działa tylko jednostronnie. Nie zmienimy przeznaczenia, ale możemy z każdej chwili jaką dane jest nam przeżyć, wyciągać wnioski i naukę na przyszłość. Twoja choroba i to, co wiązało się z nią, wiele mnie nauczyła - pokora, inne spojrzenie na świat i ludzi, radość z małych rzeczy (nawet z marudzenia dzieci) i miłość... a jednocześnie strach, ból, tęsknota ale i chart ducha i ogromna siła - to tylko niektóre z tych rzeczy. 

CHEMIA - wiesz, w piątek wieczorem, skacząc po kanałach telewizyjnych, zatrzymałam się na filmie "Chemia", polskiej produkcji. Nie wiem czemu, ale nie mogłam przestać go oglądać, mimo że zazwyczaj staram się omijać tego typu produkcje, aby zaoszczędzić sobie dodatkowego bólu. Obejrzałam, od początku do końca, płacząc praktycznie non stop. To historia dwójki młodych ludzi, którzy gdzieś tam się spotkali i połączyło ich uczucie, trwające mimo choroby (raka) u kobiety, która pojawiła się zanim związek na dobre się rozpoczął. Jednak nie to mną tak wstrząsnęło. Reżyser filmu pokazał obraz w tak niesamowity i oryginalny sposób, że chyba długo o nim nie zapomnę. Po za tym w trakcie oglądania wróciły wszystkie wspomnienia - korytarz onkologicznego oddziału, gdzie snują się ludzie przypięci do stojaków z "chemią" - jedni na początku swej drogi, uśmiechnięci i wierzący, że czeka ich jakaś przyszłość, z blaskiem w oczach, a inni... no cóż, blask w ich oczach już gasł. Wróciły wspomnienia bezduszności lekarzy i ich małej wiedzy, albo może to nie wiedza, tylko brak chęci, żeby zrobić coś więcej? Wrócił strach, brak pieniędzy na leczenie i na końcu świadomość, że to już koniec... że czas się pożegnać... I wiesz co? Słowa głównego bohatera "chcę umierać razem z Tobą..." - to one najbardziej mną wstrząsnęły, bo ja też tak chciałam. Niestety, jedno z nas zostało tutaj, na tej ziemi, z tym całym bagażem doświadczeń, z lękiem i cholernym brakiem Ciebie. Tak, zostałam tutaj i muszę trwać...

BEZSILNOŚĆ - jeszcze niedawno nie bałam się śmierci, a teraz, kiedy patrzę na naszego śpiącego synka, na córki i ich młodzieńczą radość... znów boję się umierania. Nie umiem sobie nawet wyobrazić chwili, w której będę. musiała ich zostawić. Potwornie boję się też raka, że któreś z nas zachoruje - nie chcę kolejny raz tego przeżywać - nie, nie, nie chodzi o sama chorobę, ale o to, co jej towarzyszy... Bezsilność - to chyba mówi samo za siebie !!! Obawiam się, że ten spokój znów zniknie. Chyba zwyczajnie nie wierzę już w szczęśliwe zakończenia i w to, że najgorsze mam już za sobą. Ty na pewno wiesz, co nas jeszcze czeka prawda? Gdybyś mógł mi to powiedzieć - albo lepiej nie, lepiej nie wiedzieć i starać się żyć obecną chwilą na tyle, na ile to możliwe. Muszę... chcę pomagać, jak najwięcej, pomagać, pomagać i pomagać - może dobro do mnie wróci?

DZIECI - nasze dzieci są cudem, prawdziwym i najdroższym - nawet kiedy pyskują, nie słuchają i psocą - odkrywam to codziennie na nowo. Widzisz, kiedyś nie doceniałam ich aż tak bardzo. Sandra za parę dni skończy piętnaście lat i ma już za sobą wybór szkoły, oraz egzamin, który zakwalifikuje ją do niej, Ola w tym tygodniu pisała maturę - nie doczekałeś tego, a ja trzymałam za nie kciuki za nas oboje. Te wszystkie wielkie chwile naszych dzieci - urodziny, matura, szukanie swojego miejsca w życiu - nie ma Cię przy nich i tak samo jak ja, nasze dzieci muszą radzić sobie bez Twojego wsparcia., a ja... mogę tylko próbować je ukierunkować. Mamy cudowne dzieci Kochany mój.

DOM -  wspomnienia, te piękne, ale również i te wyjątkowo trudne i bolesne. Dlatego tak często z niego uciekam na kilka dni, mimo że, go kocham. Dom - który coraz częściej przyprawia mnie o dreszcze swym smutkiem. To tu przeżyliśmy ze sobą tak wiele, a każdy kąt przypomina mi Ciebie. Wiesz, że do dnia dzisiejszego nie byłam w stanie posprzątać strychu, na którym znajduje się masę Twoich rzeczy, ubrania, narzędzia i pamiątki. Raz spróbowałam się za to zabrać, ale nie dałam rady przebrnąć przez każdą z rzeczy, w której jest cząstka Ciebie. Czy kiedyś mi się to uda?

ZNAJOMI - poznaję nadal mnóstwo osób, a mimo to czuję się często samotna jak palec. Nie zawsze, bo są dni, kiedy normalność się pojawia, ale nigdy nie znika pustka, jaką po sobie zostawiłeś. Ani Ty, ani ja nigdy nawet nie przypuszczaliśmy, że Twoja śmierć będzie dla mnie taka traumą...

IRUŚ - bardzo mu Ciebie brakuje i nie ma dnia, by o Tobie nie wspominał. Szuka namiastki taty wszędzie i jak sam mówi "chciałbym mieć tatę, nawet jeśli byłby codziennie pijany". Ta jego logika pokazuje, jak wiele dla małego dziecka znaczy ojciec, który powinien być autorytetem i drogowskazem, a równocześnie oparciem i opoką i nie wiem jak bardzo bym się starała, to nigdy nie będę dla niego ojcem, a jedynie matką - tylko albo aż matką!

ZAKOPANE - tak, to miejsce, które pozwala nam odpocząć i na moment zapomnieć. Jeszcze w lutym bałam się tam jechać, mając w pamięci nasze wspólne wyjazdy. Tym razem nie było już strachu. Mieszkaliśmy w zupełnie innej części Zakopanego, pojechałam z naszymi dziećmi i z przyjaciółmi, również mającymi dziećmi i... to właśnie to młode pokolenie pozwoliło na cudowne i wolne od wspomnień spędzenie czasu. Uwierzyłbyś, że ciągły rozgardiasz, marudzenie, śmiechy i wrzaski pozwolą się zrelaksować? A jednak Kochanie - to możliwe, bo mam już po dziurki w nosie spokoju i ciszy... Myślę, że to ten wyjazd będzie kolejnym, dodanym do albumu wspomnień w mojej głowie.

NAGROBEK - Kochany, jeszcze miesiąc i wreszcie będziesz miał nagrobek, od początku do końca zaprojektowany przeze mnie. Ziemia wreszcie przestała osiadać i tym samym można już działać. Mam już również rzeźbę naszych splecionych dłoni. To ostatnia rzecz jaką namacalnie mogłam dla Ciebie zrobić - zaprojektować nagrobek... i zrobiłam to wkładając w niego całe, swoje serce.

MIŁOŚĆ - bardzo Cię kocham...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka