poniedziałek, 3 grudnia 2018

SIEDEMDZIESIĄTY CZWARTY DZIEŃ BEZ CIEBIE...PRZYJEMNOŚCI...


Miałam dziś gorszy dzień, a właściwie część dnia. Od kilku dni pierwszy raz byłam całkiem sama. Dzieci w szkole, przyjaciele w pracy... wtedy łatwo o dół. Na dodatek pogoda deszczowa i pochmurna nie nastrajała mnie optymistycznie. Szczerze mówiąc jedyną moją wizją rozrywki na dziś była wizyta u dentysty...




Wiesz, że zawsze marzyłam o śnieżnobiałym uśmiechu prawda? Takim "wow"! I jestem Kochany coraz bliżej spełnienia tego marzenia. Myślę, że za jakiś miesiąc będę mogła zabłysnąć iście aktorskim uśmiechem. Zanim to jednak nastąpi, muszę pocierpieć podczas wizyt u stomatologa, bo zęby trzeba przygotować do tego cudu. Ale czego się nie robi, żeby spełnić marzenie :). W każdym razie dziś minęło już kilka godzin, a ja nadal mam znieczulone pół twarzy i do tego gardło. Nieźle co?

Wróćmy jednak do mojego doła. Rano miałam kilka spraw do załatwienie, to nie było jeszcze tak źle, a w przedszkolu od Irusia śmiałam się jak mało kiedy podczas opowieści pani o wyczynach naszego syna. Agent (albo partyzant - Ty tak go nazywałeś) z niego jak mało kto. No cóż, moje geny i Twoje to mieszanka wybuchowa, co skutkuje charakterkiem i diabełkiem w oczach u młodego. Najlepsze jest to, że same panie mówią, że on potrafi świetnie wykorzystywać umiejętność robienia słodkich minek i maślanych oczu. To ma z całą pewnością po Tobie. Kiedy wróciłam do domu już nie było mi tak wesoło. Wertowałam internet, ugotowałam obiad, ogarnęłam dom i nadal dół trzymał i trzymał. Na dodatek czekałam na pewną wiadomość, a nienawidzę niepewności. A potem... potem już było lepiej. Spędziłam czas na kawie w miłym towarzystwie, dentysta też skutecznie zajął mi myśli, a po powrocie dzieciaki były już w domu, a one dbają o to bym się nigdy nie nudziła... I nie uwierzysz, kiedy weszłam, Iruś powiedział mi "dzień dobry mamo" - no kurde, jaki młody dżentelmen się z niego robi.

Jutro powinno już być lepiej, bo rano mam wizytę u fryzjera, a co potrafi najbardziej poprawić kobiecie humor? Fryzjer, nowe paznokcie i zakupy! Dzisiejszy dzień udało się zakończyć w fajny sposób, a jutrzejszy rozpocznie się także miło. Kolejny kryzys zażegnany dzięki wspaniałym ludziom i drobnym przyjemnościom.  Przez ostatnie lata zazwyczaj wszystko skupiało się wokół Ciebie, do tego stopnia, że nawet do dentysty nie miałam kiedy i za co iść. Było tylko leczenie, leczenie i leczenie. Nie żałuję ani jednaj chwili z tego czasu, ale teraz, kiedy jest jak jest, staram się być trochę egoistką i myśleć również o sobie. Po tak wielu latach stresu i wyrzeczeń chyba mi się to należy? Co myślisz? Ja wiem, nieba byś mi przychylił i w sumie teraz nawet możesz ;). Kocham Cię Irek wiesz? Bardzo! I zawsze będę, ale muszę powoli budować własne, nowe życie zgodne z moimi pasjami i sumieniem. Trochę boję się tego, co nadejdzie, bo piętnaście lat małżeństwa i siedem, spędzonych na szukaniu możliwości leczenia,  nieco oderwało mnie od zewnętrznego świata i stresuję się nawet spotkaniem przy kawie, ale pomalutku wszystko dojdzie do normy, a Ty czuwaj tam u góry, żebym na swej drodze spotykała odpowiednich ludzi, na których zawsze będę mogła liczyć.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka