niedziela, 25 listopada 2018

SZEŚĆDZIESIĄTY SZÓSTY DZIEŃ BEZ CIEBIE...MIŁOŚĆ CZY PIENIĄDZE...



Jestem już Kochany! Już piszę. Trochę później niż zwykle, ale jakoś mi się dziś nic nie kleiło, a nawet potłukłam talerz. Taki dzień. Jedno było dziś tylko pewne - to, że napisze list do Ciebie.




Dzisiejsza noc. Nadeszła pora, kiedy gaszę telewizor, bo obejrzałam już wszystkie wieczorne programy, które mnie interesują. Umościłam się więc wygodnie, wyłączyłam lampkę nocną i kiedy już już sen zaczął spływać na moje powieki... Iruś zaczął wymiotować... Wiesz co to oznaczało? Nocne pranie wszystkiego. Nie wiem o co chodzi, przedwczoraj zwymiotował jeden raz i dziś w nocy również jeden. Może jego żołądek nie wrócił jeszcze do równowagi? Muszę przypilnować jego diety, co nie będzie łatwe przy zaledwie kilku potrawach, jakie on preferuje. Na szczęście od drugiej w nocy spaliśmy już spokojnie do rana. Co prawda myślałam że to rano nastąpi około dziesiątej, ale nasz synek najwyraźniej ma zegarek w pupie i o godzinie ósmej był już na nogach.

Śniłeś mi się czwartą noc z rzędu ( i jeszcze piąty raz w ciągu dnia)... Z większości z tych snów niewiele pamiętam, ale pierwszy i dzisiejszy pamiętam co do minuty. Powiem Ci, że taki troszke gagatek dziś byłeś ;), no no, kto by pomyślał :). Pewnie długo tego snu nie zapomnę. Niesamowicie mnie ciekawi dlaczego przez dwa miesiące nie przyszedłeś do mnie w nocy ani razu, a od momentu, kiedy minęła magiczna data, śnisz mi się co noc? Może to ja przeszłam na kolejny etap, a może Ty zdobyłeś nowy level (tak mówi o tym Iruś)?

Przyjdź znów we śnie, przyjdź znów we śnie
Każdej nocy przychodź tu
Przyjdź jak rzeka, przyjdź, nie zwlekaj
W snach znajdź chwilę dla mnie znów

Tak wiele nocy i dni tylko we dwoje
Nie powiesz chyba: to zero, to nic
Ale wiem jedno, nie zaznasz spokoju
Dlatego wołam Cię: przyjdź

Rozmawiałam dziś ze znajomą o tym co jest ważniejsze - pieniądze czy miłość? Fajnie jest mieć jedno i drugie, to nie podlega dyskusji, ale obie stwierdziłyśmy, że miłość, to jest to, co może być najpiękniejszego w życiu. Taka prawdziwa miłość jest bezcenna. Ja taką miałam i jestem prawdziwą szczęściarą. Osobiście wolałabym do końca życia być o chlebie i wodzie, a nawet o samej wodzie i mieć Ciebie. Nigdy do szczęścia nie były mi potrzebne wielkie pieniądze. Były potrzebne, ale na Twoje leczenie i też nie dały szczęścia, tylko (albo aż) prawie rok dłuższego życia.

Niezmiernie podziwiam kobiety, których drugie połówki pracują za granicą, albo wyjeżdżają na dłuższy czas za pracą, a one zostają same w domu. Ich tęsknota musi być ogromna, chociaż teraz, w dobie internetu jest może trochę łatwiej dzięki komunikatorom, przez które możemy się nie tylko usłyszeć, ale i zobaczyć, jednak dotyku to nie zastąpi niestety. Pamiętam jak za Tobą tęskniłam już po Twoim kilkugodzinnym pobycie w pracy i dłuższej rozłąki bym nie wytrzymała. Ktoś mógłby pomyśleć, że wytrzymują teraz, ale to nie jest to samo. Po Twojej śmierci musiało dotrzeć do mnie, że Ty nie wyjechałeś na dłużej... Ciebie nie ma! Tu nie ma innych opcji. Gdybyś tylko wyjechał, to pojechałabym za Tobą na koniec świata, bo nie zniosłabym myśli, że jesteś tak daleko ode mnie.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka