czwartek, 16 kwietnia 2015

DZIEŃ 12 -TO CO DAŁ NAM ŚWIAT...



Moja mała, dzielna kobietka nareszcie jest w domu :) I od razu po wejściu była zadyma z małym . Pech chciał, że zadzwoniła kobieta z Netii, na telefon stacjonarny żeby podpisać umowę. Ja uziemiona przy telefonie, Sandra nie może chodzić, więc mały dorwał w jej pokoju farby plakatowe, wylał czerwoną i robił pieczątki swoją stopą po łóżku, podłodze i dywanie. Sandra wrzask, on jeszcze większy wrzask, umyć się nie da. Ale sobie babka z Netii musiała pomyśleć - że jakiś dom wariatów u nas :) Mam teraz więcej obowiązków, bo trzeba przynieść, podać, pozamiatać, pomóc w kąpieli itp. ale robię to z prawdziwą przyjemnością :) Nie jestem taką typową Matką Polką, która książkowo wychowuje dzieci i poświęca się dla nich całkowicie.





Nie jestem na każde ich zawołanie (chyba że muszę), kłócę się z nimi, opieprzam, marudzę i poganiam, ale kocham je, a moja miłość objawia się najbardziej w trudnych sytuacjach. Może dlatego tak jest, bo nie jestem wylewną osobą, nie całuję każdego i nie komplementuję na każdym kroku. To chyba taki mój pancerz ochronny, przed dodatkowym bólem. Kiedy jestem potrzebna to potrafię góry przenosić, ale jeżeli nie muszę to się nie pcham. Dlatego bardzo zaskoczyło mnie to jaka Sandra jest"twarda". Jest środkowym dzieckiem, zawsze cicha (woda) przez co pomijana. Gdzieś po drodze między najstarszą córką, a synkiem pominęłam pewien etap w życiu Sandry. Oddaliłyśmy się od siebie. Dopiero jej operacja uświadomiła mi, że powinnam częściej robić coś tylko dla niej, okazywać jej więcej miłości i czułości, bo w tej całej jej"skrytości"i cichym charakterze, kryje się małe serduszko, które potrzebuje mamy tak jak wszystkie dzieci. Sandra ma bardzo podobny charakter do męża, jak to mówią"cygan z niej nabijany i jak się nie pomyli to prawdy nie powie", lecz oprócz tego jest cholernie zamknięta w sobie, i to nie jest dobre. Zrozumiałam, że mogę całkiem stracić z nią kontakt, co odbije się na naszych relacjach w przyszłości, no i ciężko będzie o kontakt z nią jak będzie nastolatką. Już teraz kiedy jej czegoś zabronię to przytaknie, teoretycznie posłucha, a zrobi i tak po swojemu. Mąż był dla mamy identyczny. Ze mną wypracował sobie jakiś tam kompromis (chociaż też swoje za uszami ma). Po za tym kiedy popatrzę na niego to od razu wiem, że coś kręci. Oczywiście są to błahostki, bo jest już dorosłym i w miarę odpowiedzialnym facetem, a Sandra dopiero dojrzewa, uczy się życia. Cieszę się,że w porę spostrzegłam swój błąd.

Popołudnie spędziłam leniwie, bo urwis zdecydował się na drzemkę, co oznacza, że wieczór dziś będzie dłuuugi .Sama nie wiem co lepsze, wytrzymać jego marudzenie i nie kłaść go spać w południe, wtedy mam wolne od dwudziestej czy kłaść i męczyć się potem do dwudziestej trzeciej? Jak jest z Waszymi dziećmi?

Odnośnie mojego męża, to przez niego muszę się na dzisiejszą noc wynieść z sypialni. Powód tego jest taki, że smarował coś tam na balkonie śmierdzącym klejem i zapomniał zamknąć okna w sypialni, zapach okropny, nawet pościel mi tym czymś przesiąknęła :( U niego zawsze tak jest, albo słyszę"zapomniałem","myślałem, że..." lub"mogłaś powiedzieć". Najwyraźniej myślenie nie jest jego specjalnością ;) i do tego skleroza, ach,szkoda nerwów. A na zdjęciu przesyłam Wam słoneczko, które po burzy zawsze będzie dla Was świeciło :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka