poniedziałek, 18 maja 2015

DZIEŃ 44 - ZABIEGANA...

Kurcze, nie lubię takich dni, kiedy nie mam czasu nawet spokojnie wypić kawy. Z niczym nie mogę zdążyć, czego też nie lubię, bo zwykle mam wszystko po planowane z wyprzedzeniem i niewiele rzeczy potrafi zdezorganizować mi życie. Od rana zaczęło się tym, że dzieciaki przegięły. Jedne nie chciały wstawać do szkoły, a mały obudził się za wcześnie ;( Później czekały mnie sprawy urzędowe, czyli wizyta w Pracowni Geodezji, czyli prosto mówiąc, płacenie za wykonana robotę, a potem Urząd Gminy.




Oczywiście tam zeszło mi najwięcej czasu, bo w biurze były cztery panie, z czego pracowała jedna, a pozostałe obgadywały ludzi stojących w kolejce do tej jednej. Normalnie masakra jakaś. No i mądra ja, ubrałam sobie nowe buty na taki wypad. Po pół godzinie myślałam, że pójdę na boso, na szczęście miałam drugą parę w samochodzie, trochę wygodniejszych, bo byłoby po mnie. No i małe zakupy po drodze, po ostatnim szaleństwie w Reserved, dziś tylko w Biedronce.
Najgorsze, że to wszystko biegiem, bo synka pilnował mój tata, który dziś nie czuł się za dobrze. Dali jednak radę - i dziadek i wnuczek w jednym kawałku po moim powrocie byli. A co potem? Obiad, chwila sprzątania i pomoc córce w robieniu projektu na język angielski. Matka od 15tu lat pierwszy raz farbami malowała :) Sandra narysowała, napisała, a ja malowałam.Oczywiście mogłam zacząć dopiero jak mąż wrócił z pracy, bo przedtem kiedy tylko wzięłam pędzel w rękę to słyszałam od synka "ja teś, ja teś..."No i malował, panele, podłogę, a potem wannę i mnie ;)Mimo tego projekt wyszedł całkiem fajnie, tak akurat na poziomie czwartej klasy :) może szóstkę dostaniemy?

A na zdjęciu zobaczcie jak pięknie zaczyna rozkwitać mój rododendron, którego kupiłam w stanie agonalnym :)

Często pytacie mnie czy coś mnie jeszcze boli po zabiegu? Boli, dziś dość mocno. Może to zmiana pogody, a może szwy zaczynają ciągnąć. Nie mogę porządnie umyć oczu żeby nie zamoczyć opatrunków i nie urazić się w miejsca po zabiegu, co objawia się pieczeniem moich patrzałek. Byle do piątku, kiedy to szwy zostaną wyciągnięte. Po cichu liczę na to, że zamiast znów płacić za ich wyciąganie chirurgowi plastykowi, pielęgniarki z naszego ośrodka zdrowia mi je wyciągną. Jutro pójdę i zapytam. Tylko zastanawiam się czy to nie jest zbyt precyzyjna robota dla nich. No nic, okaże się jutro. Teraz, robię trzy rzeczy naraz: oglądam "M jak miłość", piszę posta i szukam informacji na temat relacji interpersonalnych. A za plecami czeka już moja najstarsza, żeby wypełnić online dokumenty do szkoły którą wybrała. Potem synek się przebudzi itd, itp. Nie wyrabiam już dziś...

4 komentarze :

  1. Och ja dziś też miałam podobny dzień...rano odprowadziłam syna do szkoły, później mąż zagonił mnie do układania drzewa, później obiad i odebrać dziecko. Po obiedzie pozmywać, posprzątałam altanę, posadziłam słoneczniki i dzień zleciał...
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ty masz taki zalatany dzien jak ja. tyle że moje dziecię zasnęło mi na ręce w sekunde, położyła się na niej i bach, zasnęła o 19.00 a o 7.45 ciężko ją było z łóżka ściągnąć ;) ale i tak sie podle czuje. ma przedstawienie w przedszkolu a ja w pracy będę. Coś mąż pobąkiwał że może się wybierze. Mógłby, coby jej smutno nie było.

    te baby w urzędach takie są niestety i na to nic nie poradzisz.. m jak miłość już oglądałam w pracy coś koło czwartku, jutro powinny być dwa nowe ;)
    a że zaganiania to widać, bom dzwoniła, jakiś słowotok miałam wczoraj ale nikt nie chciał ze mną konwersować ;p

    jest połowa miesiąca a ja już zrobiłam więcej ceremonii w pracy niż za cały miesiąc wcześniejszy.. makabra CI powiem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wiosnę i na jesień właśnie jest najwięcej takich ceremonii.Nie wiem od czego to zależy ;( Wczoraj musiałam być akurat w wannie kiedy dzwoniłaś,a że dzwonki wyłączyłam to wyszło jak wyszło :( Uwielbiałam przedstawienia w przedszkolu,zawsze aż mi łezki leciały,a teraz dziewczyny już takie duże.Na szczęście jeszcze mi synek został,ale on to pewnie będzie ryczał tak,że go z przedszkola wypiszą.Jego tatuś tak ryczał.Teściowa zawsze mówiła,że z przedszkola go wywalili bo taki mamin cycek był :)

      Usuń
    2. też nie wiem od czego, ale powiem Ci weekend majowy to jakieś przesilenie chyba.. aż czasami żal w takim miescu pracować..
      powiem Ci że czasami to mi brak tej mojej teściowej, głupia bo głupia, ale niby teściowa, babcia itd.. ale ja mówie nic na siłe.

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka