niedziela, 2 lipca 2017

PODRÓŻ Z DZIECKIEM I ZABAWY DLA KAŻDEGO...


Kiedy "Brulion" wpadł w  moje ręce poczułam się jakbym znów była dzieckiem, jakbym odbyła podróż w czasie. Szare kartki, wyrywane strony, kilkadziesiąt gier, w które graliśmy kiedyś dosłownie wszędzie, nawet na przerwach między lekcjami. I nie zawsze robiliśmy to na kartkach, bo czasem wystarczył kawałek chodnika i kreda. 




Czas wakacji, to również czas podróży, często bardzo dalekich, a co za tym idzie, nudy podczas dojazdu. O ile dorosły zajmie się książką, czy zwyczajnie prześpi całą drogę, to z dziećmi nie jest już tak łatwo.pewnie z powodu wrodzonej niecierpliwości o chęci przygód. Żeby nie zwariować, trzeba im jakoś ten czas zorganizować i właśnie "Brulion zabaw w podróży" będzie tym czymś.


"Wrzuć brulion do plecaka i w drogę. Graj, ile chcesz i wygrywaj, a zanim się obejrzysz, będziesz u celu podróży" - trafniej bym tego nie ujęła. Jeden brulion, zestaw długopisów i nic więcej nam nie trzeba. Ja znałam wszystkie gry i zabawy w nim pokazane, ale jeżeli ktoś nie wie o co chodzi, to na końcu publikacji znajdzie wyjaśnienia. Zaczynamy więc!


Pomidor, kółko i krzyżyk, połącz kropki, głuchy telefon, państwa - miasta, kartofel, smok, szubienica, bystre oko, łapki, rysuj z zamkniętymi oczami, coś w pobliżu na literę..., narysuj lewą ręką, statki, czołgi, labirynt, plaster miodu, dorysuj drugą część obrazka, rysunkowa krzyżówka, gra w muchę, a oprócz tego praktyczna nauka składania samolotu z kartki papieru, zrobienia koperty, wachlarza czy tak zwanego piekła - nieba, to wszystko znajduje się w jednym zeszycie i to często razy dwa. Kilka nazw nic mi nie mówiło, jednak po wczytaniu się w zasady gry, okazało się, że to ta sama zabawa, co w czasach mojego dzieciństwa, tylko my ją inaczej nazywaliśmy.


Każdą stronę można wyrwać, bo ma specjalne dziurki, które to umożliwiają, więc jeżeli jest więcej dzieci, każde może grać w co innego. Bo jakby to było, gdyby był jeden brulion dla kilkunastu dzieci :). A kiedy brulion się skończy, to wtedy wystarczy zwykły zeszyt, żeby grać w gry z Brulionnu, bo na pewno staną się one inspiracją dla dzisiejszych dzieci i dzisiejszej młodzieży.   Publikacja oprócz gier mojego dzieciństwa, jest także wystylizowana na tamte czasy, bo bardzo podobne zeszyty mieliśmy wtedy do szkoły. Nie było takich pstrokatych i kolorowych okładek jak teraz, wszystko było szare - no ale takie to były czasy - mundurki szkolne z nylonu, tarcze na ramieniu, Wojciech Jaruzelski w telewizji i radio, szare zeszyty, szary papier toaletowy ( o ile był), szare gazety, szare i puste półki sklepowe, szare ulice... Jednak nasze dzieciństwo nie było szare, bo umieliśmy doceniać to, co mieliśmy, a i pomysłów na życie mieliśmy tysiące. Nikt się nie nudził, nikt nie musiał na you tube robić "laywów" (cokolwiek to znaczy) przez kilkadziesiąt godzin, bo i po co? Mieliśmy kartki, długopisy i siebie :).


Jeszcze na koniec dodam, że przeczytałam w necie recenzję powyższego brulionu, gdzie pisało, że jest on stylizowany na pradawne zeszyty naszych dziadków, no cóż, aż tak to nie :), bo ja mam 38 lat i owe zeszyty były w czasach mojego dzieciństwa :), czyli jakieś 30 lat temu.  Polecam publikacje całej rodzinie, bo przyniesie on Wam wiele fajnie spędzonych, wspólnych chwil. 



Proszę o wsparcie walki z rakiem mojego męża. 

                                                             

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka