środa, 28 stycznia 2015

ZNAJOMOŚĆI, ZNAJOMOŚCI, ZNAJOMOŚCI...


Sytuacja pierwsza. Przychodzi pacjent do lekarza i mówi"czuję wielki ból w klatce piersiowej"-lekarz odsyła go do domu z receptą na ketonal i skierowaniem na badania krwi za dwa tygodnie("bo teraz mamy już wyczerpane limity").
Pacjent po dwóch godzinach ląduje na intensywnej terapii w stanie zagrożenia życia,z tętniakiem aorty serca. Pacjent to mój ojciec.

Sytuacja druga:Pacjent odbiera wyniki badań,które jasno wskazują,że jest nosicielem Wirusowego Zapalenia Wątroby typ B. Po dwóch miesiącach kolejnych badań w poradni chorób zakaźnych, okazuje się,że poprzednie wyniki były nieprawdziwe ,bo panie z laboratorium oszczędzały na końcówkach i wszystkie badania robiły tą samą. Na pytanie,dlaczego? Pacjent słyszy"każdy się może pomylić". Pacjent to ja.

Sytuacja trzecia:Pacjent od 16tu lat regularnie bada wzrok. Po 16tu latach słyszy"ma Pani wadę od urodzenia w prawym oku,na chwilę obecną +2". Gdzie do cholery mieli oczy poprzedni okuliści? Pacjent to moja 16to letnia córka. 

Sytuacja czwarta:Pacjent pół roku temu uderzył się w nogę,noga była spuchnięta. W szpitalu lekarz bez RTG stwierdził że wszystko jest ok. Około tygodnia temu pacjent kolejny raz nadwyrężył nogę,pojawiły się dziwne zgrubienia. Lekarz rodzinny od razu kazał jechać do szpitala,bo noga według niego jest"za luźna". Po RTG okazało się,że są naderwane więzadła. Po tygodniu kontrola w poradni chirurgicznej. Zdjęcie szwów i zdziwienie bo staw skokowy jest cały zdeformowany. Skierowanie na USG. Panie z rejestracji nie wiedzą kiedy lekarz będzie przyjmował,a i tak nie wiadomo czy przyjmie. Prywatne USG-terminy na koniec lutego. Pacjent to moja 10cio letnia córka.

Nigdy niczego nie załatwiałam przez znajomości,może jestem staroświecka,ale sądzę,że w ten sposób odbierałabym szansę innym. Do dziś. Córka,która uczestniczy w zawodach sportowych,jest najlepsza,ma to zaprzepaścić, bo Panie nie zapiszą mnie na USG? To gdzie ja mam jej tą zdeformowaną nogę wsadzić? Chyba temu lekarzowi w d..ę!!!. Wiedziałam,że kolega pracuje w szpitalu i do niego się zwróciłam. Jutro będzie załatwiał"przyspieszenie"badania. Wiem,nie powinnam,bo ktoś przez to nie dostanie się na badanie,komuś zajmę miejsce,ale tu chodzi o moje dziecko,a dla niego zrobiłabym wszystko.

1 komentarz :

  1. Taka nasza polityka niestety. Zawsze limity skończone...Leczę się od wielu lat u specjalisty i znam ten ból :(

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka