Po czym poznaję,że to już jesień, nie patrząc w kalendarz ani za okno? Po zapachu powietrza, wieczornego powietrza, które pachnie przymrozkiem. Jesienne powietrze jest całkiem inne niż w pozostałych porach roku, i nawet gdyby ktoś założył mi opaskę na oczy to bezbłędnie odgadłabym że to ona. Jesień to moja ulubiona pora roku, i tak do końca nie wiem dlaczego, ale zawsze uwielbiałam te długie wieczory, te dni pełne kolorowych liści, ten klimat i ...grzyby :) Może nie do końca lubię je jeść, ale świetnie się bawię chodząc na grzybobranie. Dziś planowałam pójść w góry z koszyczkiem, ale pogoda mocno mi to udaremniła. Za to mąż wracając ze spaceru nazbierał co nie co niedaleko naszego domu :) więc na święta nie zostaniemy tak całkiem bez grzybów.
Deszcz padał i padał i prace wokół domu też raczej nie wchodziły w grę, więc wybraliśmy się w odwiedziny do rodziny, z którą sporo się nie widzieliśmy bo aż trzy miesiące ;)Teraz kiedy synek buntuje się na całego raczej nie mam ochoty na jeżdżenie tu i tam, ale dziś się zdecydowaliśmy. Oni mają czworo dzieci, my troje, więc wyobraźcie sobie ten harmider, normalnie jak w ulu. Przez pierwsze dwie godziny udało nam się spokojnie posiedzieć i porozmawiać. Ja z kuzynką gadałyśmy o Greyu, bo odkąd pożyczyłam jej trylogię, to też jest jego fanką, ale tylko książki, bo film średnio jej się podobał. Nasi faceci za to zajęli się nabijaniem z naszej fascynacji. Myślałby kto, że razem są takimi przeciwnikami Greya, a osobno to każdy inaczej gada ;) I tak sobie żartowaliśmy, dopóki synkowi nie znudziły się zabawki i postanowił pograć ze starszymi w x-boxa.Tylko, że u niego granie polega na wyciąganie kabelków z telewizora i naciskanie wszystkich możliwych guzików. No i się zaczęło. Oni mu nie pozwolili, co jest logiczne (dla nich, nie dla niego) a on zaczął się drzeć. Był już też chyba mocno zmęczony. Całą drogę powrotną płakał, najpierw że chce wysiadać, a potem, że nie chce wysiadać. Dopiero w domu kiedy zjadł swój ulubiony serek i wszedł do wanny pełnej piany, to powoli się uspokajał. Chyba prawdą jest, że takie małe dziecko ma słaby system nerwowy i nadmiar wrażeń nie jest dla niego dobry. Nawet w domu, kiedy jest ze mną sam to bawi się grzecznie i spokojnie, ale jak tylko zaczyna się gwar to i on robi się nerwowy.Tak sobie dziś marzyłam, że chciałabym żeby miał już przynajmniej dziesięć lat, bo takiemu dziecku można już sporo wytłumaczyć.Teraz pozostaje mi jednak tylko przetrwać. Muszę się też troszkę pochwalić, bo kuzynka obroniła właśnie pracę magisterską, w której miałami ja swój wkład. Pisałam o relacjach interpersonalnych, co było dla mnie początkowo czarną magią, ale dałam radę tak jaki ona :) Śmiałyśmy się bo opowiadała, że miała wielkie wyrzuty sumienia, że zamiast się uczyć to czytała po nocach Greya;) Jak dla mnie książka w sam raz dla przyszłej(wtedy)pani psycholog, bo tylko psycholog zrozumie Greja, tylko psycholog zrozumie Anę i tylko psycholog zrozumie fenomen tej książki.
Powzięłam też dziś postanowienie-kupię sobie urządzenie do pieczenia chleba. Nigdy nie potrafiłam (a może nie chciałam) zrobić dobrego ciasta na pizzę, a tam myk myk i ciasto samo się zrobiło.
Ma ktoś z Was takie urządzenie? Możecie mi poradzić jakie jest najlepsze?
Zawsze lubiłam chodzić na grzyby, te spacery po lesie i kolorowe liście, to jest prawdziwy urok jesieni :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak,jesień potrafi być piękna.
UsuńA u mnie nie ma grzybków :( A szkoda, bo bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze będą,sezon dopiero się zaczyna.
UsuńMoja koleżanka ostatnio była na grzybach. =D
OdpowiedzUsuńI nazbierała coś?
UsuńTo prawda, czuć już jesień.. mam nadzieje, że będzie taka pięknie kolorowa. Jeszcze się nie przekonałam do pieczenia chleba ale za to ciasto na pizze raczej mi wychodzi ;)
OdpowiedzUsuńNad chlebem też się zastanawiam,ale pizzę chciałabym umieć zrobić,taką domową.
Usuńja Ci nie poradzę co do urządzenia. ale mam świetny przepis na ciasto na pizze, jak chcesz pisz ;)
OdpowiedzUsuń