Mało brakowało, że dzisiejszego postu pamiętnikowego, który i tak ma jeden dzień opóźnienia, nie zdążyłabym napisać. Ostatnie dni obfitują w wyjazdy, spotkania i "nie chce mi się", więc ciężko zabrać się za pisanie. Posty pamiętnikowe, to jedyne, których nie mogę napisać wcześniej, a potem w miarę potrzeb publikować.
Z jednej strony lubię dni, kiedy jestem ciągle w ruchu, bo nie mam czasu zbyt wiele rozmyślać, tylko działam, a z drugiej strony przyzwyczaiłam się do spokoju i ciszy. Już teraz boję się wakacji, kiedy to dzieciaki (wszystkie) będą w domu, nie wiem czy uda mi się to przeżyć. Już ten weekend dał mi przedsmak wakacji, co mocno mnie przeraziło.
Jak już wiecie z facebooka, udało nam się zrobić Rezonans Magnetyczny. Wyniku jeszcze nie mamy, bo lekarze muszą go skonsultować, a potem wysłać pocztą do mnie, ale ja wynik znam. W tym badaniu chodziło mi głównie o to, żeby sprawdzić rozległość zmian, żeby odpowiednio je potraktować nożem chirurgicznym. Ulżyło mi strasznie i mam nadzieję, że lekarzowi z Gdańska o to właśnie chodziło. Na facebooku pokazywałam już poniższe zdjęcie, ale dla tych, którzy nie widzieli opowiem co na ni jest. Badanie robiliśmy w klinice w Katowicach Ligocie. Jest tam kaplica, gdzie chore dzieci, wychodzące już z kliniki zostawiają aniołka, oczywiście nie wszystkie dzieci tak robią. Kiedy byłam tam dziesięć lat temu, aniołki zajmowały jedną ścianę kaplicy, teraz są już nawet na korytarzach w gablotach. Nie udało mi się zrobić zdjęcia w środku kaplicy, ale sama gablota na korytarzu tez robi wrażenie. Ta gablota zawiera cierpienie setki dzieci, a całość aniołków to już cierpienie tysięcy małych pacjentów. Widok piękny, aczkolwiek straszny i wzruszający.
Po za tym sporą część dnia spędzam z synkiem na czytaniu i robieniu zadań w książeczkach podarowanych nam przez dwa wydawnictwa. Mamy ich na prawdę sporo, co cieszy i mnie i dzieci. Wydawnictwo MD Monika Duda uszczęśliwiło całą moją trójkę, dostosowując publikacje do wieku i płci. Niebawem na blogu pojawią się pierwsze posty z recenzjami. W dzień czytamy książeczki dziecięce, a wieczorem ja zabieram się za swoją biblioteczkę, która zapełnia się bardzo szybko. W najbliższym czasie przeczytacie w poście recenzję erotyku :).
Oprócz tego mamy sezon czereśniowy w pełni. W sumie można powiedzieć, że w moim ogrodzie dobiega końca. na dzień dzisiejszy mam zagotowane dwieście litrów kompotów i z całą pewnością przez kolejne trzy dni jeszcze będę zagotowywała, o ile starczy mi słoików.
Sobota to czas sprzątania, i powiem Wam, że synek, mimo, że najmłodszy, najbardziej pomaga. Zdaję sobie sprawę, że to dziecięca ciekawość, a nie chęć pomocy, ale cieszy mnie bardzo jego zaangażowanie.
Dziś, czyli w niedzielę planowałam nadrobić posty, ale tak piękną pogodę grzech było siedzieć w domu. Wsiedliśmy więc na rowery i obraliśmy kierunek rzeki. Szkoda, że na rower nie można zabrac materaca, grilla itp. bo moglibyśmy spędzić tam cały dzień. Kolejny wypad zrobimy już samochodem z całym ekwipunkiem. Za to po powrocie zamiast grilla, zrobiliśmy prawdziwe ognisko, z kiełbaskami pieczonymi na patykach i pieczonymi w ognisku ziemniakami. Było super. Leżeliśmy, zajadaliśmy się, dzieciaki tańczyły i robiły sobie sesję zdjęciową, polegającą na tym, że synek popisywał się skacząc z pnia drzewa, a córka robiła mu zdjęcia. Dawno nie było tak rodzinnie i spokojnie.
