czwartek, 18 października 2018

DWUDZIESTY ÓSMY DZIEŃ BEZ CIEBIE...



Przeglądam dziś zbiórki na Siepomaga. Staram się zawsze wpłacić jakąś kwotę, zwłaszcza mężczyznom, bo im jest trudniej uzbierać pieniądze na leczenie. Kiedy tak czytam opisy, przypominam sobie naszą zbiórkę. Mieliśmy wtedy tyle nadziei i tak bardzo się cieszyliśmy, że udało się nazbierać aż tyle. Na całą kurację nie uzbieraliśmy, ale i tak przecież lekarze odmówili dalszego podawania leku. Nie o tym jednak chciałam napisać. 




Czytam opisy i widzę w każdej z nich nadzieję i miłość płynącą od bliskich. Niestety widzę też, kiedy leczenie, na które chory zbiera jest skazane na niepowodzenie. Zbyt długo przebywam w środowisku chorych na raka, by tego nie widzieć...

Pamiętasz jak Ci mówiłam, że widzę w oczach chorego, że już powoli umiera... Irek, w Twoich oczach nie było tej śmierci. Znałam Cię bardzo dobrze, znałam twój organizm lepiej niż niejeden lekarz - Ty nie umierałeś tej nocy... Kochany, od tego, co dowiaduję się codziennie od ludzi włos jeży się na głowie. Coś się wtedy podziało, coś niedobrego i zrobię wszystko, żeby dowiedzieć się co. Jestem cierpliwa, bardzo. Tylko daj mi trochę czasu, bo muszę zebrać siły i dowody, których z każdym dniem jest coraz więcej. Są ludzie równie poszkodowani jak my... Obiecałam Ci to i słowa dotrzymam.

Teraz trochę o dzisiejszym dniu. Tak, jak Ci wczoraj pisałam, samochód jest umyty i posprzątany. Powiem Ci, że pierwszy raz w życiu byłam na myjni. Tak się stresowałam, że wzięłam z sobą do pomocy Monikę. Kurde, ale czad, dziesięć minut i wszystko czyste, normalnie cieszyłam się jak dziecko. Może i zdecydowałabym się myć auto pod domem, ale gdzieś wyczytałam, że nie wolno i grozi za to mandat. W sumie coś w tym jest, bo o ekologię trzeba dbać, a przy okazji zaoszczędziłam trochę sił i czasu, który mogłam poświęcić na dokładne posprzątanie środka. Kolejną część dnia zajęło mi szukanie BRĄZOWYCH, GRUBYCH RAJSTOP. Jesteś ciekawy po co mi to? Mi po nic, ale Iruś będzie przebrany za kasztanka w przedszkolu. W poniedziałek zamówiłam takie rajstopy na allegro, ale niestety dziś dotarły ale szare... Na szczęście udało się przekonać Panią do brązowych spodni i zielonej bluzki, bo rajstop u nas nie ma żadnych, a co dopiero brązowych...

Irek mam Twoje glany :) :) :). Jak ja nie lubiłam tych butów. Chodziłeś w nich nawet w lecie, co mnie dziwiło i wkurzało. Patrzę teraz na nie - Ty musiałeś za to je bardzo lubić, bo są już tak stare, nawet poszyte w jednym miejscu, a jednak ich nie wyrzuciłeś. Teraz już je lubię :).  Mam też kilka worków z innymi Twoimi rzeczami z pracy - powiedz mi skąd w tych workach damskie ubrania? I to jeszcze takie niezbyt modne? Oj Irek, Irek, Twoje "zbieractwo" było nie do zwyciężenia. Mam trochę książek, Twoje breloczki z nabojów, nieśmiertelnik i jakieś urządzenie, które nic mi nie mówi. Coś to jest, tylko co? Poznałam też chłopaka, który został zatrudniony na Twoje miejsce. Bardzo sympatyczny, równie "czarny" ja Ty i chodzi w glanach. Jest tylko sporo młodszy od Ciebie. W sumie to znam go z widzenia z dawnych lat, bo przecież " z niejednego pieca się jadło chleb". Myślę, że godnie Cię zastąpi, bo w trakcie rozmowy opowiadał jak bardzo zależy mu na tej pracy. Zespół "Ciemna strona miasta" śpiewał, że "jedno się kończy, drugie się zaczyna..." i tutaj nie jest wcale inaczej. Co prawda tekst tej piosenki mówi o trochę innych rzeczach, ale taki wyrwany z kontekstu może być ;).

