piątek, 19 lipca 2019

DZIESIĘĆ MIESIĘCY BEZ CIEBIE - CZY WARTO BYŁO...



Dziesięć miesięcy (za dwa dni) to z jednej strony tak niewiele, a z drugiej... to ogromny szmat czasu, w którym zaznałam tak wielu emocji, że niejednemu starczyłoby ich na całe życie.  Jestem tym zmęczona. Wielokrotnie w tym czasie żałowałam, że mam tak wielotorowe myślenie, bo o ile byłby prościej przyjmować życie takim, jakie jest prawda?




Kochany mój - Twoja śmierć dostarczyła mi ogrom bólu, smutku i tęsknoty, że nie umiem tego nawet opisać słowami. Płakałam, wręcz wyłam z bezsilności, bywało też, że miałam ochotę po prostu zasnąć i nigdy się nie obudzić, bo po co budzić się bez Ciebie? Po kilku miesiącach zaczęłam doceniać spokój, który nastał, mimo że był on okupiony Twoją chorobą i śmiercią, a dziś... dziś jestem zła na Ciebie, że nie dajesz mi o sobie zapomnieć, na tyle, bym mogła zacząć żyć z czystą kartą... Byłeś mi i w sumie jesteś, tak bliski, że nadal czuję się z Tobą jedną osobą. Pamiętasz? Zawsze mówiłam i pisałam "my chorujemy", "my leczymy się", "my, my, my...". Niestety, moje serce nie potrafi przestawić się z "my" na "ja" - nie potrafię, chociaż bardzo bym chciała.

Kochany powiedz mi ile można cierpieć patrząc na zdjęcia - tak, wiem, można, ale ile tego można znieść? Czy warto było aż tak kochać? Często zadaję sobie ostatnio to pytanie układając w głowie listę plusów i minusów - bilans jednak ciągle wychodzi na zero... Irek, stało się tak, że odszedłeś, chociaż mieliśmy spędzić ze sobą całe życie i zrobiłam wszystko aby nasza wspólna historia była jak najdłuższa - tak się stało, a teraz pozwól mi żyć bez ciągle krwawiących ran w sercu, pozwól mi być szczęśliwą, bez wspomnień, dobrych i złych, do czasu, kiedy znów się spotkamy...proszę... Zawsze będziesz w moim sercu, ale niech to tak cholernie nie boli!

W ciągu tego czasu było kilka chwil, w których pozornie czułam się szczęśliwa, co z tego, skoro zawsze wtedy czułam podświadomie wyrzuty sumienia, że nie powinnam i że nie mam już do tego prawa. Pewnej nocy nawet przyśniłeś mi się i byłeś zły. Wiem, to tylko zlepek moich emocji odtwarzał mi się w mózgu podczas snu, bo Ty zawsze chciałeś dla mnie jak najlepiej, ale to i tak zrobiło swoje. Ja po prostu boję się być szczęśliwa!

Powiedz ile mogę przemeblowywać, malować i uciekać z domu, by chociaż na moment zapomnieć. To nie może trwać w nieskończoność. Zmieniłam w domu praktycznie wszystko, wszystko poprzestawiałam, jest inaczej, a jednak ciągle tak samo. Jednego, co boję się zmienić, to zdjąć ze ścian nasze zdjęcia, które bez ustanku przypominają mi Ciebie. Chwilami rozkładam już ręce, bo zwyczajnie nie wiem co robić. Czy myślisz, że potrzebuję jeszcze trochę czasu? Myślałam nad tym i wiesz co? Czas nie zmniejsza tęsknoty, a wręcz ją potęguje, bo czym dłużej nie ma ukochanej osoby, tym bardziej za nią się tęskni. Czas nie leczy też ran, a jedynie sprawia, że ból jest bardziej przytłumiony, ale jest, non sto, bez ustanku.

Tak wiele wydarzyło się w moim i dzieci życiu przez ostatnie miesiące. Ola zdała maturę i dostała się na studia, Sandra dostała się do wymarzonej szkoły i będzie kiedyś programistą, a Iruś staje się z dnia na dzień coraz bardziej samodzielny. Poznaliśmy wielu ludzi, zwiedziliśmy wiele nowych miejsc w związku czym mam wrażenie, że dostaliśmy się do jakiegoś klubu Włóczykijów i tylko jedno pozostaje niezmienne  - Ty!

Irek... bardzo Cię kocham, ale pozwól mi zwyczajnie żyć...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka