środa, 26 września 2018

SZÓSTY DZIEŃ BEZ CIEBIE...


Kochany! Ból w moim sercu nie mija, a wręcz potęguje się z każdym dniem jeszcze bardziej. Jest mi cholernie źle, ale staram się nadrabiać miną. Przez siedem lat Twej choroby opanowałam po mistrzowsku robienie dobrej miny do złej gry. Wiem jak byłeś uzależniony od mojego nastroju, dlatego tylko ciągły uśmiech na mej twarzy dawał Ci poczucie bezpieczeństwa i wiarę w to, że jeszcze będzie przepięknie.



Wiesz co robię, kiedy nie mogę sobie poradzić z samą sobą prawda? Rzucam się w wir zajęć. Tym razem nie jest inaczej. Już rano odwiedziłam Twój zakład pracy. Oj ciężko było, bo tyle lat tam spędziłeś, więcej niż byliśmy małżeństwem i wszystko przypominało mi Ciebie. Muszę jednak przyznać, że dbasz o to bym się nie nudziła... Irek, kto będzie sprzątał z warsztatu to wszystko? Twoja mania zbieractwa... Rany, przeszedłeś samego siebie. Ja nawet nie wiem do czego niektóre rzeczy służą. Oj Irek, Irek...

Zawsze kiedy piszę do Ciebie robi mi się cholernie zimno. Powiedz, czy Ty jesteś wtedy przy mnie? Stąd to uczucie? Jesteś, ja to wiem. 

Dzwonił dziś do mnie z kondolencjami Pan Maciej, wiesz, lekarz naczelny ze szpitala onkologicznego. Wrócił z delegacji i od razu zadzwonił. Powiedziałam mu o tym, jak po Twojej śmierci zniknęły Ci pieniądze z szafki... Postanowiliśmy, że nadal będziemy walczyć z Ministerstwem Zdrowia (nie wiem czemu piszę tę nazwę z dużej litery, bo oni nawet na małe nie zasługują) w sądzie. Jeszcze jak żyłeś złożyliśmy skargę do sądu na decyzję Ministerstwa. Wyobraź sobie, że mija rok i nadal nie ma odpowiedzi na nasze odwołanie co do refundacji dla Ciebie leku. Dla wszystkich chorych udało mi się  wywalczyć refundację na  ten lek, a my nawet po Twojej śmierci walczymy. Mogłabym odpuścić, ale nie! Doprowadzę sprawę do końca, dla Ciebie.

Pan Maciej kolejny raz wyraził podziw do tego, jak prowadziłam Twoje leczenie i kolejny raz powiedział, że miałeś tak bardzo zaawansowaną chorobę, że on nie zna innego chorego w tym stadium, który przeżyłby tak długo. Pociesza mnie to, jeżeli można to tak ująć, bo to znaczy, że wszystko co robiłam dało nam dodatkowe kilka lat razem, jednak to i tak zbyt mało, zdecydowanie i nadal uważam, że tak drastyczne odstawienie leku spowodowało tak szybie postępowanie choroby. Wspomniałam o tym lekarce prowadzącej, że taka jest moja sugestia, aby tego typu leków nie odstawiać tak drastycznie - nic nie powiedziała, tylko spuściła głowę w dół... Jak o tym pomyślę, to łzy same płyną. Wróć do mnie Kochany, przyśnij mi się, proszę. 

W najbliższym czasie będę miała już w domu każdą stronę Twojej historii choroby, każdą literkę i wierz mi, że przeczytam to tysiąc razy, aż będę pewna swoich racji. Pewnie powiedziałbyś mi, że to niczego nie zmieni, ale nie Kochany, ja nie odpuszczę, dla Ciebie i dla innych chorych. Sam wiesz, że Twoja choroba była motywacją dla innych i nadal będzie, bo będziemy się uczyć na błędach.

Byliśmy dziś z Irusiem na Twoim grobie, od razu po odebraniu go z przedszkola. Mały szkrab wykupił wszystkie znicze z motywem serca w sklepie, bo codziennie chce zaświecać Ci inny. On tak bardzo Cię kocha, wszyscy kochamy. Usiadłam wczoraj wieczorem z Sandrą i Olą w salonie. Ola i ja nalałyśmy sobie po lampce wina (poskarżę Ci od razu, że Sandra też nadstawiała dziuba do wina) i rozmawiałyśmy długo. Słyszałam, że straszysz Olę ;). Mówisz, że to tak w ramach rewanżu ze pyskówki? :). To ja też poproszę, możesz mnie straszyć ile wlezie. 

Wrócę jeszcze do małego Irka. Dziś rano w przedszkolu spotkała nas niesamowita niespodzianka. Jeden z rodziców (nie wiem który) podarował młodemu prezent :). Wejściówkę do Dream Parku w Ochabach i drugą na godzinną zabawę w sali zabaw. Jak on się cieszył :). To niesamowite, jak wiele współczucia i dobra mają w sobie ludzie. Poryczałam się w domu jak dziecko, bo tak cudowne wiedzieć, że ktoś o nas myśli. Jeżeli pogoda dopisze, to w sobotę wybierzemy się tam.

Nie wiem czy pamiętasz, ale od poniedziałku Iruś zmienia przedszkole na przedszkole w Skoczowie. Będzie woził go bus. Nie chciej wiedzieć jaki mam bunt z tego powodu w domu. Już jutro i w piątek jedzie zapoznać się z paniami. Czuję, że październik zacznie się z przytupem, a kierowca busa nie będzie miał wesoło. Miejmy tylko nadzieję, że szybko się przyzwyczai. Czuwaj nad tym Kochany i miej go w opiece na każdym kroku. 

Chciałbyś jeszcze pewnie wiedzieć co dziś robiłam oprócz wyżej wymienionych? No Kochany, robiłam to, co zazwyczaj Ty robiłeś, czyli pakowałam fanty. Nasza grupa będzie pomagała teraz Aśce i Krzyśkowi i chcę właśnie między nich rozdzielić wszystko, a posegregowanie tego zajmie sporo. Jutro lecą do Aśki dwa wielkie kartony. Nie ma na co czekać, trzeba działać i pomagać. 

Ej, gdzie poszedłeś? Ciepło mi się zrobiło, więc znów udajesz, że mnie słuchasz, a wcale Cie nie ma!

Irek ja nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało i nie radzę sobie bez Ciebie. Nie Kochany, nie o dzieci chodzi i nie o zwykłe obowiązki. Nie radzę sobie z pękniętym sercem, które krwawi non stop. Nie umiem i nie chcę być bez Ciebie i marzę o tym, by być już z Tobą po drugiej stronie. Spełnię moją misję tu na ziemi, obiecuję, wychowam dzieci na dobrych ludzi, a potem... potem będziemy już zawsze razem!

Kocham Cię...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka