Na początek pochwalę się moimi zakupami w Rossman. Poszłam po jedną rzecz, a wróciłam z tym wszystkim. Po prostu nie mogłam się zdecydować w jakim kolorze będzie mi dobrze, więc wzięłam kilka;) Jak nie ja, to córki na pewno zużyją wszystkie mazidła. Teraz czekam na promocję pudrów i podkładów :). Miałam dziś pisać o zupełnie czymś innym, ale jak to w życiu bywa moje plany poszły w łeb...Pamiętacie jak niedawno pisałam o pierwszej wizycie synka u stomatologa, i o tym, że ma się stopniowo przyzwyczajać? I o tym jak wyszłam na dwie godziny do fryzjera, a po powrocie zastałam małego z rozbitą głową? To dziś miałam dwa w jednym. Zacznę jednak od początku...
Od rana zabrałam się ostro do pracy, żeby już dziś odbębnić sobotnie sprzątanie. Pomyślałam, że jak dziś wszystko zrobię, to jutro, kiedy mąż nie idzie do pracy, zajmie się synkiem, a ja będę leżeć i pachnieć. Urobiłam się jak głupia, bo 350 m.2 samo się nie ogarnie. Iruś skrzypiał mi ciągle za plecami, ale dałam radę. Czemu skrzypiał? Bo od dwóch dni ma okropną chrypkę, i katar. Jakoś szczególnie mu to nie przeszkadza, ale mówić nie może. Od maleńkiego tak miał, że zawsze przy katarze łapała go chrypa. Kiedy M wrócił z pracy, pojechałam po córkę do bursy, żeby przez weekend nacieszyć się pierworodną, która i tak woli komputer i rówieśników ode mnie. Zajęło mi to około dwóch godzin. I co zastałam po powrocie? Zgadnijcie... Synka z ubitym zębem(jedynką)...i to tym, który go ciągle boli. Patrzę na męża, a ten też kontuzjowany...w nos. Krwi pełno, dobrze, że już zaschniętej. Pytam co się stało? Odpowiada, że nic takiego, że się bawili i mały grzmotnął zębem w jego nos. I tak to wyszło, że synkowi zostało trochę mniej niż jedna trzecia mleczaka. Kiedy zapytałam M czemu przy nim zawsze się coś dziwnego wydarzy, a przy mnie nie, to mi powiedział"bo Ty się nie umiesz dobrze bawić" . No dobra, jeżeli dobra zabawa polega na rozbijaniu głów i wybijaniu zębów, to rzeczywiście nie rozumiem tego męskiego świata. I czemu mały po tej zabawie wygląda jakby z bitwy wrócił, do tego skrzypi jakby pił przez tydzień? Oni się bawią, a do dentysty z dzieckiem ja muszę jutro jechać na dziewiątą. I tu rozwiązał się problem czy stopniowo przyzwyczajać Irusia do stomatologa, czy zrobić mu zęba na siłę. Wygląda na to, że to drugie niestety. Pocieszam się myślą, że usunięcie resztki mleczaka nie jest jakimś traumatycznym przeżyciem. O dziwo, syn dobrze wspomina poprzednią wizytę, mimo, że mu otworzyłam buzię bez jego zgody, a stomatolog wyciągała mu wbity plastik. Kiedy dziś wspomniałam mu, że jutro znów jedziemy, to nie protestował, i śmiał się, że i tak nie otworzy buzi. Jednego się boję, tego, że będzie się darł i jeszcze bardziej nadwyręży struny głosowe. I tak źle i tak niedobrze, ale chyba lepsze to, niż ciągły ból w buzi. Najpierw chyba porozmawiam z lekarką sama, powiem co i jak, żeby zrobiła to szybko, bez zbędnego gadania, bo on i tak nikogo nie słucha, to może nie zdąży się rozwrzeszczeć ;) Jeszcze kilka takich akcji i będę się bała wychodzić z domu. Teraz jest już wieczór, każdy zajmuje się sobą, a ja chyba pójdę dziś wcześniej spać, żeby nabrać sil na jutrzejszy dzień. A miałam leżeć i pachnieć...ech :(
Jak u Was minął piątek?
trzymam kciuki żeby wizyta poszła dobrze :) ja jak zwykle złapałam jakieś choróbsko i próbuję się kurować
OdpowiedzUsuńMoże akurat się uda załatwić sprawę dentysty bez problemu. Kuruj się kochana.
UsuńWow zakupy spore! Ja zrobiłam trochę mniejsze zakupy i też czekam na podkłady :)
OdpowiedzUsuńMam dwie córki więc mazideł nigdy za wiele :)
Usuńwłaśnie zauważyłam, że też mam jeden z Twoich mazideł ;) kupiłam podczas ostatnich -% ale do tej pory jakoś nie miałam okazji użyć, za to młode i owszem :D
OdpowiedzUsuńPodczas ostatniej promocji chyba kupowałam tylko podkłady ale kiepskie były.Ostatnio w Biedrze były świetne z Eveline,długo się trzymają i kryją rewelacyjnie.
UsuńWychodzi na to, że nie możesz nigdzie wychodzić :P
OdpowiedzUsuńNo tak,tylko wtedy już nie będzie super zabawa z tatą,bo mama nie pozwoli ;)
UsuńZ tymi facetami to tak jest, mój syn jak był mały to przy mężu wypadł z huśtawki, tak wydziwiali. Ogólnie to się bałam zostawiać z nim dziecko sam na sam, bo się właśnie tak dobrze bawili że różnie się to mogło skończyć :D.
OdpowiedzUsuńJej ile kolorówki kupiłaś.
OdpowiedzUsuńTeraz codziennie mogę wyglądać inaczej :)
Usuńmęska zabawa z wyrywanie (prawie) całego zęba;D
OdpowiedzUsuńI zrozum tu facetów ;)
UsuńIle wspaniałości kupiłaś. Ja niestety nie znalazłam czas żeby zajrzeć do Rossmana.
OdpowiedzUsuńPromocja jeszcze trwa,tym razem na kosmetyki do oczu.
UsuńSporo kupiłaś :D Ja czekam na pudry na razie zaopatrzyłam się w lakiery :)
OdpowiedzUsuńMój mąż jak zostanie z synkiem to też czasem jak wracam to albo siniaki, albo jakieś zadrapania tak się bawią :)