Już od rana, kiedy otrzymałam telefon z godziną piątkowego zabiegu zaczęłam mieć "stracha" i to nie przed samym zabiegiem ale przed zastrzykiem znieczulającym. Tak, jakoś dziwnie mam, że zawsze boję się nie tego co trzeba. Przed cesarskim cięciem nie bałam się samego cięcia, ale... cewnikowania przed nim. W większości szpitali robią to już po znieczuleniu, a w Cieszynie na żywca i to sporo przed samym zabiegiem. W sumie, może to i dobrze, że bardziej obawiam się takich głupotek, bo w ten sposób odwracam swoją uwagę od głównego problemu. Fakt faktem boję się i tyle. Mój żołądek już teraz odczuwa tego skutki .Zawsze tak mam. Kiedy operowali męża, tatę czy córki byłam silna, ale kiedy tylko emocje opadły zaczynały się bóle żołądka, wymioty itp. To chyba fachowo nazywa się "Zespół jelita drażliwego" :( Najważniejsze jednak, że zawsze to mija po około dwóch tygodniach, więc nie jest tak źle.
A jak mi minął dzień? Nudno. Dzieci w szkole, mąż w pracy, jedynie ja sama z synkiem. Dopiero po południu wybrałam się do sklepu ogrodniczego po zakup kwiatów na nowy "klombik" taty i przy okazji zakupiłam rododendron. Zastanawiam się czy nie za późno jest na jego posadzenie, bo w niektórych ogrodach już kwitną. Ten, który kupiłam ma pączki, ale podłoże miał już mocno wysuszone, więc co z tego wyrośnie to się dopiero okaże. Jestem jednak dobrej myśli, bo już nie raz kupowałam storczyki w opłakanym stanie, prawie uschnięte, a kiedy tylko przesadzałam je do ziemi (wiem, wiem one rosną na innym podłożu)to odwdzięczały mi się po czasie pięknymi kwiatami. Wszystkie storczyki rosną u mnie w ziemi i bardzo im się to podoba. Kwietną praktycznie non stop i ciągle puszczają młode pędy :)Może z tym rododendronem też tak będzie :)o ile mi go sarny wcześniej nie zjedzą/
Po południu już nie było tak wesoło. Zrobiło się dziwnie nerwowo. Dzieciaki, te młodsze rozrabiały jak cholera. Sandra robiła małemu na złość, ten w zamian piszczał jak wściekły. Zwariować było można. Czekałam tylko kiedy pójdą spać i na spokojnie obejrzę film. Miało być tak dobrze, a wyszło jak zawsze. Mały zasnął, a w trakcie jego zasypiania mąż miał zrobić kilka rzeczy (drobnostek) i co?... nie zrobił nic bo... zapomniał. O youtube za to nie zapomniał. Musiałam szybko to nadgonić i biegiem pod prysznic. Kiedy wyszłam była już dwudziesta pierwsza, film"leciał" już od dwudziestu minut. Oczywiście w tym czasie mały się przebudził, więc nie pozostało mi nic innego jak iść do niego, a kiedy znów zasnął, patrzę a mąż w najlepsze ogląda telewizor. Ten cholerny telewizor, który tylko dwa razy w tygodniu chcę mieć przez 45 min. dla siebie. Popłakałam się, zrobiło mi się normalnie przykro. Pytam się go czemu on ogląda, a ja nie,a on mi na to "mogłaś powiedzieć". Miałam powiedzieć!!! Od kilku lat, każdy poniedziałek i wtorek walczę o tą chwilę dla siebie, a on mi na to"mogłaś powiedzieć". Biegiem robię co do mnie należy żeby zdążyć, biegnę do synka (chociaż mąż też to mógł zrobić)ale on biedny przecież nie wiedział.To nic, że od siedemnastej mówię, że dziś jest mój film, że co tydzień to przerabiamy... nie no, szkoda słów. Niby mądry, kochający facet ale tak cholernie wkur.....cy, że ... że nie wiem co.
Filmu więc nie obejrzałam, na męża się obraziłam, on na mnie też bo uznał, że wymyślam, no i wieczór nie zapowiada się ciekawie. Chyba skończę jak zwykle w takim przypadku... w objęciach książkowego Greya :)
A jak mi minął dzień? Nudno. Dzieci w szkole, mąż w pracy, jedynie ja sama z synkiem. Dopiero po południu wybrałam się do sklepu ogrodniczego po zakup kwiatów na nowy "klombik" taty i przy okazji zakupiłam rododendron. Zastanawiam się czy nie za późno jest na jego posadzenie, bo w niektórych ogrodach już kwitną. Ten, który kupiłam ma pączki, ale podłoże miał już mocno wysuszone, więc co z tego wyrośnie to się dopiero okaże. Jestem jednak dobrej myśli, bo już nie raz kupowałam storczyki w opłakanym stanie, prawie uschnięte, a kiedy tylko przesadzałam je do ziemi (wiem, wiem one rosną na innym podłożu)to odwdzięczały mi się po czasie pięknymi kwiatami. Wszystkie storczyki rosną u mnie w ziemi i bardzo im się to podoba. Kwietną praktycznie non stop i ciągle puszczają młode pędy :)Może z tym rododendronem też tak będzie :)o ile mi go sarny wcześniej nie zjedzą/
Po południu już nie było tak wesoło. Zrobiło się dziwnie nerwowo. Dzieciaki, te młodsze rozrabiały jak cholera. Sandra robiła małemu na złość, ten w zamian piszczał jak wściekły. Zwariować było można. Czekałam tylko kiedy pójdą spać i na spokojnie obejrzę film. Miało być tak dobrze, a wyszło jak zawsze. Mały zasnął, a w trakcie jego zasypiania mąż miał zrobić kilka rzeczy (drobnostek) i co?... nie zrobił nic bo... zapomniał. O youtube za to nie zapomniał. Musiałam szybko to nadgonić i biegiem pod prysznic. Kiedy wyszłam była już dwudziesta pierwsza, film"leciał" już od dwudziestu minut. Oczywiście w tym czasie mały się przebudził, więc nie pozostało mi nic innego jak iść do niego, a kiedy znów zasnął, patrzę a mąż w najlepsze ogląda telewizor. Ten cholerny telewizor, który tylko dwa razy w tygodniu chcę mieć przez 45 min. dla siebie. Popłakałam się, zrobiło mi się normalnie przykro. Pytam się go czemu on ogląda, a ja nie,a on mi na to "mogłaś powiedzieć". Miałam powiedzieć!!! Od kilku lat, każdy poniedziałek i wtorek walczę o tą chwilę dla siebie, a on mi na to"mogłaś powiedzieć". Biegiem robię co do mnie należy żeby zdążyć, biegnę do synka (chociaż mąż też to mógł zrobić)ale on biedny przecież nie wiedział.To nic, że od siedemnastej mówię, że dziś jest mój film, że co tydzień to przerabiamy... nie no, szkoda słów. Niby mądry, kochający facet ale tak cholernie wkur.....cy, że ... że nie wiem co.
Filmu więc nie obejrzałam, na męża się obraziłam, on na mnie też bo uznał, że wymyślam, no i wieczór nie zapowiada się ciekawie. Chyba skończę jak zwykle w takim przypadku... w objęciach książkowego Greya :)
Kochana mnie przed cesarką której w końcu nie miałam też cewnikowali, ale i tak dla mnie gorsze wyciąganie niż wsadzanie.
ja Mke oglądam online, aczkolwiek jakbym chciała mogę sobie nagrać na tv. Wiem, że z Twojej strony to kolejny kompromis, ale może będziesz sobie oglądała na kompie, laptopie, tablecie? pomyśl czy warto ;)
ja ostatnio coś nie miałam Weny do pisania. w czwartek kontrol u ginekologa, wyszłam z domu 8.30 wróciłam 19.30, wszyscy byli zadowoleni..
do tego w piątek znowu wybuch zazdrości, kłótnie, łzy, po czym nagle jak ręką odjął wszystko minęło. Nie wiem o co chodzi, nie rozumiem, ale chcę żeby było dobrze. musi być.
ja Mke oglądam online, aczkolwiek jakbym chciała mogę sobie nagrać na tv. Wiem, że z Twojej strony to kolejny kompromis, ale może będziesz sobie oglądała na kompie, laptopie, tablecie? pomyśl czy warto ;)
ja ostatnio coś nie miałam Weny do pisania. w czwartek kontrol u ginekologa, wyszłam z domu 8.30 wróciłam 19.30, wszyscy byli zadowoleni..
do tego w piątek znowu wybuch zazdrości, kłótnie, łzy, po czym nagle jak ręką odjął wszystko minęło. Nie wiem o co chodzi, nie rozumiem, ale chcę żeby było dobrze. musi być.
·
Odpowiedz
Kurcze,nie
wiem czy znów mam ustępować,ciągle i ciągle ?I tak już w życiu sporo
odpuściłam.Niby mogłabym,ale dlaczego ja?Czemu to nie mąż ma oglądac na
tablecie?Ma tablet,laptopa niech ogląda.Wiesz to chodzi o zasadę,o to
żeby moje potrzeby też były ważne.Jakoś to poukładam,jak zawsze :)
Rozmowa jest dobra na wszystko ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.