Tak to w życiu bywa, że raz mamy z górki, a drugim razem po górkę. Mój dzień (mimo, że jego większą część spędziłam w poczekalni do poradni chirurgicznej) był dziś zdecydowanie z górki. Od rana same dobre wieści i drobne prezenty. Pierwszą dobra wiadomością i najważniejszą dla mnie był wynik badania histopatologicznego córki : GUZ OLBRZYMIOKOMÓRKOWY POCHEWKI ŚCIĘGNISTEJ.
Brzmi poważnie prawda? Jest to guz łagodny, bez cech złośliwości, nie powoduje przerzutów i nigdy nie stwierdzono przypadku żeby zamienił się w guz złośliwy. Guzy tego typu najczęściej diagnozuje się u kobiet i to w różnym wieku. Częściej znajdują się one w rękach, ale niewielki odsetek może być w stawach skokowych i właśnie do tego niewielkiego odsetku należy moja córka.
Jedyne czym mogę się martwić to tym, że być może nie usunięto go całkowicie, co powoduje często wznowy i kolejne operacje. Najważniejsze jednak, że nie jest to guz złośliwy, czego się bardzo obawiałam.
Druga rzecz, która bardzo mnie ucieszyła, to wygrana torba w konkursie BelVita. Uczestniczyłam w nim z konta męża. Trzeba było napisać jakimi mistrzami poranka jesteśmy i oznaczyć #.Napisałam coś w stylu #ogoliłem się jadąc motorem. Dla niewtajemniczonych mogło się to okazać nieco dziwne, więc nieźle się uśmiałam jak kolega męża podpisał mu "ale mądrze :( " A potem był mail, z propozycją współpracy - to moja pierwsza współpraca na blogu. Jak to wyglądało i czego dotyczy dowiecie się w najbliższym czasie z postu z serii "MOJE TESTOWANIE". Takie małe rzeczy ,a cieszę się z nich jak dziecko. No i jeszcze wybrano mnie do testowania najnowszych podpasek Bella na portalu OFEMININ. Tam również to mój pierwszy raz :) Jedyne co mi przysłoniło całą radość, to fakt, że nie mogłam obejrzeć "M jak miłość", bo synek obudził się z płaczem, coś go boli, dogadać się nie można co .Pokazuje na brodę - pytam czy gardełko? mówi, że nie, pytam czy ząbek? też nie - to ja już nie wiem. Dałam mu przeciwbólowe, to może mu przejdzie. Tak to już z tymi dziećmi naszymi jest :( potrafią niechcący pokrzyżować największe plany. A jutro od rana będę przeżywać razem z Olą (najstarsza)jej pierwszy poważny egzamin - gimnazjalisty, który trwa zawsze trzy dni.Teraz rozumiem moją mamę, która zażywała leki uspokajające przed moją maturą.Wtedy pierwszy i ostatni raz dała mi papierosy (bo uczyłam się całą noc) - KLUBOWE - rany jakie to było niedobre, ale darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy, paliłam co było. Nie polecam jednak tego innym, bo wtedy zaczęłam, a teraz nie mogę przestać. Straszny nałóg.
A między mną a mężem? Nadal fajerwerki, miłość i pozostałe sprawy kwitną i oby zostało tak, jak najdłużej :) Na koniec cytat z Wichrowych Wzgórz, dzięki któremu potrafię ubrać w słowa moją miłość...
"Przewodnią myślą mego życia jest on. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po porostu nic wspólnego"
Też mam ten sam nałóg :) ciężko się go pozbyć. Tylko zaczęłam palić z nerwów
OdpowiedzUsuńOch jak dobrze, że stres egzaminacyjny za mną: matura i nieszczęsne prawo jazdy uff :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia dla córki na egzaminie :)
No i gratulacje wszystkich dobrych nowin :)