Dziś nadeszła pora na kolejny post o diecie jaką stosuje mój mąż w walce z rakiem. Oczywiście je nie tylko to, co tu pokazuję, no bo przecież ile można. To, co dziś pokażę, robimy, a raczej ja robię, kiedy mąż ma ochotę na coś specjalnego...
Na przepis ten wpadłam stojąc na stoisku z orientalną żywnością i oglądając opakowanie perełek z tapioki. Po prostu taki przepis jest na opakowaniu. Jedyne co w nim zmieniłam to cukier. W oryginale jest cukier trzcinowy. Mówią, że jest on zdrowszy - niestety, dla raka cukier to cukier i nie ma znaczenia czy jest zrobiony z buraka cukrowego czy z trzciny. Jest idealnym pożywieniem dla raka. Jeżeli chcę uzyskać słodki smak to wolę zastosować ksylitol, stewię lub miód, ale i tego używamy w ostateczności.
Co będzie nam potrzebne do stworzenia puddingu?
SKŁADNIKI:
- 1/3 szklanki perełek z tapioki,
- 3 szklanki MLEKA KOKOSOWEGO 9 % (dwie puszki)
- łyżka miodu (kto nie boi się cukru to może dać jedną, dwie łyżki cukru, ale nie polecam),
- troszkę kakao
- owoce, migdały, orzechy, wiórki kokosowe, i co tam jeszcze przyjdzie do głowy i co lubicie :)
WYKONANIE:
Mleko wlewamy do garnka, dodajemy miód i perełki z tapioki. Podgrzewamy na małym ogniu około 30 - 40 minut (tak żeby perełki z tapioki były miękkie). Po tym czasie zestawiamy nasz pudding, mieszamy z nim owoce, orzechy, kakao itd. Schładzamy i gotowe :). SMACZNEGO!
Jak widać wykonanie jest banalnie proste. Na zdjęciach widzicie wersję podstawową bo mąż woli przegryzać dodatki osobno, nie zmieszane z puddingiem. Ja, z racji tego, że mleko kokosowe jest nieco mdłe, wolę uzupełnić pudding jakąś wkładką. Deser jest też niesamowicie sycący. Dla mnie jeden pucharek wystarczy, żeby zaspokoić głód na wiele godzin. Powiem Wam, że mąż zjadł trzy zawartości pucharków i od razu minęło mu przeziębienie ;). Tak serio, to chyba wreszcie się normalnie najadł, bo do tej pory podstawą jego diety były świeżo wyciskane soki z warzyw i owoców, które średnio go syciły. Obecnie z sokami robimy przerwę, bo wyciskarka do owoców i warzyw po dwóch miesiącach użytkowania, odmówiła posłuszeństwa i pojechała do reklamacji. Swoją drogą ciekawe, że tak znana marka jak Tefal, robi tak lipne rzeczy. Dla mnie to ogólnie dziwne, że pękła część (turbina wytłaczająca), która najbardziej solidnie wygląda. To już jednak szczegół.
A może Wy podpowiecie mi jakieś ciekawe przepisy bez cukru, bez laktozy, bez glutenu i bez konserwantów?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.