Coś mnie dziś nosi Kochanie. Poprzytulałabym się do Ciebie troszkę (tylko bez kosmatych myśli) i chyba Iruś będzie dziś biedny, bo będzie musiał znosić moje "amory", chociaż on to lubi i nawet sam się przyjdzie przytulać. Kilka razy dziennie mówi mi "kocham Cię" - twierdzi, że mówi to za siebie i za Ciebie. Taka mała przylepka i w sumie stój kasztanka w przedszkolu będzie do niego pasował, bo on jest taki mały kasztanek, tylko nie mogę mu tego powiedzieć, bo wtedy się złości, że nie jest kasztanek tylko pączuś mamusi :). Twoje średnie dziecko (piszę Twoje, bo z tymi zafarbowanymi włosami ona jest Twoja) próbowało zmyć ten kolor sodą i cytryną, niestety średnio się udało. Już wolę nawet nie pytać czym to farbowała. Ja wiem, że po czasie będziemy się z tego śmiać, bo w sumie to śmieszne, ale na dzień dzisiejszy jestem zła. Wyobraź sobie, że dostała szlaban za to i pierwszy raz chyba uszanowała moją wolę, bo prosto po szkole wróciła do domu. Jest moc. Wiesz czego mi jeszcze brakuje? Adrenaliny. Jest tak spokojnie, za spokojnie. Nie jestem do tego przyzwyczajona i brak mi tego pędu, braku czasu i gonitwy. Nie jest tak codziennie, ale dziś zdecydowanie mogłoby się coś dziać. Tu, na wsi nic się nie dzieje. Z nadmiaru energii nawet placki ziemniaczane zrobiłam, ale co dalej? "Życzliwi" pewnie w tym momencie powiedzą, żebym do pracy poszła - wiesz jak jest, ale i Ty i ja wiemy, że pracuję, robię to, co lubię, ale nie opowiadam o tym, bo i po co. Szereg emocji mną dziś targa, od lenistwa, do powera...

Życie jak rollercoaster 
Nie jest proste, ale kocham ten rozpęd 
Co słychać - miasto oddycha 
Cały czas taktyka Will Smith'a 
Muszę złożyć tę kostkę rubika 
Słabych graczy rozłożyć w bitwach 
Stworzyć hita 
Dub musi złożyć bita

Muszę Ci się poskarżyć - użarła mnie dziś papuga. Czujesz to? Skubane ptaszysko najpierw mnie zaczepiało, siadało na ramię, a potem dziabnęło. Dzieci dbają o zajęcie mi czasu i... papugi też. Za to jutro idę sobie zrobić od niepamiętnych czasów paznokcie - Iruś wybrał, że mają być niebieskie. Pamiętasz - jak kiedyś zrobiłam sobie pazury, to byłeś zazdrosny, bo coś sobie ubzdurałeś ;). To co? Teraz może przyśnisz mi się z zazdrości? Czekam Kochany na to nieustannie.

I jeszcze tak na koniec napiszę Ci, że wreszcie dowiedziałam się dlaczego ludzie uważali, że nie warto nam pomagać. Powodem było to... że nie wyglądałeś na chorego, że chodziłeś do pracy, nie byłeś łysy i leżący. Boże, tyle razy to tłumaczyłam, setki, ale jak ktoś nie chce słuchać, to nie słucha, bo tak łatwiej usprawiedliwić plotki i bezduszność. Taka prawda. Nie pomyśleli ile nas to kosztowało, byś tak długo utrzymał się w takiej dobrej formie. Nie widzieli, jak wieczorami kaszlałeś i zasypiałeś dosłownie wszędzie. Szkoda po prostu gadać. Teraz już są usatysfakcjonowani - umarłeś więc byłeś chory!

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka