Już wczoraj pisałam,że sobotni poranek zaczynamy wizytą u stomatologa. No i zaczęliśmy, ale najpierw poprzedziliśmy to nieprzespaną nocą, i to nawet nie z powodu ubitego zęba synka, a raczej z nadmiaru wrażeń. Nasz dzień zaczął się na dobre o piątej rano.
Moi faceci cali obolali, mąż, bo to na jego nosie mały złamał zęba, a mały bo... złamał zęba, nie byli w najlepszym nastroju. Synek jeszcze pół biedy, ale mąż miał (i ma do teraz) cały nos spuchnięty. To taka nauczka na przyszłość, jak znów przyjdzie im do głowy wymyślać dziwne, męskie zabawy. U dentysty nie zajęło nam to sporo czasu. Najpierw weszłam ja, powiedziałam co i jak. Okazało się, że nie usuwa się ząbków tak małym dzieciom, bo później byłyby problemy ortodontyczne, no i zawiązki na zęby stałe są za wysoko. Pani dentystka planowała tylko polakierować kiełek, dopóki go nie zobaczyła. Mały zaraz na wejściu podniósł alarm. Okazało się, że ma cały nerw na wierzchu. Szybka decyzja, znieczulenie, wyciągnięcie nerwu, wyczyszczenie zębiny, trochę krwi i już :) Mamy się pokazać, jak wszystko się zagoi, żeby sprawdzić czy całość nerwu została wyciągnięta. Po południu troszkę go to bolało, ale po malutkiej dawce ibum było już ok. Powiem Wam, że drogo ten dentysta mnie kosztował, bo sama wizyta jeszcze nie najgorzej ( 50 zł). ale potem przecież należały się lody i nowe autko. Po wizycie w sklepie z jednego autka zrobiło się dużo więcej. Oczywiście większość zabawek jest z firmy Wader, bo tylko one są niezniszczalne.
Koszty jednak nie są ważne, najważniejsze żeby wszystko się zagoiło i przestało go wreszcie boleć.
Kiedy wchodziłam z synkiem do gabinetu, przypomniało mi się szczepienie mojego pierwszego dziecka, na które poszła moja mama,bo ja nie mogłam patrzeć jak córka płacze. Potem przyszły operacje (cztery) , kolejne szczepienia, jej i drugiej córki. Wszystko to uodporniło mnie bardzo, i teraz nie mam problemu z zabraniem dziecka do lekarza itp. Wiem, że tak trzeba, że robię to co powinnam. Synek płakał dziś bardzo (a tatuś razem z nim)ale trwało to króciutko, a pozwoliło pozbyć się problemu, bo przecież ten ząbek bolał go już wcześniej. Owszem, kiedy już wróciłam do domu i cała adrenalina i opanowanie ze mnie zeszły, położyłam się i przespałam całe popołudnie . Bo to nie jest tak, że mi dziecka nie żal, ale wiem, że jest spokojniejsze, kiedy ja jestem spokojna (nawet jeżeli to pozorne). Już wielokrotnie słyszałam od lekarzy "dobrze,że Pani jest taka spokojna". Niby jestem oazą spokoju, ale potem muszę to odchorować, albo odespać. Moi chłopcy, kiedy zasnęłam bawili się po cichutku w salonie, i tu ukłony w stronę męża, który stanął na wysokości zadania i zajął Irusia na tyle, żebym mogła odpocząć. Miał w tym pewnie i swój interes, bardziej 18+, bo ostatnio ze zmęczenia zasypiałam zanim on zdążył wyjść z łazienki. Nie ważne jednak powody, ważne, że czuję się jak nowonarodzona :) . Po cichu liczę, że jutro będzie już leniwie i bez zbędnych ekscesów, chociaż kto to wie, bo jadę odwieźć pierworodną do bursy i zastanawiam się co tym razem "mężczyźni" nawywijają :)
No tak... nagroda musi być po takich cierpieniach... ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też po takich wizytach są nagrody :) a ze są dość często to mamy już spora kolekcje :D
OdpowiedzUsuńBiedni panowie, może już dostali nauczkę i nic więcej się nie stanie ;). Ja też przeżywałam bardzo przy synu a potem już znieczuliłam się i przy córce już zupełnie inaczej wszystko załatwiałam :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że już po bólu i wszyscy byli tacy dzielni ;)
OdpowiedzUsuń