Miała być jedną z wielu przeczytanych przeze mnie książek, a została jedną z niewielu, o których nigdy nie zapomnę. Zarwałam dla niej noc, a dziś nie mogę przestać myśleć. Książka małego formatu i niewielkiej wagi, za to temat w niej poruszany do lekkich nie należy...
Bardzo trudno jest mi napisać recenzję, nie wyrażając swoich poglądów na temat w nim opisany, bo wiele słów ciśnie się na usta. Jednak to Wy musicie przeczytać "Na drodze prawdy" i sami ocenić!
Głównym bohaterem jest tutaj młody ksiądz Marek, który zostaje dość niespodziewanie proboszczem. Marek pragnie, aby jego parafia zmieniła się, a ludzie znów wrócili do Boga. Z tej też przyczyny buduje świetlicę dla młodzieży, znosi opłaty za sakramenty i chce głośno mówić o pedofilii wśród księży. Jest księdzem z prawdziwym powołaniem. O ile to pierwsze spotyka się z aprobatą innych kapłanów i kurią, to już ostatnie powoduje negatywny odzew. Oni nie chcą o tym mówić głośno, a kuria jasno daje do zrozumienia, ze "incydenty" trzeba załatwiać, a nie nagłaśniać. Z czasem okazuje się, że powodem tej sytuacji jest tajemnica... tajemnica, która prowadzi o nieszczęścia.
"Spójrzcie na inne wyznania. Jak silną są jednością! Bez wstydu,z
dumą głoszą swoją wiarę...My, chrześcijanie tego nie potrafimy. Dziś
nadszedł czas aby to zmienić!
Brońmy naszej wiary,zawsze i w każdej sytuacji... To nie Bóg wyrządza krzywdę, a człowiek...(..)
Frag."Na drodze prawdy".Brońmy naszej wiary,zawsze i w każdej sytuacji... To nie Bóg wyrządza krzywdę, a człowiek...(..)
Książka porusza szereg problemów, nie tylko pedofilię, ale również alkoholizm w rodzinie, ubóstwo, trudną młodzież czy morderstwo... Jednak gównie skłania się ku pedofilii, a to temat trudny, często zamiatany pod dywan i zwany "incydentem", aczkolwiek ostatnio coraz częściej poruszany zwłaszcza w mediach, jak i na ambonach. Sama słyszałam już kazanie, w którym ksiądz przepraszał za swoich braci kapłanów. Chylę czoła przed odwagą autorki, ale bardzo żałuję, że tej powieści nie napisał właśnie kapłan.
Lektura porusza najmocniej skrywane emocje. Jest do bólu prawdziwa. Widzimy to wszystko od środka, z punktu widzenia młodego kapłana, który usiłuje "coś zrobić", mimo niechęci innych kapłanów. Chce żyć w ubóstwie, wyjść do ludzi, a dla niego "nowe" nie znaczy "nowy dzwon". To po prostu czyta się jednym tchem, nie opuszczając ani jednej literki. Pokazuje też paradoksy kościoła katolickiego, gdzie za pedofilię księża zostają przeniesieni do innej parafii, a za mówienie o pedofilii, czyli sprzeciwienie się kurii, ksiądz zostaje ekskomunikowany...
W książce zabrakło mi jednego - bardziej nakreślonych bohaterów. Początkowo gubiłam się w imionach księży, bo nie zostali wystarczająco opisani. Za to wyjątkowo przypadła mi do gustu wartkość akcji. Było szybko i konkretnie, tak, że nie miałam czasu się nudzić. Sposób pisania Agnieszki Borys również nie pozostawia niczego do życzenia. Pisze pięknie i poprawnie stylistycznie. Wyłapałam kilka literówek, ale to już raczej "zasługa" druku niż samej autorki.
Podsumowując - powieść bardzo wartościowa i dająca do myślenia. Dedykowana jest ona szerokiemu gronu odbiorców, zwłaszcza tym z otwartym umysłem i obiektywnym spojrzeniem na świat.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.