"Piekło to za mało…" - wszyscy znamy zagrożenie jakie niesie ze sobą ISIS. Znamy... z telewizji... z internetu... ze słyszenia... Komentujemy, boimy się, ale daleko nam do poznania okrucieństwa ISIS na własnej skórze. Książka, o której dziś Wam opowiem, jest historią dziewczyny, która przeżyła, mimo, że dostała się do niewoli...
Mała wioska jazydzka u podnóża góry Sindżar w Iraku ( północnym). To w niej Dżinan wiedzie szczęśliwe dzieciństwo, to w niej poznaje swoją prawdziwą i jedyną miłość, to w z niej zostaje uprowadzona przez wyznawców państwa islamskiego. Oddzielona od rodziny, wraz z innymi jazydzkimi kobietami jest przenoszona z miejsca na miejsce, bita, torturowana i traktowana jak niewolnica. Kiedy to nastąpiło, dziewczyna miała tylko osiemnaście lat. Mimo tak młodego wieku, miała w sobie dość siły i miłości do męża, że przetrwała, a następnie zdołała uciec z niewoli. Po powrocie do rodziny nie była już jednak nigdy sobą.
Sięgając po książkę, obawiałam się opowieści z najgorszego koszmaru. Nie twierdzę, że to, co przeżyła dziewczyna koszmarem nie było, bo picie wody gotowanej ze zdechłymi myszami, wystawianie na słońce bez kropli wody, czy rażenie prądem, na pewno należą do najgorszych doświadczeń jakie może przeżyć człowiek, ale odnoszę wrażenie, że los i tak obszedł się z nią łaskawie. Nie została zhańbiona. Wiem, co ISIS robi z kobietami i to z "kobietami" już dziesięcioletnimi. Wiem jak bojownicy islamscy potrafią być okrutni. Tutaj bohaterka również opowiada o takich sytuacjach, ale to już nie z własnego doświadczenia. Niestety nie wszystkie jazydki miały tyle szczęścia. Jestem pełna podziwu dla niewolnic islamu, że w tak trudnej sytuacji potrafiły się jednoczyć i walczyć oraz bronić się. Udawanie osoby niedorozwiniętej czy wielodniowe niemycie się, to tylko niektóre ze sposobów, na to, żeby skutecznie zniechęcić do siebie oprawców.
Dziewczynie udało się uciec z niewoli, jednak piętno tego, co przeżyła odcisnęło się na niej na zawsze. Dżinan po powrocie do domu długo czekała na "odrodzenie". Została objęta pomocą psychologiczną, a napisanie tej książki jest częścią jej przemiany. W napisaniu powieści pomógł jej Thierry Oberlé.
Sięgając po książkę, obawiałam się opowieści z najgorszego koszmaru. Nie twierdzę, że to, co przeżyła dziewczyna koszmarem nie było, bo picie wody gotowanej ze zdechłymi myszami, wystawianie na słońce bez kropli wody, czy rażenie prądem, na pewno należą do najgorszych doświadczeń jakie może przeżyć człowiek, ale odnoszę wrażenie, że los i tak obszedł się z nią łaskawie. Nie została zhańbiona. Wiem, co ISIS robi z kobietami i to z "kobietami" już dziesięcioletnimi. Wiem jak bojownicy islamscy potrafią być okrutni. Tutaj bohaterka również opowiada o takich sytuacjach, ale to już nie z własnego doświadczenia. Niestety nie wszystkie jazydki miały tyle szczęścia. Jestem pełna podziwu dla niewolnic islamu, że w tak trudnej sytuacji potrafiły się jednoczyć i walczyć oraz bronić się. Udawanie osoby niedorozwiniętej czy wielodniowe niemycie się, to tylko niektóre ze sposobów, na to, żeby skutecznie zniechęcić do siebie oprawców.
Dziewczynie udało się uciec z niewoli, jednak piętno tego, co przeżyła odcisnęło się na niej na zawsze. Dżinan po powrocie do domu długo czekała na "odrodzenie". Została objęta pomocą psychologiczną, a napisanie tej książki jest częścią jej przemiany. W napisaniu powieści pomógł jej Thierry Oberlé.
Każdy rozdział rozpoczyna się planem, takim jak pisze się w szkole, przy opowiadaniach. Krótkie punkty mówią nam o tym, co znajdziemy w rozdziale. Książka nie jest może literaturą górnych lotów, a i język nie jest na miarę największych pisarzy, ale niesie wielki przekaz i daje świadectwo okrucieństwu, co jest czasem więcej warte od najpiękniejszych słów.
Na koniec jeszcze kilka słów o Jazydach. Ich religia jest duszo starsza od naszej. Wierzą także w jednego Boga, który stworzył świat, ale według ich wierzeń, to siedem aniołów jest odpowiedzialne za jego dalsze losy. Wyznawcy islamu wyjątkowo okrutnie obchodzą się wyznawcami wiary jazydów, nawet bardziej niż z chrześcijanami. Jazydzi, to według oprawców, wyznawcy szatana i należy się ich pozbyć z terenów przyszłego kalifatu.
Jestem wstrząśnięta i zła, pełna nienawiści i bezsilności, w stosunku do tego, co dzieje się na naszych oczach w XXI wieku. Jakim prawem, banda samozwańczych bojowników może mówić innym ludziom w co mają wierzyć? Jak można w imię Boga zabijać? Jak można w imię wiary traktować ludzi jak zwierzęta? Nie mogę uwierzyć w to, że te czasy znów powróciły, z tym, że bojownicy są teraz innego wyznania. Aż wstyd się przyznać, że my, chrześcijanie również zabijaliśmy w imię naszego Boga i nawracaliśmy niewiernych...
A teraz przyznajcie się szczerze - jak wyobrażacie sobie jazyda czy jazydkę? Macie pewnie przed oczami ludzi w chustach na głowie, w lepiankach, zacofanych i brudnych? Mam rację? Ta książka pokazuje nam, że nie ma w tym krzty prawdy. Jazydzi to ludzie tacy, jak my. Mają samochody, korzystają z internetu, ich dzieci uczą się w szkołach, chociaż kobiety tylko podstawy. Tak samo kochają, marzą, czytają książki czy rozmawiają. Owszem ich prawa są nieco przestarzałe, bo kto w dzisiejszych czasach kojarzy małżeństwa czy wyklucza ze społeczeństwa za to, że kobieta została zgwałcona? Tu muszę dodać, że od czasu porwań jazydzkich kobiet przez ISIS, nie są one już wykluczane ze społeczeństwa, jeżeli zostały zgwałcona. Po części jest to zasługa samych ludzi, a dodatkowo taka prośbę wystosował jazydzki "papież".
Kochani, to nie dzieje się "gdzieś tam". Ten koszmar dzieje się bliżej niż myślicie, a państwo islamskie jest już wszędzie. Ta powieść powinna być przestrogą dla wszystkich nas i przez wszystkich powinna być przeczytana, żebyśmy wreszcie przestali udawać, że żyjemy w idealnym świecie. Żebyśmy otworzyli wreszcie oczy na innych ludzi, cierpiących i gnębionych. I aż trudno mi zapytać, jak to możliwe, że ludzi potrafią innym ludziom robić takie rzeczy, bo to nie ludzie...
Ciągle nasuwa mi się też myśl, jak to możliwe, że tyle osób przeszło "pranie mózgu" i z własnej woli niszczą inne narody? I nie chodzi tu tylko o jazydów, bo ISIS niszczy wszystko. Nawet państwa, które przyjęły ich pod swój dach, kiedy to "uciekali jako uchodźcy". Co ja tu z resztą będę Wam tłumaczyć, sami wiecie jak jest. Jeszcze jedna ważna rzecz -bohaterka opowiada też o propagandzie jaką ISIS pokazuje przez internet. Mowa tu o wozie opancerzonych, który jest nagrany jak wybucha z samobójcą w środku. Wiwaty Dżichadystów każą nam sądzić że zamach im się udał, potem film się urywa. Prawda jest taka, że wóz został zatrzymany. Dlatego też nie do końca można wierzyć w potęgę państwa islamskiego, które usiłuje wzbudzić przerażenie i zwyciężyć nas poprzez strach.
"Niewolnica ISIS" to powieść pełna przekazu i wezwania do empatii. To wołanie o pomoc...
Wydawnictwo ONE PRESS - GRUPA HELION
"Niewolnica ISIS" to powieść pełna przekazu i wezwania do empatii. To wołanie o pomoc...
Wydawnictwo ONE PRESS - GRUPA HELION
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.