Kobieta i mężczyzna, prawdziwe życie i miłość w tle, miłość, która rozpoczyna całkiem nową historię, historię piekną, a zarazem pełną wątpliwości - to własnie najnowasza powieść Beaty Majewskiej, polskiej autorki, której książki już od dawna podbijają moje serce.
Beata Majewska jest autorką, która świetnie sobie radzi w wielku gatunkach literackich. Był już mocny erotyk, książka młodzieżowa, a ostatnio serie dla kobiet, które można nazwać obyczajowymi z nutką romansu, Każdą czyta się rewelacyjnie, jednak "Baśnik" zdobył moje serce na całej linii, zaraz po "Anatomii uległości".
Barbara to kobieta parę latek po trzydziestce. Niedawno się rozwiodła, co bardzo odbiło się na jej poczuciu wartości. W trakcje lektury można zauważyć, że bohaterka była przez męża tłamszona i maltretowana fizycznie i psychicznie. Niczego jej obecnie nie brakuje - ma dom, samochód, pieniądze i klub, który otrzymała przy podziale majątku - za wyjątkiem jednego... drugiej połówki. Jednak to nie jest takie proste po latach życia w kieracie nieudanego małżeństwa.
Marcin - przystojny chłopak, trochę po dwudziestce. Wychowywał się w domu dziecka, a w chwili obecnej jest pracownikiem w klubie Barbary i jej wytrwałym adoratorem. To bardzo mądry i cierpliwy chłopak, wyjątkowo związany ze swoja siostrą Moniką. Urzekł mnie nie tyle wyglądem, bo szczerze mówiąc nie jest w moim typie, ale charakterem i determinacją w dążeniu do celu.
Tych dwoje to dwa różne światy i wyraźnie widać różnice w ich myśleniu i postrzeganiu rzeczywistości. To dwa różne, a jakże przyciągające się światy, wręcz uzupełniające się. Styl literacki autorki został zachowany taki, jak w poprzednich powieściach, ale za to historia jest całkiem inna.. Beata Majewska pisze życiowo, tak po naszemu, normalnie, czasem nawet wtrąci potoczne słowo (chociaż akurat w tej lekturze tych wtrąceń jest zdecydowanie mnie, co mnie cieszy). To nie jest przesłodziony romans, a opowieść o życiu, problemach, załamaniach, wzlotach i upadkach, oraz o związku, który nawet w naszych czasach często uważany jest za kontrowersyjny, czyli starsza kobieta i dużo młodszy mężczyzna.
Tych dwoje to dwa różne światy i wyraźnie widać różnice w ich myśleniu i postrzeganiu rzeczywistości. To dwa różne, a jakże przyciągające się światy, wręcz uzupełniające się. Styl literacki autorki został zachowany taki, jak w poprzednich powieściach, ale za to historia jest całkiem inna.. Beata Majewska pisze życiowo, tak po naszemu, normalnie, czasem nawet wtrąci potoczne słowo (chociaż akurat w tej lekturze tych wtrąceń jest zdecydowanie mnie, co mnie cieszy). To nie jest przesłodziony romans, a opowieść o życiu, problemach, załamaniach, wzlotach i upadkach, oraz o związku, który nawet w naszych czasach często uważany jest za kontrowersyjny, czyli starsza kobieta i dużo młodszy mężczyzna.
Książka ma różne podziały. Przede wszystkim na miesiące. W każdym miesiącu możemy przeczytać historię z punktu widzenia Barbary i Marcina, a dodatkowo znajdują się tu wpisy z pamiętnika bohaterki. Brawo za inny rodzaj czcionki w owych wpisach :). Uwielbiam w powieściach "podział ról" na ona i on, bo daje mi to mozliwość dogłębnego poznania uczuć i myśli każdego z bohaterów. Po za tym fajnie tak przeczytać o tym, co myśli facet :). Dzięki temu zabiegowi wyraźnie czułam też pociąg fizyczny jaki odczuwa nasz para, ale też wszystkie wątpliwości czy radości
Niesamowicie odpowiada mi sposób pisania autorki, taki normalny, jak w życiu. Tu nie ma miejsca na przesłodzone i kwieciste bajerowanie czy bezproblemowe, bajkowe życie. Tu są ludzie z krwi i kości, którzy czują i którzy mogliby być naszymi sąsiadami. Dlatego też tak łatwo utożsamiać się z nimi. Na dodatek akcja dzieje się w stronach które znam, a to potęguje wrażenie swojskości. Kolejnym plusem książki i nie tylko tej, jest odpowiednia ilość stron. To nie są ceglaste tomy trudne do utrzymania w ręku (chociaż takie też lubię, oprócz trzymania ich godzinami w ręku) - to powieści zawierające odpowiednią ilość kartek, by nie znudzić czytelnika, a na tych kartkach zawarta jest taka ilość treści, żeby nie czuć niedosytu. Co do niedosytu - czułam go jednak... kiedy przeczytałam ostatnią stroną i uświadomiłam sobie, że to już koniec :). Teraz pozostaje mi tylko albo wrócić do opowieści, albo podziwiać jej piekną i minimalistyczną okładkę w mojej biblioteczce.
Jestem dumna, że w Polsce mamy tak wszechstronnych autorów jak Beata Majewska/Augusta Docher, którzy potrafią mnie zaskoczyć każdą bez wyjątku powieścią, bo jak to mówią "cudze chwalicie, swego nie znacie".
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.