niedziela, 22 października 2017

"BRACIA SLATER. DOMINIC" - L. A.CASEY...



Mieszane uczucia - tymi słowami mogę krótko i zwięźle ocenić powieść z serii "Bracia Slater. Dominic". Z jednej strony czytałam ją z zainteresowaniem, lecz z drugiej wzbudziła we mnie niesmak, ale czy nie o to własnie chodziło autorce?



Rzecz dzieje się wśród nastolatków, młodych i niedojrzałych, co często widać nie tylko w ich zachowaniu, ale również w ilości wulgaryzmów, których w książce znajdziemy strasznie dużo. Jeszcze nie spotkałam się z powieścią, której trzy czwarte to niecenzuralne słowa. Owszem, czytając opis na stronie wydawnictwa mogłam się tego spodziewać, ale żeby aż tak? I to w ksiązce, która z założenia skierowana jest do młodzieży?

UWAGA! OSTRZEŻENIE!

Jeśli nie tolerujesz dominujących i zaborczych mężczyzn, Dominic NIE jest dla ciebie. Jeśli nie lubisz pewnych siebie kobiet, które są zimnymi sukami, Dominic NIE jest dla ciebie. Jeśli nie lubisz postaci, które nie potrafią utrzymać nerwów na wodzy, Dominic NIE jest dla ciebie. Przede wszystkim, jeśli nie lubisz postaci, które DUŻO PRZEKLINAJĄ i bez cenzury mówią, to, co myślą Dominic NAPRAWDĘ NIE jest dla ciebie.

Bronagh Murphy wie, czym jest ból po stracie. Kiedy była mała, jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Od tej pory trzyma innych na dystans. Ma już dość cierpienia. Wychodzi z prostego założenia – jeśli nie będzie rozmawiać z ludźmi ani wdawać się z nimi w relacje, zostawią ją w spokoju. Właśnie tego chce.

Kiedy spotyka Dominica Slatera zupełnie niechcący robi dokładnie to, co najbardziej go pociąga. Uparcie go ignoruje. Dominic jest zdezorientowany – zazwyczaj wszyscy skupiają na nim uwagę. A już na pewno WSZYSTKIE. Wszystkie z wyjątkiem pięknej, ale zimnej brunetki.

To wystarczy, żeby Dominic jej zapragnął. A jedynym sposobem na zaspokojenie pragnień, jaki Dominic zna jest siła.

Dominic zdobywa to, czego pragnie.

Bronagh to dziewczyna bardzo zamknięta w sobie. Kiedys zwykła, radosna nastolatka, dziś smutna i odpychająca od siebie wszystkich. A wszystko to z powodu wypadku, w którym straciła rodziców. Bronagh nie pozwala nikomu sprawić, że znów pokocha, bo to oznacza, że znów można stracić... i cierpieć...

Dominic - to "zły" chłopaka, u którego na porządku dziennym są epitety i wyzwiska. Dodatkowo należy do tego typu płci przeciwnej, która uważa kobietę za swoją własnośc. Agresywny i obsesyjnie zaborczy - to nie moja bajka, temu Panu mówię nie, ale Bronagh własnie jemu, nie wiedzieć czemu pozwala zbliżyć się do siebie - czy wyniknie z tego coś dobrego?

Przeczytałam już setki książek, młodzieżowych także i tej nigdy w zyciu nie podsunęłabym żadnej nastolatce ( a mam w domu dwie), bo byłoby to całkowicie niepedagogiczne z racji słownictwa w fabule. Wiem, wiem, dzisiejsza młodzież wcale nie jest lepsza, ale po co dodatkowo utwierdzać ich w przekonaniu, że tego typu rzeczy sa ok? Dodam jeszcze, że Dominic nie jest uzdolniony tylko w "bogatym" słownictwie, ale również w sytuacjach łóżkowych, a tych mógłby mu pozazdrościc nawet słynny Christian Grey. No niestety, autorka przesadziła i to na całej linii. Wykreowała parę, która jest do bólu sztuczna i raczej lubić się jej nie da. No dobra, dziewczyna jeszcze może być, chociaż ciężko mi zrozumiec jej wybór, ale jak to mówią "serce nie sługa", jednak chłopak - nie lubię go. Być może patrzę przez pryzmat dwóch dorastających córek i byci teściową (mam nadzieję, że w dalekiej przyszłości).

Jedyne co może działać na plus to fakt, że lektura ma przekaz, który mówi nam o tym, jak ważna jest przyjaźń i rodzina, który pokazuje, że w życiu zawsze po burzy przychodzi słońce i który uczy nas, że warto otworzyć się na drugiego człowieka.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka