piątek, 15 maja 2015

DZIEŃ 41 - I PO STRESIE...


No i po wszystkim (na razie). Tak, jak wczoraj pisałam, dziś jestem na lekach przeciwbólowych, ale za to po zabiegu :). Nieprzespana wczorajsza noc daje mi się również mocno we znaki. Stres, stres i jeszcze raz stres. Rano czułam się jeszcze dobrze, ale w miarę upływu godzin moje nogi robiły się jak z waty, a o godzinie dziesiątej, kiedy to za moment miałam jechać do kliniki, nastąpiła kulminacja. Po dotarciu do kliniki położono mnie na oddziale, kazano założyć jakąś dziwną koszulę i zdjąć bieliznę.




Do zabiegu oczu zdejmować bieliznę, myślałby kto. Tak mnie to wkurzyło, że zapomniałam o stresie. No i czekałam 2, 5 godziny (dobrze, że zabrałam ze sobą moją ukochaną książkę). Zimno mi było w tej koszulinie jak cholera.
Zastanawiałam się co by było gdybym miała miesiączkę?Też miałabym bieliznę ściągać? Masakra jakaś. O godzinie 13, 30 zawołano mnie na salę operacyjną. Śmigałam na boso, no bo wcześniej powiedziano mi, że niczego nie muszę do tego zabiegu ze sobą przynosić. I dopiero tam Panie pielęgniarki opatuliły mnie kocem. I okazało się, że mogłam mieć bieliznę !!!! Lekarz i większość personelu na sali operacyjnej mówili po czesku :) tzn. lekarz część słów polskich znał, ale jeżeli chodzi o medyczne rzeczy to gadali po czesku. Fajnie się ich słuchało. Żartowali ze mną, żebym się rozluźniła. Pan doktor z postury jak olbrzym, ważył chyba ze 120 kg. więc na sam jego widok już mnie strach obleciał. Czemu lekarze chirurdzy w większości są tacy"wielcy"? Facet z ręką jak niedźwiedź robi taką precyzyjną robotę. Aż nie chce się wierzyć. Wysmarował mi twarz na żółto jakimś płynem, nie jodyną, bo nie szczypało, nałożył coś z dziurkami na oczy i cyk...dał zastrzyk pod lewym okiem gdzie zmiana była większa. Nie bolało, no może trochę zastrzyk. Pod prawym okiem chyba jednak dał za mało znieczulenia, albo za szybko zaczął (kroił od razu po zastrzyku) i niestety nie było to przyjemne. Na szczęście tam miałam zmianę wielkości kropeczki, więc jakoś dałam radę. Potem sześć szwów, plasterki i już... a za tydzień wyciąganie szwów. Taki zabieg, piętnastominutowy kosztował mnie w sumie 120 zł. konsultacja + 360 zł. zabieg + 65 zł.zdjęcie szwów. Cholera, trzeba się było uczyć na chirurga plastyka.


Potem pielęgniarka przyniosła mi herbatę i po pół godzinie do domu. Kilka rzeczy mi się jednak nie spodobało. Przede wszystkim to, że w umowie była rozmowa z anestezjologiem, a w rzeczywistości na oczy go nie widziałam, a znieczulenie dawał lekarz operujący. Pielęgniarka na oddziale wredna jak cholera (ale tylko jedna taka była), odburkiwała w odpowiedzi,s ama musiałam się domyślić czy już jest wypis czy nie ma.

A tutaj macie linka do opisu zmian która ja miałam, tylko w linku kobieta ma tego więcej, ja tylko jedną małą a drugą maluteńką :) KLIK. Poczytajcie, bo podobno to częsta przypadłość zwłaszcza u kobiet. No, a kiedy znieczulenie zeszło... wiecie jak to jest... bolało jak cholera, jednak leki przeciwbólowe i ramiona męża utuliły cały mój dyskomfort :)

Nie ma pewności, że takie zmiany nie pojawią się znowu, bo w sumie nawet nie wiem dlaczego mi się pojawiły. Nie mam wysokiego cholesterolu, ani cukrzycy, a to jest głównym powodem powstawania tego typu rzeczy. Jeżeli się pojawią znów i kolejny raz je usunę to wtedy jest już 40 % ryzyka, że odnowią się na pewno .Teraz jednak, kiedy już wiem jak to jest, nawet gdybym miała co jakiś czas robić taki zabieg, to będę go robić dopóki lekarz nie stwierdzi, że już nie można, z powodu blizn itp. Powiem Wam, że teraz już jestem spokojna wszystko minęło, ale wczoraj myślałam, że zwariuję. Bolała mnie głowa, mięśnie i żołądek, nie mogłam spać. Nawet próby męża (wieczorne) żebym zapomniała chociaż na chwilę nic nie dały niestety, chociaż ta metoda zawsze była skuteczna :). Sama sobie się dziwię, bo z reguły nie jestem strachliwa i odporność na ból mam bardzo dużą. Tak jakoś wyszło, widocznie nie był to mój dzień.

Chcę podziękować wszystkim, którzy o mnie myśleli, trzymali kciuki, pisali do mnie. Nawet nie wiedziałam, że aż tyle osobom na mnie zależy.To miłe, bardzo miłe i wzruszające :)Cieszę się, że Was mam. Dziękuję :)


10 komentarzy :

  1. Dobrze że wszystko się udało :) ja wczoraj i dzisiaj byłam, zakrecona. Dobrze że mojej córce wycieczka się udała ale cały dzień myślałam żeby coś złego się nie stało

    OdpowiedzUsuń
  2. No i super, wszystko ok. Powinnaś mieć rozmowę z anestezjologiem, dziwne to, no nic, ważne, że czujesz się dobrze, kilka dni i zapomnisz o strachu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie,powinna być rozmowa,zwłaszcza,że ankietę dla anestezjologa wypełniałam i mówili,że będzie.

      Usuń
  3. Cieszę się razem z Tobą, że już po. Ten stres i to czekanie jest najgorsze :(

    OdpowiedzUsuń
  4. ja z całego Twojego stresa w Esie do Ciebie wszystko pochrzaniłam ;p ale to nie jest ważne, ważne że już jesteś po. Masz teraz świadomość że w razie powtórki z rozrywki nie masz się czego obawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam ;) ale ogarnęłam o co chodzi :) Po za tym wzbudziłas we mnie tym większą ciekawość :)

      Usuń
    2. wiesz bo ja zawsze myslalam że Koszańska też ma admina ;) ale sie zgadałyśmy że chyba ona sama opuściła nasz salem ;D

      Usuń
  5. Pierwsze byli w kopalni soli a później w zoo w Krakowie. Wróciła zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka