"O dobrym mówią siedem minut,a o złym siedem lat"
Najgorsze jeśli to złe jest wyssane z palca, i mogłoby być uznane za pomówienie, które jest karalne. A jeszcze gorzej jest, jeżeli to pomówienie wychodzi z ust osoby, która powinna świecić przykładem, pełni dość wysokie funkcje, i jest osobą, którą starało się wspierać kiedy jej "kariera" była na początku drogi. I najgorsze jest to, że nawet przeprosiny ze strony tej osoby nie potrafią zabić żalu i bezsilności, zwątpienia w ludzi i w zwykłą ludzką szczerość i zaufanie. Po za tym co dają takie przeprosiny oprócz zabicia wyrzutów sumienia (o ile je ma) tej osoby, skoro pomówienia "poszły w eter". Powiesz jednemu - dowie się tysiąc, a to kolejne tysiąc pomówień. Podkreślam -pomówień! Skąd się to w ludziach bierze? Tak trudno mi to pojąć...
Przestępstwo zniesławienia na podstawie art. 212 kodeksu karnego
Zgodnie z definicją art. 212 § 1 Kodeksu karnego zniesławienie polega na pomawianiu o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności.
Jest Was tu sporo, i może ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć, dlaczego ludzie nie wierzą, że ktoś może robić coś bezinteresownie? Dlaczego zawsze węszą spisek. Czy to tak trudno uwierzyć, że ktoś stara się być dobrym człowiekiem, bo przy śmierci chce móc powiedzieć "zrobiłam w życiu coś ważnego, coś dobrego, coś dla innych", tak po prostu."
Dlaczego jeżeli jest się innym, czyli mówi się prosto w oczy prawdę, nie liże d..y każdemu, a za plecami nie obgaduje, a po za tym nie jest się przyjacielem całej wsi, to od razu znajduje się na językach? Dlaczego jeżeli pisze się bloga, to od razu staje się sensacją i wręcz jakimś dziwadłem. Niby wszyscy krytykują, ale ciągle czytają, więc dlaczego czytają skoro tak ich to denerwuje - to jakaś forma masochizmu, bo nie rozumiem?
Sporo tych dlaczego się nazbierało, oj sporo, bo ...dlaczego tak musi być...dlaczego :(
Przetrwam to, dam radę, i mam nadzieję, że ktoś (ktokolwiek to jest) tam na górze wpisze mi w mój dzienniczek życia kolejnego plusika. A tu na ziemi? Wiem jedno - krzywda ludzka zawsze powraca, zawsze...i teraz też tak będzie, prędzej czy później.
Po tym wszystkim, kiedy ochłonęłam, przestałam wyć z bezsilności, pomyślałam "oko za oko, ząb za ząb", bo wierzcie mi, że potrafię się "odwdzięczyć" i to okrutnie, ale...nie, nie zrobię tego, bo jaki byłby sens mścić się na kimś, kto dla mnie jest tak malutki, jak bakteria. Ta osoba jest dla mnie nikim, od tej pory. Zresztą od jakiegoś czasu, dokładnie od czasu kiedy mąż zachorował, stopniowo odsuwałam od siebie toksyczne, fałszywe i plotkawe osoby. Jedne zaczęłam ignorować wcześniej, z drugimi musiałam jeszcze trochę pobyć, ale powoli, powoli robi się koło mnie czysto. Zostali tylko Ci, którzy są tego warci, którym mogę ufać (przynajmniej tak sądzę).
Wiecie - moja mama była bardzo mądrą osobą - ona też była"inna", odseparowała się od tego młyna, miała kilka sprawdzonych osób i to jej wystarczało. Kiedyś tego nie rozumiałam, pchałam się w to bagno, i teraz po śmierci mojej mamy zaczynam rozumieć. Już wcześniej przyszłam po rozum do głowy, ale teraz zrozumiałam na dobre. Jad ludzki sączy się i sączy, i czym więcej przebywa się w jego pobliżu tym bardziej zatruwa Ci duszę...
Zgodnie z definicją art. 212 § 1 Kodeksu karnego zniesławienie polega na pomawianiu o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności.
Jest Was tu sporo, i może ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć, dlaczego ludzie nie wierzą, że ktoś może robić coś bezinteresownie? Dlaczego zawsze węszą spisek. Czy to tak trudno uwierzyć, że ktoś stara się być dobrym człowiekiem, bo przy śmierci chce móc powiedzieć "zrobiłam w życiu coś ważnego, coś dobrego, coś dla innych", tak po prostu."
Dlaczego jeżeli jest się innym, czyli mówi się prosto w oczy prawdę, nie liże d..y każdemu, a za plecami nie obgaduje, a po za tym nie jest się przyjacielem całej wsi, to od razu znajduje się na językach? Dlaczego jeżeli pisze się bloga, to od razu staje się sensacją i wręcz jakimś dziwadłem. Niby wszyscy krytykują, ale ciągle czytają, więc dlaczego czytają skoro tak ich to denerwuje - to jakaś forma masochizmu, bo nie rozumiem?
Sporo tych dlaczego się nazbierało, oj sporo, bo ...dlaczego tak musi być...dlaczego :(
Przetrwam to, dam radę, i mam nadzieję, że ktoś (ktokolwiek to jest) tam na górze wpisze mi w mój dzienniczek życia kolejnego plusika. A tu na ziemi? Wiem jedno - krzywda ludzka zawsze powraca, zawsze...i teraz też tak będzie, prędzej czy później.
Po tym wszystkim, kiedy ochłonęłam, przestałam wyć z bezsilności, pomyślałam "oko za oko, ząb za ząb", bo wierzcie mi, że potrafię się "odwdzięczyć" i to okrutnie, ale...nie, nie zrobię tego, bo jaki byłby sens mścić się na kimś, kto dla mnie jest tak malutki, jak bakteria. Ta osoba jest dla mnie nikim, od tej pory. Zresztą od jakiegoś czasu, dokładnie od czasu kiedy mąż zachorował, stopniowo odsuwałam od siebie toksyczne, fałszywe i plotkawe osoby. Jedne zaczęłam ignorować wcześniej, z drugimi musiałam jeszcze trochę pobyć, ale powoli, powoli robi się koło mnie czysto. Zostali tylko Ci, którzy są tego warci, którym mogę ufać (przynajmniej tak sądzę).
Wiecie - moja mama była bardzo mądrą osobą - ona też była"inna", odseparowała się od tego młyna, miała kilka sprawdzonych osób i to jej wystarczało. Kiedyś tego nie rozumiałam, pchałam się w to bagno, i teraz po śmierci mojej mamy zaczynam rozumieć. Już wcześniej przyszłam po rozum do głowy, ale teraz zrozumiałam na dobre. Jad ludzki sączy się i sączy, i czym więcej przebywa się w jego pobliżu tym bardziej zatruwa Ci duszę...
Zdecydowanie zaufanie łatwo stracić....
OdpowiedzUsuńZaufanie i szacunek...
Usuńjad od ludzi zawsze będzie są sączył... niestety tego - a raczej głupoty właścicieli jadu we łbie - nie zatrzymamy. pozostaje ścisnąć zęby i mimo to działać i pisać dalej
OdpowiedzUsuńPisać będę nadal,ale działać tam gdzie działałam już nie.Mam nauczkę.Człowiek już taki głupi jest,że ciągle wierzy,ciągle ufa...
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo rozumiem i zgadzam się z tym postem, a zwłaszcza z ostatnim zdaniem. Kilka lat temu mnie ludzie i ich plotki doprowadzili do frustracji, depresji, załamania nerwowego i innych problemów o których nawet nie chce mi się pisać. Podniosłam się z tego, zaczęłam żyć na nowo, bogatsza o nowe doświadczenia i przede wszystkim nabyłam taką umiejętność jak "mamwszystkowdupizm" zwłaszcza jeśli to jest związane z ludźmi z którymi nic mnie nie łączy i obchodzą mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Przestałam się przejmować ludźmi na których mi nie zależy, którzy w moim odczuciu są tempymi dzidami i plotkarzami, uznałam że szkoda na to nerwów i wreszcie poczułam sie przynajmniej w jakimś stopniu wolna czego i Tobie życzę :).
OdpowiedzUsuńWidzisz,a ja nie umiem się nie przejmować i chyba nigdy się tego nie nauczę.Jedyne co mogę zrobić to zerwać kontakt z takimi ludźmi i nie słuchać tego co mówią.Jestem twarda,ale często w środku,nie na pokaz cierpię.
UsuńZaufanie szybko można stracić...ale żeby odbudować ....nie zawszę można...ciężki temat
OdpowiedzUsuńOj ciężki.U mnie nie ma czegoś takiego jak odbudowanie zaufania,jedynie dla męża mogłabym zrobić wyjątek,ale też nie w każdym przypadku.
UsuńBrzydko mówiąc niektórym to już ten jad strawił mózg :/ I to serio, nawet najbliższe osoby mogą pluć jadem gorzej jak żmije.
OdpowiedzUsuńDokładnie,tylko nie mogę zrozumieć czemu?
Usuńja to mam nadzieje że owa Pani po Waszej rozmowie i poczytaniu tutaj conieco da sobie spokój i zacznie mieć strasznie pogryziony jęzor ;)
OdpowiedzUsuń