I na koniec kilka zdjęć z wycieczki mojego środkowego dziecka do Wrocławia. Zrobiła prawie dwieście zdjęć, z czego tylko te nadawały się do publikacji, a szkoda, bo byli w pięknych miejscach.
aniołów naprawdę sporo:) Gratuluję wygranej!
OdpowiedzUsuńOj sporo, sporo :(. Co prawda to nie wygrana, ale współpraca, ale dziekuję :)
Usuń200 litrów? OMG! Nieźle! :-) Podziwiam i potwierdzam, że Wrocław jest bardzo ciekawy ;-)
OdpowiedzUsuńW ubiegłym roku nam zabrakło, bo mały pił kompoty hurtowo.
UsuńTe aniołki dają do myślenia. Czasami życie nas mocno doświadcza już od samego początku...
OdpowiedzUsuńBardzo dają do myślenia.
UsuńAniołki faktycznie imponujące :)
OdpowiedzUsuńWrocław jest piękny, my choć jesteśmy w nim prawie rok to nadal mamy jeszcze sporo ciekawych miejsc do zwiedzenia :)
Ja tam byłam 22 lata temu i niewiele pamiętam.
UsuńCieszę się , że zrobiłyscie badanie :-) Trzymam kciuki , żebyz córeczkę wszystko było dobrze.Pięknie spedzliscie weekend .u nas też było ciekawie .Całe niedzielne popołudnie byliśmy ma Pikniku Rodzinnym.Razem z rodzicami i moją córeczkę grałysmy w przedstawieniu Pt.Rzepka .Tak na wesoło .Było super :-) Wszystkim się podobało :-)
OdpowiedzUsuńTo również miło spędziliście czas.
UsuńWiele się działo, u nas ostatnio ciągle prawie pada.
OdpowiedzUsuńU nas raz pada, a raz nie.
UsuńOjej ile aniołków. Dzieci są kochane :) Dobrze, że już po badaniu :)
OdpowiedzUsuńTe aniołki, a raczej ich ilośc potrafi przerazić.
UsuńWOW!!!! Chciałabym mieć taki ogród by móc posadzić tyle owocowych drzew!!!!!
OdpowiedzUsuńTakich rodzinnych chwil jest potrzebnych dużo :) To one łądują nasze akumulatory!!!! Brawo dla syna-wytrzepać dywan to nie takie "hop do przodu" :)
Rzeczywiście ogród mam ogromny.
UsuńDn jak to zwykle u Ciebie intensywne, zdjęcia piękne, widzę że masz super pomocnika w pracach domowych ;) Zazdroszczę Ci tylko tych czereśni u mnie same śliwki mniejsze, większe, ciemne, jasne aż nad to a czereśni zero :(
OdpowiedzUsuńTak, pomaga, po swojemu ;)
UsuńU mnie też pojawiło się "nie chce mi się", może to pogoda ;/
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba zwolnić.
UsuńTy wiesz ja też ostatnio mam wymówki i nie chce mi się pisać, ale to lato tak na mnie działa.
OdpowiedzUsuńDobrze, że już badanie zrobione teraz tylko wizyt.
Odpoczniesz od bloga i znów Ci się zachce ;)
UsuńTe aniołki rzeczywiście robią wrażenie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za zrobienie takiej ilości kompotów, kiedy Ty znajdujesz na to wszytko czas? :D
Żeby znaleźć czas na jedno, trzeba zrezygnować z drugiego, a tak na serio to jestem bardzo energiczna i jak złapię się za robotę, to w mig jest skończona.
UsuńAniołki robią wrażenie. Gratuluję wygranej
OdpowiedzUsuń