sobota, 24 listopada 2018

SZEŚĆDZIESIĄTY PIĄTY DZIEŃ BEZ CIEBIE... NUDNO...



O tym, że weekendy są moją zmorą odkąd umarłeś już wiesz z moich poprzednich listów, a trochę ich już musiałam przetrwać. Gdybym lubiła bieganie po sklepach, to pewnie pojechałabym z dziećmi do jakiejś galerii, ale niestety nie przepadam za tego typu rozrywką. Ostatnio jakoś z żadną rozrywką, która wiąże się z wyjściem z domu nie jest mi po drodze.




Często myślę, że tak bym chciała w sobotę lub w niedzielę wyjść z kimś na kawę czy ciacho, chciałabym, a z drugiej nie chciałabym - tak to już kobiety mają i często nie wiedzą czego chcą. Zawsze Cię to bawiło, kiedy miałam tego typu "rozkminy" i na dodatek sam nie podejmowałeś decyzji dotyczących wyjść, tylko zostawiałeś je mnie. Jak mnie to wkurzało, a teraz chętnie powtórzyłabym kilka takich sytuacji, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Myślę, że jak ktoś postawi mnie przed faktem dokonanym i powie "wychodzimy" to "rozkmina" zniknie.

Narzekam na weekendy, ale w gruncie rzeczy chyba doceniam to, że mogę siedzieć sobie z dziećmi, w ciepełku i  robić sobie na przykład domowe spa. Na przykład wczoraj wieczorem razem z Sandrą siedziałyśmy z maseczkami na twarzy. Musiałyśmy zrobić to kiedy Iruś już zasnął, bo coś do końca nie był przekonany do widoku mamy w czymś takim na twarzy. Wiem co byś powiedział po zdjęciu maseczek - "czemu to nie działa?" - taki czarny humor Cie wtedy dopadał ;). Powiedziałbyś tak prawda? Wiedziałam! Tu Cie mam. Znam Cie lepiej niż Ty sam siebie.

Robimy Kochani postępy. Od Wszystkich Świętych Iruś nie chciał za żadne skarby iść na cmentarz, tłumacząc to tym, że jest mu wtedy zbyt smutno. Od kilku dni ciągle mówi o Tobie i dziś sam zaproponował, że chce zapalić znicz. Oczywiście pojechaliśmy, ale najpierw sam wybrał znicz w sklepie. Nie wiem czy wiesz (pewnie tak), ale kasztanek na Twoim grobie także jest od niego - położył go tam na jesień, bo chciał, żeby tata tez miał kasztanki. Widziałam, że jest mu smutno przy grobie, nawet bardzo. Modlił się kilka razy, bo chce żebyś zrobił jak najwięcej kroczków w stronę nieba, a wie, że jedna modlitwa, to jeden kroczek (tak mu to tłumaczę, żeby łatwiej było mu zrozumieć - ciężko tłumaczy się coś, czego sama do końca nie rozumiem). Potem żartowaliśmy, że przylecisz do nas jako anioł z takimi wielkimi skrzydłami i będziemy się z Ciebie śmiać. Chyba najprościej jest w ten sposób rozmawiać z młodym o śmierci. Po powrocie do domu widziałam, że wyraźnie poczuł się lepiej. To dobrze.

Zawroty głowy powoli mi mijają. Nie wiem czym były spowodowane, ale ważne, że ustają, ale a to od trzech dni muszę po południu uciąć sobie krótką drzemkę. Jestem jak staruszka co? Będzie trzeba zaopatrzyć się w jakieś naturalne wspomagacze organizmu, bo do syntetycznych wytworów koncernów farmaceutycznych nie mam przekonania, tym bardziej, że przecież współpracowałam z jednym koncernem, kiedy walczyliśmy o refundację dla pacjentów. Swoje wiem i gdyby nie ten lek, to w życiu bym takiej współpracy nie podjęła. Owszem, jest wiele leków ratujących życie, ale sposób uzyskiwania pozwoleń, refundacji itp. jest wbrew mojemu systemowi wartości. No i są też leki, które tylko z nazwy są lekami, a kasa leci...Może zaczną znów stosować CBD od Krzysia, tylko po ostatniej kuracji przytyłam sześć kilo, bo taki miałam apetyt i jeszcze ich nie zrzuciłam, więc mam kolejny dylemat. 

W głowie mej pętli się setek myśli tych,
By uciec stąd, wędrować znów... 
I w końcu nie wiem, 
Jakim głosom wierzyć mam: 
Uciec czy z tobą być, razem iść.
Oddać im tak niewiele...
Siebie w ręce twe.
By z tobą być, razem iść.
Oddać im tak niewiele...


Powoli kompletujemy już ubrania na wyjazd do Wrocławia. Kupiłam młodemu kozaczki takie same, jak w ubiegłym roku, tylko rozmiar większe. Zdecydowałam się znów na nie, bo wiem, że nie ma szans by było w nich zimno, nie przemakają i są super lekkie. Pamiętasz jak w Zakopanym wszyscy mieliśmy mokro w butach, a on nie? Szkoda, że dla dorosłych takich nie produkują. Planujemy trochę wyjść we Wrocławiu i chcę, żeby było mu ciepło i wygodnie. Ja sama chyba zabiorę śniegowce, mimo że temperatura ma być całkiem znośna, ale również nie chcę mieć opuchniętych i zmęczonych nóg. Mam nadzieję, że Sandra nie uprze się na glany, bo daleko to ona w nich nie zajdzie. Wertuję też internet, w poszukiwaniu wrocławskich atrakcji, bo będziemy tam trzy i pół dnia i chcemy je wykorzystać maksymalnie. Borę tez lustrzankę, bo zdjęcia z Warszawy robione telefonem mnie nie satysfakcjonują, a skoro już wybieramy się tak daleko, to chcemy mieć fajna pamiątkę. Iruś bardzo chce pojechać w ferie do Zakopanego - kurcze, nie wiem czy jestem gotowa na przemierzanie ulic, po których spacerowałam z Tobą...

Uciekam Kochany dalej sprzątać. Duże domy mają sporo plusów, ale mają tez minusy, bo trzeba je ogrzać i właśnie posprzątać. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba mycie okien, a niestety czeka mnie to w najbliższym czasie. 

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka