niedziela, 11 grudnia 2016

"KÓŁKO SIĘ ZAKOCHUJE" - ZYTA KOWALSKA...





Książek o perypetiach kilku przyjaciółek napisano już wiele. Temat więc raczej mało oryginalny. Jednak niektórym autorom udaje się mimo "oklepanego" tematu, stworzyć coś oryginalnego. "Kółko" się zakochuje jest taką właśnie "oklepaną" historią. Czy udało się  jednak autorce pokazać ją w sposób, który by mnie zainteresował i wniósł coś nowego? Tego dowiecie się z dzisiejszej recenzji.

 



Sześć przyjaciółek, w wieku studenckim i tuż po ukończeniu edukacji. Każda z innym charakterem i temperamentem. Mimo tych różnic, mają swoje wspólne cechy, a raczej problemy, czyli nauka, rozterki miłosne i poszukiwanie pracy. Nie są to jednak takie zwyczajne problemy, to są ICH problemy, czyli ogromne, nierozwiązywalne i najważniejsze. Żeby łatwiej im było zrozumieć siebie (co nie jest takie proste) i wspierać się wzajemnie, dziewczyny założyły KÓŁKO.

Ruda, największa podbijaczka męskich serc. Czikita, spotykająca się ze sporo od siebie starszym Latynosem. Madzia, dziewczyna, która wyjechała za granicę. Pola, wieczna dziewica, z racji tego, że żadne mężczyzna nie jest jej ideałem. Ania, przebywająca w stałym związku od dłuższego czasu i Zyta, dowodząca Kółkiem, niezdecydowana co do wyboru potencjalnego chłopaka. 

Tematem przewodnim każdego spotkania kółka jest... sposób na znalezienie idealnego mężczyzny, co jak sami wiecie, proste nie jest, bo mężczyźni to przecież mężczyźni. Dziewczyny mają różne pomysły, a jakie? O tym przeczytacie w książce.

Patrząc na ciekawą okładkę powieści, miałam nadzieję, że treść będzie jej dorównywała. Niestety, rozczarowałam się. Pierwszy raz chyba nie dobrnęłam do końca książki. Nie lubię pisać negatywnych recenzji, ale nie lubię też niezrozumiałych i na maksa chaotycznych powieści. Nawet jeżeli na upartego przyjąć, że chaos w fabule, to odzwierciedlenie chaosu w głowach bohaterek, to nawet to, nie zmieni mojego zdania o tym, co przeczytałam. Założenie fabuły jest świetne, aczkolwiek mało oryginalne. O przeżyciach bohaterek też można powiedzieć tylko "ale to już było". Krótkie "liściki" do wnucząt wplecione w akcję, kojarzą mi się z filmem "Jak poznałem Waszą matkę", więc, z której strony by nie patrzeć - jestem na nie. Dodatkowo  ciężko zapamiętać wszystkie imiona i pseudonimy. Plusem jest dla mnie tylko bardzo poprawny styl pisania autorki, w którym są wyważone opisy i dialogi, oraz ciekawa okładka. 

Zdecydowanie książka nie dla mnie, bo ja w literaturze szukam ładu i porządku, a nie czegoś, co zwyczajnie mnie nudzi i męczy.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka