środa, 7 lutego 2018

"CIAŁO" - AUDREY CARLAN...


Czytając "Ciało" od początku nasuwała mi się jedna myśl o tym, że to już wszystko było. Bogaty mężczyzna, cudowna kobieta, piękni, seksowni, oczywiście z bagażem doświadczeń. Zakochują się w sobie, on chce ją kontrolować pod każdym względem... jest seks, seks i seks...




Ona, Gilian - główna podpora fundacji zajmującej się maltretowanymi  kobietami. Kobieta piękna i pełna kształtów (w książkach autorki, bohaterki zazwyczaj mają kobiece kształty). Nieco naiwna, pełna sprzeczności i namiętna. W przeszłości należała do kobiet takich, jak podopieczne fundacji - była bita, bardzo bita. Po zakończeniu toksycznego związku boi sie kolejnego, aczkolwiek jej strach chyba nie jest zbyt mocny, bo kiedy spotyka tajemniczego miliardera, dość szybko wiąże się z nim. 

On, Chase - niesamowity, pociągający, seksowny, namiętny i... bogaty. To facet, któremu wszystko przychodzi z łatwością, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Aż dziw bierze, że żadna z kobiet jeszcze go nie usidliła. Mężczyzna ów, jest szefem wyżej wspomnianej bohaterki, o czym ona nie wie (dziwne prawda?). Kiedy spotykają się na konferencji, wybucha między nimi namiętność...

Autorka napisała fajną książkę, którą czyta się lekko i przyjemnie. Nie jest ona ani odkrywcza, ani mało przewidująca - to po prostu erotyk pełna gębą. Żeby nieco zatuszować mało ambitną treść, autorka dodaje wątki dramatyczne i wspomina o maltretowanych kobietach... żeby nie było ;). Tak, jak w "Dziewczynie na miesiąc" znajdziemy tutaj masę wtrąceń w innym języku, za czym ja osobiście nie przepadam. Podoba mi się styl pisarski autorki, prosty, ale obrazowy. Potrafi doskonale nakreślic bohaterów - ich charaktery i wygląd. Równie dobrze opisuje otoczenie, co przy bardziej wyszukanej fabule dawałoby na prawdę spore możliwości literackie.  Co do dialogów ciężko mi się wypowiedzieć, bo są adekwatne do treści, czyli przeciętne. 

Gdyby nie fakt poruszenia tutaj kwestii społecznych, uznałabym książkę za kolejną, taką samą, płytką powieść, albo kolejną bajkę o Kopciuszku, z tą różnicą, że tutaj Kopciuszek gubi majtki zamiast pantofelka. Jednak właśnie te kwestie pozwoliły powieści zrównoważyć przesłodzoną treść z gorzkimi faktami. Właśnie te wątki mogłyby być nieco więcej rozwinięte, na przykład zamiast kilku scen seksu, których i tak jest pod dostatkiem.

Bardzo podoba mi się okładka, która przyciąga wzrok swą delikatnością. Nie ma w niej żadnego przesytu, a na dodatek nawiązuje delikatnie do koloru włosów bohaterki.

Podsumowując - powieść może być fajną rozrywką dla osób dopiero wchodzących w świat erotyków, które nie czytały jeszcze "Greya", "Crosa", "Driven" itd. Ja czytałam i tutaj trochę się wynudziłam kolejny raz przerabiając to samo, tylko w okrojonej wersji.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka