Z głębokiego snu wyrwał mnie rano dźwięk telefonu, a raczej jego wibracje. Ledwo przytomna, pomyślałam: "kto do cholery spać nie może?". Otworzyłam oczy, zerknęłam na zegarek, a tam 8, 30...Co oznaczało, że mój synek po niespokojnej nocy, odespał to sobie rano. Ranek rozpoczął się więc bardzo miło. Wyspana jak nigdy, zerknęłam za okno, a tam...śnieg, i to w sporej ilości. Przez ostatnie dni też był, ale jego warstwa była bardzo cienka. Dziś mamy prawdziwy śnieg i prawdziwą zimę, taką jaką lubię, z wielkimi płatkami śnieżnych gwiazdek spadających z nieba.
Zaraz po śniadaniu, czyli koło południa, wybraliśmy się z synkiem na dwór. Dwa dni nie wychodziliśmy z domu, więc najwyższy czas było się przewietrzyć. Bawiliśmy się przednio :) Troje rękawiczek przemoczonych, buty dwa razy przebierane - to mówi samo przez siebie :) Wróciliśmy głodni, zmarznięci, ale zadowoleni.
Popołudnie nie było już takie różowe, no bo w domu, jak to w domu, czasem bywa nudno, zwłaszcza jak dziecko robi od trzech dni podejście do nocniczka i nic mu z tego nie wychodzi. I dziś trafiło na taki właśnie dzień. Nie wiem od czego to zależy, że jeden dzień jest wesoły, pełny wrażeń, a drugi nudny i do bani? Może czasem po prostu oczekujemy więcej niż zwykle?
Oczywiście zdarzały się przerywniki podnoszące mi ciśnienie, bo o to skutecznie dba moje najstarsze dziecię. Potrafi w momencie wyprowadzić człowieka z równowagi, a za moment być słodką jak aniołek. Oj przypomnę jej to jak będzie miała swoje dzieci, przypomnę. Jeszcze je na dodatek podpuszczę;)
Wieczorem za to dostałam się, a raczej mój synek dostał się do testowania Lego Duplo, co troszkę rozweseliło atmosferę.
Teraz, po godzinnym wylegiwaniu się w wannie, moje samopoczucie poprawiło się. Dzieci śpią, maż naprawia zmywarkę(od miesiąca), a ja mam czas tylko dla siebie. Zastanawiam się co z tym czasem zrobić? Napisać recenzję czegoś ciekawego? Poszperać w necie? Czy zwyczajnie skończyć drugą część "Crossa"? A może usiąść przed telewizorem, z lampką wina i obejrzeć pierwszy film, który się nawinie? Poradzicie mi coś?
P.S Zapraszam do dołączenia do obserwatorów mojego bloga, oraz na instagram
https://www.instagram.com/czasem_tak_jest_blog/ gdzie możecie czasem zobaczyć więcej moich zdjęć niż na blogu i facebooku :)
Ja polecam film, może ten o początkach rapu, zajrzyj do mojego wpisu, film wart obejrzenia, szczerze polecam.
OdpowiedzUsuńLampka wina wskazana;)
Ja wprawdzie bez winka bo karmię ale film już wybrany, zapowiada się miły wieczór.
Pozdrawiam cieplutko.
Ja miałam dziś kolejny dzien pod tytulem jak przeżyć fochy czterolatki i jej nie udusic :-D wino i film to bardzo interesujaca perspektywa :-) ja ostatnio tylko bajki oglądam ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś też dość leniwy dzień ;)
OdpowiedzUsuńFilm i wino jak najbardziej :) zastanawiam się kiedy w końcu ja będę mogła się tak zrelaksować- raczej nieprędko :(
OdpowiedzUsuńFaktycznie dużo śniegu. Gratuluję testów Lego- fajna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńTesty Lego.. ale super :) U nas też śniegu dużo tylko syn mi się rozchorował i nie ma się jak ruszyć z domu :(.
OdpowiedzUsuńU nas aż tak dużo śniegu nie ma :(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie film plus winko ;)
OdpowiedzUsuńMy byśmy sobie chętnie wyszli na śnieg, ale niestety... zapalenie oskrzeli i ucha u dziecka i zapalenie zatok u mamy.
OdpowiedzUsuńu nas ze śniegiem to samo, napadało więcej niż tylko tę ociupinkę co leżała wcześniej, dzieciaki się cieszą na samą myśl, ale najpierw obowiązki ;)
OdpowiedzUsuńdo lego nawet nie miałam zaproszenia, pewnie moje kozy już za stare.
ja do łóżka zabrałam wczoraj nie tylko męża, który raz dwa zasnął, bo od kilku dni męczy go katar, ale także książkę. I nie był to Cross ;)
ja wczoraj oglądałam The Duff;p niby dla małolatów ale ubawiłam się;p
OdpowiedzUsuńNo piknie tam macie, naprawdę !!!! U nas sniegu brak :( Ja bym zasiadła do dobrej komedii lub książki z lampką wina! :)
OdpowiedzUsuńWino i film bym CI poleciła :-) JA widzę, że ostatnio za dużo siedzę przy laptopku, cały czas niemalże coś szkrobię- jak czasami odpuszczam i wybieram tamtą właśnie opcję, to czuję się później taaaaka zrelaksowana :-)
OdpowiedzUsuń3 zdjęcie jakie cudne :)
OdpowiedzUsuńU mnie też zima na całego, ale już mnie zaczyna męczyć ten śnieg wszędzie, ciągłe odśnieżanie, zawalone śniegiem chodniki (bo wójt oszczędza i mu chyba szkoda na odśnieżarkę :D), ciężko nawet dziecko do przedszkola zaprowadzić.
OdpowiedzUsuńJutro też się wybieram na szaleństwa śniegowe;)
OdpowiedzUsuńA czemu ja wczoraj nie czytałam? Hmm...dziwne. U nas też trochę tego śniegu napadało a że syn w nocy źle spał bo męczył go kasze rano wybraliśmy się do lekarza. Po tak długim niechorowaniu wszystko się pokończyło albo było przeterminowane.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie spokojniejsza.
I to jest prawdziwa zima. Ja też z córeczką staram się codziennie wychodzić na zimowe szaleństwa.
OdpowiedzUsuńOch marzy mi się chwila dla siebie. :)
Pozdrawiam
Co prawda jesień to moja ukochana pora roku, ale padający śnieg jest dla mnie równie magiczny ;)
OdpowiedzUsuńNienawidzę śniegu. :<
OdpowiedzUsuń