czwartek, 27 września 2018

SIÓDMY DZIEŃ BEZ CIEBIE....



Boli mnie dziś żołądek i głowa. Chyba organizm się buntuje przeciwko posiłkom w postaci kawy i batonika. Nie martw się, przejdzie mi jak zawsze, muszę tylko kilka dni normalnie jeść, co wcale nie jest takie proste w obecnej sytuacji, ale postaram się, obiecuję.


Wiesz, musiałam dziś spróbować zrobić coś, o czym nie miałam zielonego pojęcia, bo zawsze robiłeś to Ty. W łazience coś nieładnie pachniało. Wiedziałam, że nalewałeś wtedy gdzieś wody i przestawało. I bądź ze mnie dumny - nalałam wszędzie, gdzie było to możliwe i udało się, zapach znikł - ale nie pytaj, które to było miejsce, bo nadal nie wiem. Do szafy muszę jednak poprosić kogoś innego, bo to już dla mnie wyższa szkoła jazdy. Odkładaliśmy to ciągle, Ty też mówiłeś, że jak dojdziesz do siebie to ją skręcisz... No nic, jakoś sobie poradzę. Popatrz jak myśmy się uzupełniali. Ty robiłeś wszystkie sprawy techniczne związane z remontami, naprawianiem itp. a ja działałam w sprawach rachunków, dzieci, usprawiedliwień i pism. Każdy wiedział co robić i wszystko działało jak należy, a teraz... teraz znów się uczę... uczę się prosić innych o pomoc w tak przyziemnych sprawach, albo próbować własnych sił.

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Twoje szybkie pogorszenie stanu zdrowia było spowodowane drastycznym odstawieniem opdivo. Rozmawiam i piszę z ludźmi, którzy sami brali opdivo, albo których bliscy je stosowali. W tych przypadkach sytuacja była praktycznie identyczna. Ja do teraz nie mogę pojąć dlaczego odmówiono nam dalszego podawania. Przecież chcieliśmy nadal kupować lek! Minimalne pogorszenie Twoich wyników podczas kuracji nie dawało podstaw do odstawiania leku. Nawet profesor Tomczak mówił, że lek powinien być podawany, jeżeli jest to korzystne w jakimkolwiek stopniu dla pacjenta... ale Pani ordynator w Bielski wiedziała przecież lepiej od profesorów...

Tego wieczoru, tej nocy... nie mogłeś rozmawiać przez telefon z powodu duszności, a ja wysłałam do Ciebie smsa, w którym napisałam jak bardzo Cię kocham, jak myślę o Tobie w każdej sekundzie mojego życia i że gdyby to było możliwe, wzięłabym Twoją chorobę na siebie. Dostałeś wtedy kilka smsów, od kilku osób (przyznaję się, grzebałam w Twoim telefonie), ale tylko mój był odczytany. Tak bardzo bym chciała dostać na tę wiadomość odpowiedź. Przyśnij mi się wreszcie, proszę! Wybacz, mam dziś gorszy dzień. Tęsknię strasznie i ta tęsknota paraliżuje mnie od środka. I tak, jak napisałam Ci wtedy w wiadomości, nie ma sekundy, bym o Tobie nie myślała. Ty to wiesz, prawda? Irek, ja tak bardzo tęsknię i Cię kocham, że nie umiem ująć tego we właściwe słowa. Moje serce jest pęknięte na pół.

Byliśmy dziś z dziećmi na Twoim  grobie, płakaliśmy. Jest tam tyle kwiatów, a Ty powinieneś je dostać za życia... Róże od ludzi z całej Polski nie więdną i z każdym dniem są okazalsze. Pewnie i one mają swój czas, ale dziś pokazują swoje piękno dla Ciebie. To jest dla mnie tak trudne do uwierzenia, że Ty jesteś tam w środku tych kwiatów. Ciągle mam wrażenie jakbyś już niedługo miał przyjść z pracy...

Iruś był się dziś zapoznać z nową grupą, bo nowe przedszkole już zna. Popatrz, jak koło się zamknęło - Ty mieszkałeś na tej samej ulicy, na której on teraz będzie chodził do przedszkola. Bał się trochę, ale chyba polubił nowych kolegów. Co prawda był tam tylko godzinę, ale liczę na to, że powolutku się oswoi. Jutro jedziemy na kolejną godzinkę. Po południu wreszcie znalazłam czas aby pojechać z Sandrą po spodnie. Aż wstyd się przyznać, ale nie miałam do tego kompletnie głowy. Poranki są już zimne, a ona śmigała do szkoły w spodniach z dziurami. Ja wiem, że taka moda, no ale chyba już jest zbyt zimno nawet na modę. Szukałam dla siebie czarnych bluzek, chociaż zawsze mówiłeś, że mam nie chodzić w żałobie jak umrzesz, że żałobę ma się tam głęboko w sercu. Tu masz rację, żałoba jest w sercu, ale niestety ludzie są ludźmi... Chyba bym nie udźwignęła w chwili obecnej fali plotek, że tak płaczę, a nie ubieram się na czarno. Ty wiesz, że moja psychika wisi na włosku...

Mimo, że codziennie piszą do mnie osoby, które troszczą się o to, bym nie była sama, to i tak moja samotność nie daje mi normalnie żyć, samotność bez Ciebie. To nie tak miało być Kochany, miało być szczęśliwe zakończenie naszej bajki, mieliśmy żyć długo i szczęśliwie...

Kocham Cię całym sercem...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka