Tak, dokładnie tak, po trzech dniach siedzenia w domu z dziećmi, gdzie upał daje się i im i mnie mocno we znaki, co okazują drażliwością i wrzaskiem, musiałam chociaż na chwilę wyrwać się z domu. Mimo tego, że ostatnio czuję się bardzo szczęśliwa, mimo tego, że mąż na każdym kroku mnie zaskakuje i okazuje mi swoją miłość, nie wytrzymałam. Zaraz po jego powrocie z pracy zrobiłam sobie wychodne. A co najbardziej poprawia kobiecie humor oprócz fryzjera i odjazdowego seksu? Oczywiście zakupy! Nie planowałam niczego szczególnego, wystarczyło mi pochodzić i pooglądać. Dokupiłam jedynie brakujące kosmetyki, czyli trzy szampony do włosów, płyn micelarny, pastę do oczyszczania twarzy z Ziaja, pastę do zębów, tonik, kilka sztuk bielizny i jeszcze produkty uzupełniające moją ziejącą pustką lodówkę, która ledwo zipie przy tej temperaturze. Serio, buczy, trzeszczy, aż się boję, że będzie kolejny wydatek. Zajęło mi to niewiele więcej niż godzinę, ale wystarczyło żebym naładowała akumulatory i odetchnęła nieco.
Kolo mojego domu jest wewnętrzna droga, prowadząca do dwóch domów, niewiele osób nią jeździ, czasem sąsiad, czasem kurier, a czasem ja i na tej właśnie drodze (na której mimo wszystko mógł pojawić się jakiś pojazd) bawiło się moje najmłodsze dziecko kiedy wracałam z zakupów. Zwolniłam mocno i czekałam czy mąż go z tej drogi ściągnie, i co się okazało? Jak byłam może dziesięć metrów od małego, to dziadek wybiegł i ściągnął go. Zdenerwowałam się okropnie, obaj tłumaczyli się, dziadek, że obiecał go pilnować, a mąż w sumie też mówił, że dziadek go pilnował.To kurcze jak mi dziecko przejedzie, to będzie się tłumaczył, że dziadek nie dopilnował? Siedzimy później na dworze, na ławce, mały znów bawi się na drodze, zerkam ciągle w jego stronę, a mąż nic. Pytam go "czemu znów go nie pilnujesz?"-"bo Ty jesteś", taką otrzymałam odpowiedź .Cholera jasna, kocham go, ale potrafi mnie tak wkurzyć, że ma szczęście, że jestem przeciwniczką rękoczynów.
Wiem z doświadczenia, że mój tata jest bardzo wyczulony na punkcie bezpieczeństwa dzieci i sykowi nic by się nie stało, ale mimo wszystko mąż mógłby okazać trochę ojcowskiego zainteresowania co się z dzieckiem dzieje. To tyle narzekania na M. teraz sprawy przyjemniejsze, czyli kurier, który przywiózł mi płatki z Biedronki do testowania.
Kolo mojego domu jest wewnętrzna droga, prowadząca do dwóch domów, niewiele osób nią jeździ, czasem sąsiad, czasem kurier, a czasem ja i na tej właśnie drodze (na której mimo wszystko mógł pojawić się jakiś pojazd) bawiło się moje najmłodsze dziecko kiedy wracałam z zakupów. Zwolniłam mocno i czekałam czy mąż go z tej drogi ściągnie, i co się okazało? Jak byłam może dziesięć metrów od małego, to dziadek wybiegł i ściągnął go. Zdenerwowałam się okropnie, obaj tłumaczyli się, dziadek, że obiecał go pilnować, a mąż w sumie też mówił, że dziadek go pilnował.To kurcze jak mi dziecko przejedzie, to będzie się tłumaczył, że dziadek nie dopilnował? Siedzimy później na dworze, na ławce, mały znów bawi się na drodze, zerkam ciągle w jego stronę, a mąż nic. Pytam go "czemu znów go nie pilnujesz?"-"bo Ty jesteś", taką otrzymałam odpowiedź .Cholera jasna, kocham go, ale potrafi mnie tak wkurzyć, że ma szczęście, że jestem przeciwniczką rękoczynów.
Wiem z doświadczenia, że mój tata jest bardzo wyczulony na punkcie bezpieczeństwa dzieci i sykowi nic by się nie stało, ale mimo wszystko mąż mógłby okazać trochę ojcowskiego zainteresowania co się z dzieckiem dzieje. To tyle narzekania na M. teraz sprawy przyjemniejsze, czyli kurier, który przywiózł mi płatki z Biedronki do testowania.
Szału nie ma, ale zawsze coś. W pudełku otrzymałam trzy smaki płatków, każdy po 10 dag (czyli dzieciaki będą się bić bo dla każdego nie wystarczy) -czekoladowo-malinowe,bananowo-czekoladowe i owocowe. Nie wiem czy wiecie na czym polega testowanie z Biedronką?ale powiem Wam. Wygląda to tak, że od godziny dziewiątej do szesnastej siedzi się przy kompie i czeka się, aż pojawi się zielony guzik (trzeba ciągle odświeżać stronę)z napisem chcę testować albo coś w tym stylu. Kiedy się pojawi i macie szczęście, to trzeba kliknąć i już jesteście testerem, jednym z tysiąca. Wszystko rozgrywa się w przeciągu kilku minut.Tym razem koleżanka za mnie kliknęła ,bo akurat guzik pojawił się przed jedenastą, a mnie nie było w domu, ale kiedyś pamiętam, jak czekałyśmy na test świeczek zapachowych osiem godzin, bo guzik pojawił się przed szesnastą. Aż bolały nas cztery litery i palce od klikania, bo ten czas umilałyśmy sobie pogaduszkami na naszej grupie konkursowiczów :)No i jaka satysfakcja,że się udało. Niby nic specjalnego nie dostałyśmy, ale świetnie spędziłyśmy czas, a nasi mężowie musieli przeżyć ten dzień bez obiadu. Nawet mój synek wie, że kiedy jest dzień zielonego guziczka, to mama poluje, a potem on może otwierać przesyłkę i wołać"plezient,plezient" :)
Póki pamiętam napiszę, że kiedy chodziłam dziś po sklepach zauważyłam, że nadal jest w PEPCO promocja na leginsy dla dzieci, nawet rozmiar 164, w cenie 9,99 zł. Do szkoły jak znalazł. Kto nie był jeszcze to niech jutro pędzi i kupuje swoim pociechom. A teraz idę coś zjeść, a że mąż siedzi w wannie, więc kolację jestem zmuszona zrobić sobie sama, niestety :( Może płatki bananowo-czekoladowe :)
Póki pamiętam napiszę, że kiedy chodziłam dziś po sklepach zauważyłam, że nadal jest w PEPCO promocja na leginsy dla dzieci, nawet rozmiar 164, w cenie 9,99 zł. Do szkoły jak znalazł. Kto nie był jeszcze to niech jutro pędzi i kupuje swoim pociechom. A teraz idę coś zjeść, a że mąż siedzi w wannie, więc kolację jestem zmuszona zrobić sobie sama, niestety :( Może płatki bananowo-czekoladowe :)
jak to jest? dwa dni temu byłam psiapsiółą, a dziś koleżanką?
OdpowiedzUsuńczuje się zdegradowana ;)
Ty zawsze jesteś psiapsiółą :)
UsuńA ja przegapiłam akcję testowania, bo byłam na urlopie :P Czekoladowo-bananowe pewnie będą pyszne :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy mi się nie udało załapać na biedronkowe testy ;)
OdpowiedzUsuń