sobota, 18 kwietnia 2015

DZIEŃ 14 - DO BANI...


[...] Boże użycz mi pogody ducha abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi abym zmieniał to, co mogę zmienić i szczęścia, aby mi się jedno z drugim nie popieprzyło [...]
Stephen King-Miasteczko Salem






Oj, ciężko dziś było o pogodę ducha, leżąc w łóżku z czerwonym nosem, paczką chusteczek higienicznych, gripexem i Klubem Przyjaciół Myszki Miki, bo razem ze mną leżało moje najmłodsze dziecko, równie chore :( W sumie lepiej chorować teraz, kiedy za oknem znów widać jak sypie śnieg, niż jak będzie słońce. Po za tym w poniedziałek muszę być "na chodzie" bo mamy z Sandrą wizytę w poradni chirurgicznej. Jeszcze rano nie było najgorzej więc zdecydowałam się wyskoczyć na małe zakupy kosmetyczne, bo dopiero teraz postanowiłam, że nauczę się jak robić perfekcyjny makijaż. I to był błąd - trzeba było leżeć w łóżku.
W przerwach, kiedy gorączka mijała po lekach, starałam się uczyć Sandrę do egzaminu na Kartę Rowerową, który jest już za dwa tygodnie. Co się okazuje? Sandra nie wiedziała nawet co to jest pieszy, a to potwierdza tylko fakt, że telewizor,komputer i telefon, jest niepotrzebny w przypadku kiedy dziecko ma się uczyć. W tajemnicy zdradzę Wam, że ja też nie umiem definicji pieszego, a jak robię testy na Prawo Jazdy, to prawidłowych odpowiedzi mam 55 % tylko więc małe przypomnienie mi się przyda :)

Całe szczęście, że mąż był dziś w domu i mogłam spokojnie (w miarę) chorować. Może i bym się nawet zdrzemnęła, gdyby nie ciągłe pytania"co na obiad zrobić?","czym powycierać kurz?","gdzie jest mop?". Dobrze, że przynajmniej wiedział gdzie jest zmywarka, pralka i ekspres do kawy ;) A tak na poważnie, to cieszę się, że jest (oczywiście nie przyznam się do tego przed nim) bo nikt nie robi tak dobrej herbaty z cytryną i miodem jak on. Najpierw jednak musiałam mu wbić łopatą do głowy, że naprawdę jestem chora, bo znów było"skąd miałem wiedzieć, że tak źle się czujesz". Jak to skąd? Z kichania, smarkania i kaszlu.



Oprócz leżenia i kurowania się robiliśmy sobie z małym sesję zdjęciową. Na zdjęciu Iruś jedzący śniadanie - Knopersa. Wiem niezbyt to zdrowe, ale nic innego nie chce podczas choroby jeść :( Po za tym zapraszam Was na mój najnowszy post z serii"MOJE TESTOWANIE"a w nim moje zdanie na temat prezerwatyw SKYN :). To tyle na dziś,dobranoc.

C.D.N



5 komentarzy :

  1. Jak dobrze, że ten mąż czasem pomoże :) U mnie jak mąż choruję to leży i się nie rusza ale jak ja jestem chora to i tak muszę wszystko robić :(
    Łączę się z Tobą w chorobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem pomoże ale najpierw muszę nim nieźle potrząsnąć żeby pomógł,sam by na to nie wpadł :) Ach te chłopy,z nimi źle,bez nich jeszcze gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie to racja z nimi źle bez nich jeszcze gorzej ;)

      Usuń
  3. ja gdy choruję mam dwa podstawowe problemy
    1. nigdy nie mam gorączki, zawsze osłabienie, którego niczym nie można zwalczyć
    2. nawet jak choruję, nie mogę leżeć i chorować, zawsze trzeba zrobić ten cholerny obiad. jeden dzień udało mi się spokojnie chorować, mąż wtedy pizze zamówił i zjedli, a ja cały dzień przeleżałam, wyjątek do reguły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy całkiem podobnie :) z tym leżeniem to chyba wszystkie mamy mają tak samo,niestety.A potem ma się zmiany na płucach z niedoleczonych chorób-ale kto o tym myśli?Facet jak choruje to nie ma siły żeby zwlec go z łóżka,a kobieta musi i koniec :(

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka