W ostatnią niedzielę, czyli 17 czerwca odbył się w Skoczowie festyn charytatywny na rzecz mojego męża. Zorganizowała go wspólnymi siłami moja grupa z facebooka Ratujemy Irka - ostatnia szansa. Impreza udała się pod każdym względem, jednak nie byłoby jej gdyby nie wolontariusze i sponsorzy.
W najbliższym czasie kilka postów będzie napisanych pod kontem wyżej wspomnianego festynu, a w każdym będę chciała przybliżyć Wam niesamowitych sponsorów, którzy okazali nam wielkie serce, a ich produkty okazały się warte opisania. Wróćmy jednak do festynu. Samo przygotowanie go kosztowało wszystkich wiele pracy, odcisków na stopach i stresu. Od początku wszystko szło jak po maśle, ale ciągle gdzieś tam w środku obawialiśmy się, że coś się zawali, o czymś zapomnimy, albo... pogoda zrobi nam psikusa. Ja osobiście bałam się, że nie dopiszą ludzie. Niepotrzebnie, bo dopisało dosłownie wszystko.
Żeby jednak festyn był udany, potrzeba dobrego zespołu, świetnego prowadzącego i wyśmienitego jedzenia. Co do jedzenia, to trzeba też mieć na czym je podać. Liczy się też oczywiście wystrój, uśmiechy na twarzach i kompetentni wolontariusze. W naszym przypadku wszystko zaczęło się od pewnego spotkania, na którym Pani Danusia powiedziała mi, że zespół w którym śpiewa chciałby zagrać na imprezie dla Irka. Od razu powiem, że chodzi tu o zespół Preludium , który teraz jest już w zmienionym składzie niż widać na ich stronie. Pochwalę się, że w tym roku zaszli bardzo daleko w programie Disco Star i jestem dumna, że u nas zagrali, bo wymiatają ostro, co potwierdzi tłum, który ściągnęli swoją muzyką.
Żeby się dobrze bawić i tańczyć przy genialnej muzyce trzeba jednak mieć siły i dobrze zjeść. O to zadbały trzy firmy: Sklep "U Krzyśka" z Rudzicy, Zakład Przetwórstwa Mięsnego Hańderek i Zakład Przetwórstwa Mięsnego Kuś z Rudy Śląskiej.
Firma UniPack zaopatrzyła naszą imprezę dosłownie we wszystkie, możliwe opakowania, począwszy od jednorazowych sztućców, przez torebki na popcorn, a na miseczkach na grochówkę, tackach na kiełbaski, kubkach i wiele, wiele innych rzeczy skończywszy. I powiem Wam, że lepiej trafić nie mogliśmy, bo jakość tych produktów jest na najwyższym poziomie. Kubki są odpowiednio sztywne i nie ma obaw, że oblejemy się gorąca kawą podczas trzymania go w ręku, a tacki niczym prawdziwe talerze utrzymują kiełbaski w odpowiedniej pozycji. Widelce, noże i łyżki jednorazowe również nie łamią się, co często zdarza się w przypadku innych produktów różnych firm. Powiecie, że to przecież takie błahostki, a jednak nie do końca, bo kiełbaska spadająca na ziemię z powodu zbyt miękkiej tacki wcale nie jest błahostką, że o kawałku ułamanego widelca w buzi nie wspomnę.
Były już sztućce, opakowania, kiełbaski... to teraz kilka słów o dodatkach do kiełbaski. Chyba najpopularniejszym dodatkiem jest musztarda, u nas była to Musztarda Kcyńska Pałucka od Wytwórni Musztardy Kcyńskiej i był to strzał w dziesiątkę, bo jej smak bije na łeb wszystkie inne musztardy. Nie umiem go jednoznacznie określić, ale jest idealnym dodatkiem do potraw z grilla. Nie za ostry, nie za łagodny, wyrazisty i o odpowiedniej konsystencji. I jest to prawdziwa, nie wodnista, kremowa musztarda, a do tego najlepszy, kiszony ogórek - u nas od Kuchni Mistrza. Ja osobiście jakoś nigdy nie nauczyłam się robić ogórków kiszonych, bo albo robiły się miękkie, albo za kwaśne, a innym razem zbyt mało kwaśne, dlatego też chrupiące, delikatne i idealne ogórki od Kuchni Mistrza ocaliły moją reputację :).
Zwieńczeniem tych pyszności jest butelka niefiltrowanego, orzeźwiającego cydru lubelskiego, który strasznie się pieni, ale za to smakuje wybornie.
A co Wy lubicie zjeść na festynach?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.