poniedziałek, 26 października 2015

DZIEŃ 214 -MÓJ DOM...MOJA OSTOJA...


Kiedy obudziłam się dziś rano, za oknami przywitała mnie mleczna mgła - piękny to był widok. Ogarnęło mnie błogie uczucie, nie szczęście, bo tego uczucia dawno nie zaznałam, ale radość i miłość. Radość z tego, że mam to co mam. Piękny dom, ciepły, przytulny i ...mój. Każda rzecz w tym domu ma w sobie kawałek mnie. To do tego miejsca wracam zawsze jak na skrzydłach. I nieprawdą jest, że dom jest tam gdzie rodzina. Nasz dom jest tu...Zawsze zastanawiałam się jak to jest, że w czyimś domu czy mieszkaniu czuję się nieswojo, nie mam co robić, a osoba tam mieszkająca właśnie u siebie czuje się najlepiej. Pewnie działa to w dwie strony. Kiedy do mnie ktoś przyjeżdża to również tęskni za swoimi"śmieciami". Nawet moja trzyletnia pociecha często powtarza"lubiem swój domek". I nawet jeżeli czasem jest bałagan, zmywarka nie chce się sama włączyć, a pranie samo powiesić to tutaj jesteśmy sobą i ze sobą :)

I w takim optymistycznym nastroju zaczęłam mój dzień. Razem z synkiem leniwie się przeciągaliśmy i przytulaliśmy, dopóki mały nie poczuł ochoty na"coś mniam mniam"...
Po śniadaniu nadal lenistwo nas nie opuszczało, i tak cały poniedziałek :) Nawet na obiad zrobiliśmy tylko rosołek(ulubione danie synka) z makaronem, a potem wyszliśmy się przewietrzyć. Iruś bawił się w to co lubi najbardziej, czyli w rozbijanie autek na chodniku, a ja wrobienie zdjęć, bo mój aparat coś ostatnio poszedł w zapomnienie. Nie jestem super fotografem, ale uczę się...ciągle :)

Oto efekty mojej sesji.





Kiedy znudziło mi się już pstrykanie fotek,na horyzoncie pojawiły się te piękne damy,które wiosną obgryzają mi wszystko co zielone wokół domu.





Są dość płochliwe,więc był problem ze zdjęciami"z bliska". I tak zleciał mi dzień. Potem mąż wrócił z pracy, za oknem zrobiło się ciemno i nadszedł czas kolacji,kąpieli i snu,zwłaszcza dzieci. Wczoraj nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona do zmiany czasu,ale dziś widzę to już w lepszym świetle. Największy plus jest taki,że synek chodzi teraz spać o dziewiętnastej, a nie o dwudziestej,jak do tej pory . Cały wieczór mam więc dla siebie :) I znów będę się lenić i lenić...na zapas,bo jutro ciężki dzień - wizyta synka u dentysty.Nie wiem kto bardziej się boi,on czy ja...

19 komentarzy :

  1. Lubię takie leniwe dni...czasem. Dziś w sumie miałam też luźny dzień bo obiad był przygotowany już z rana, później koleżanki przyszły na ciasteczka, potem po syna do szkoły i dzień zleciał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się u Ciebie wydaje spokojnie (przynajmniej na zdjęciach) :) Moja córa ostatnio nie chce usnąć przed 21.. zazdroszczę 19 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj rzeczywiście jest spokojnie,bo nie mieszkamy przy samej drodze,oczywiście dopóki dzieciaki nie wyjdą na dwór.

      Usuń
  3. Piękne widoki :) Też czasami lubię poleniuchować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne zdjęcia, jak to mówią "wszędzie dobrze ale w domu najlepiej" i coś w tym jest, ja też najlepiej czuję się w domu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tych zdjęć bije taki spokój..... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdjęcia wychodzą coraz lepsze ;) ale ja chyba bym zrezygnowała z daty na nich.
    a wszędzie lepiej ale w domu najlepiej. i widać to chyba u każdego.
    U Ciebie leniwy poniedziałek, ja tyrałam jak wół ;) ale najgorsze za nami. Niedługo pochwalę się efektami i metamorfozą sypialni :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam mgłę :) ja wgl z tych, co się wszystkim zachwycają :) i Twoje zdjęcia mi się uśmiechnąć pozwoliły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie tak umieć się wszystkim zachwycać :) Chociaż jakby tak popatrzeć to w każdej rzeczy znajdzie się coś pięknego

      Usuń
  8. ale świetne zdjęcia! :) jesien się zbliża :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna, spokojna okolica u Ciebie :) Oj muszę zrobić sobie taki leniwy dzień :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka