środa, 31 maja 2017

DZIEŃ DZIECKA I NASZA TRADYCJA...


Jadąc dziś samochodem usłyszałam w radio reklamę jednego ze sklepów sprzedających sprzęt rtv i agd, że z okazji jutrzejszego Dnia Dziecka zapraszają na wielką obniżkę cen smartfonów, tabletów, aparatów i laptopów... Hmmm, serio? Na Dzień Dziecka?





No cóż, skoro nasze dzieci na Dzień Dziecka otrzymują sprzęt rtv, chyba, że reklama dotyczyła tych dorosłych dzieci, to co będą dostawać jako dorośli? Z czego będą się cieszyły? Czy dziecko w wieku czterech, siedmiu czy trzynastu lat będzie potrafiło cieszyć się z rzeczy małych, skoro dostaje duże nawet na Dzień Dziecka? Rozumiem, że takie mamy czasy i że elektronika jest nam niezbędna, jednak najważniejszy w tym wszystkim jest umiar i refleksja - czy moje dziecko będzie szczęśliwe mając kolejny gadżet, który odciąga go do innego świata? Nie! Nie, to nie ta droga...

Spytacie zatem co ja daję mojemu dziecku w to święto? Głównie miłość, którą i tak otrzymuje codziennie, a dodatkiem do miłości są mądrze wybrane zabawki, takie, które rozwijają jego wyobraźnię, bawią i uczą, a do tego (to już z myślą o mnie), są wyjątkowo trwałe. Mam oczywiście na myśli zabawki firmy WADER. Już nie raz i nie dwa wam o nich pisałam. Mój synek dzięki nim przetrwał trudne chwile u stomatologa, gdy jego ząbek się ubił i trzeba było usuwać nerw, bo wiedział, że nagrodą będzie małe autko wadera, do tego do kolekcji. Niestraszne były mu też zastrzyki u lekarza, bo przecież kolorowa zabawka Wader wynagrodzi wszystko. I powoli stało się to nasza tradycją :). Za dentystę i lekarza nagród już nie potrzebuje, bo przestał się bać, ale z okazji urodzin, Dnia Dziecka czy świąt zawsze patrzy czy czeka na niego coś w kolorach żółtego, czerwonego i niebieskiego. Tym razem nieco był zaskoczony, bo najnowsza zabawka różni się od pozostałych właśnie kolorami, ale nie może być przecież inaczej, bo to policyjny garaż z trasą, a policja jak wiemy ma dwa kolory (przynajmniej w Polsce), czyli biały i niebieski. Cały tor ma w sumie 3, 8 metra czyli prawie cztery metry zabawy, szalonych pościgów i radości.

Jak myślicie? Kim od razu został Iruś? Oczywiście, że złodziejem ;). Zanim jednak zabrał się za zabawę, trzeba było nasz zestaw złożyć i mimo, że nie było w domu taty, który takimi sprawami się zajmuje, to daliśmy we dwoje radę, bo na opakowaniu widać świetnie jak ma wyglądać nasz garaż. Po za tym elementy są duże i skonstruowane bardzo intuicyjnie. Tu nie ma opcji żeby coś zepsuć.






Jak widać, synek chętnie pomagał, układał nawet drzewka, ale z naklejania naklejek zrezygnował na dzień dzisiejszy, bo już, w tym momencie chciał się bawić. W zestawie znalazło się też kilka samochodzików, bo przecież policjanci i złodzieje nie ścigają się na piechotę :). Pamiętam jak w ubiegłym roku myślałam nad tym,co mu podarować i jedyną opcją był tir czy wywrotka, a teraz... mój prawie dorosły synek bawi się już w policjantów i złodziei ( szkoda tylko, że jest złodziejem) i umie przeczytać z opakowania po torze numer telefonu na komisariat. Zapamiętanie numeru alarmowego 112 ułatwiają też naklejki. Niby tylko rok, a taka zmiana.







Małe dzieci lubią duże zabawki. Moje nie mają cierpliwości do drobnych układanek, czy maleńkich części, no i przy dużych zabawkach ryzyko połknięcia czegoś jest większe. Nasz tor jest przeznaczony już od pierwszego roku życia malucha. W sumie nie dziwię się, bo każdy element jest tutaj dopracowany i nie ma ostrych krawędzi. Nawet samochodziki w buzi malucha, bo małe dzieci lubią sobie tak popróbować, nie grożą zachłyśnięciem. Dla mnie jako matki bezpieczeństwo dziecka jest priorytetem. Fajne jest też to, że mimo, że nasz tor jest najnowszym zestawem z serii Kid Cars 3D, to jest kompatybilny z pozostałymi zestawami Kid Cars 3D, Kid Cars oraz Kid Cars Sport, czyli jest opcja, że przy kolejnej okazji, chyba urodzin, nasz zestaw mocno się powiększy :).

Możliwości zabawy jest wiele i to dla dziecka najważniejsze.  Wybieram zabawki WADER, bo są wykonane z największą starannością. Jeszcze nigdy nie spotkałam tak solidnego plastiku, który wytrzymuje nawet lot z balkonu na beton. Synek może sobie rzucać, robić wypadki i tym podobne rzeczy, a zabawki ciągle są jak nowe.  Jest to dla nas spora oszczędność, bo nie musimy non stop zaopatrywać pociechy w nowe zabawki. Wszystkie zabawki zrobione są z tworzywa, które łatwo się myje, więc dziecko może bawić się śmiało nimi na dworze, a potem szybo umyć i przenieść do domu.   Zabawki również są proste bo przecież nasze dzieci mają się bawić, a nie zastanawiać co i do czego. 

Dziś było policyjnie, a niebawem zapraszam Was na kolejny post - tym razem będzie po wiejsku:)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka