niedziela, 17 maja 2015

DZIEŃ 43 - NIE MA JAK FACET... :)

 

" Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci" - Wisława Szymborska

Smutno mi było od rana. Równy rok temu, skoro świt obudził mnie krzyk taty, że mama umiera. Pamiętam ten strach i bezsilność, ten ból po stracie, który do dziś nie minął .Ciągle czuję, że zrobiłam za mało. Za mało kochałam, za mało byłam, za mało pomogłam. Wszystko za mało... Niestety nic czasu nie cofnie... trzeba się z tym zmierzyć... i wierzyć, że kiedyś tam... spotkam Ją znów, piękną i uśmiechniętą...


" W momencie śmierci bliskiego uderza człowieka świadomość niczym nie dającej się zapełnić pustki"- Józef Tischner

Rano, o tej samej godzinie, w której zmarła mama w naszym kościele odbyła się msza w Jej intencji, oczywiście byłam na niej. Poszłam również do spowiedzi i komunii, a po mszy na cmentarz. Codziennie o Niej myślę, ale dziś te myśli były inne, bardziej intensywne, pełne wspomnień i tych dobrych i złych. Taki dzień zadumy, dobry dzień... dzień pokory dla życia...

Z zadumy jednak bardzo często wyrywał mnie wrzask synka, który (jak to facet) ma katar i umiera z tego powodu na stojąco. Całe szczęście, że mąż się nim zajmował prawie cały dzień, bo chyba bym zwariowała. Razem zrobili obiad, czytali, budowali z klocków i tysiąc innych rzeczy. Po obiedzie udało mi się go "uspać"co nie zdarzyło się już od dwóch miesięcy, więc wieczór będzie dłuuugi, bo spać pójdzie w okolicach dwudziestej trzeciej. Ale to nic, ważne, że wypoczął i później nie był już taki marudny. Odwiedziła mnie dziś znajoma, można powiedzieć przyjaciółka. Znamy się od przedszkola,razem siedziałyśmy w ławce,razem dostawałyśmy uwagi za przeszkadzanie na lekcji i razem"zarywałyśmy"chłopaków. Dyskoteki, imprezy itp. to był nasz wspólny żywioł. Do dziś mimo, że jesteśmy mężatkami i mamy inne życie, trzy razy do roku (jeszcze jedna koleżanka)spotykamy się na urodzinach i wspominamy,wspominamy i wspominamy :) Oczywiście widzimy się częściej, ale w urodziny robimy sobie imprezę, taką z prawdziwego zdarzenia :)

Zapomniałam dodać, że do kościoła zasuwałam"z buta"bo jakimś magicznym sposobem pilot w kluczyku od samochodu nie chciał mi otworzyć drzwi (gdzie jeszcze wczoraj wszystko było ok), a że byłam zaspana, to nie wpadłam na to, że samochód można otworzyć ręcznie :( Najgorsze, że nie mam pojęcia co się stało, bateria wymieniona, bezpieczniki sprawdzone, a pilot nadal nie działa. Może klucz się rozkodował? Jeżeli tak to kodowanie kosztuje od 100 zł. do 150 zł. ale jeżeli tyle miałabym wydać to wolę otwierać ręcznie. Pieprzona elektronika !

Po za tym nudy, nudy i jeszcze raz nudy! Na wycieczkę rowerową nie pojechaliśmy, bo mały chory, spacer też w tym wypadku nie wchodził w grę .Za to miałam czas pomóc Sandrze w robieniu projektu na język angielski. Powiem Wam, że moje dziecko ma realną szansą na świadectwo z czerwonym paskiem i to nie paskiem na tyłku tylko takim prawdziwym :) Brakuje jej niewiele, dwa projekty, jedna odpowiedź ustna i będzie. Cieszę się strasznie i jestem bardzo,bardzo z niej dumna. Szczerze to nie wierzyłam w to, nie wierzyłam w jej zdolności. Okazuje się jednak, że jeszcze coś w życiu potrafi mnie zaskoczyć :) i to zaskoczyć pozytywnie.

Walczyłam dziś również z T-Mobile. Okazało się, że kończy mi się umowa i wybrałam sobie w związku z zawarciem nowej telefon Lumię 930. Niestety Pani na infolinii, zaproponowała mi taki wielki abonament i do tego dopłatę do telefonu, że w życiu bym tego nie zapłaciła. Nie dałam jednak za wygraną i zadzwoniłam jeszcze raz :( Tym razem odebrał mężczyzna. I co się okazało? Wszystko się da. Wiedziałam to z poprzedniego licytowania się z nimi kiedy to wywalczyłam Lumię 820 za 1 zł. rozmawiając z przełożonym przełożonego tego konsultanta. Tym razem też poprosiłam o taką rozmowę. I mam Lumię, nielimitowane rozmowy, internet, a wszystko za 69 zł. Telefon też w niziutkiej cenie 9 zł. jednorazowo. Spora różnica co do propozycji jego poprzedniczki, która proponowała mi cenę za telefon 900 zł. Jednak co facet to facet :) a i do tego córka będzie miała te same warunki (tylko bez telefonu)za 29 zł. miesięcznie :). Pozostaje mi tylko teraz zrezygnować z usług Orange, z którym córka ma umowę.

Wieczór i to późny wieczór, bo dopiero jak mały zaśnie, mam zamiar spędzić z mężem. Ostatni tydzień był dla mnie tak nerwowy, że kompletnie nie miałam czasu ani ochoty na"bycie"z nim. Teraz, kiedy emocje już opadły zaczyna mi brakować jego bliskości... i nie tylko.

5 komentarzy :

  1. niestety nie potrafię Ci powiedzieć jak masz sobie poradzić ze śmiercią mamy, nie doznałam tego uczucia, ale wiem że gdy kiedyś stanę w obliczu takiej straty, Ty zapewne pomożesz mi przez to przejść. boś silna kobietka jest.
    do tego potrafisz się nieźle targować ;)
    powiem Ci z dwojga złego wolałabym coby mi się kluczyk popsuł niż tak jak u mnie coś z akumulatorem. Pamiętam jak dziś, jechałam do szpitala do szwagra po tym nieszczęsnym wypadku, idę do samochodu i echo. poszłam po drugi kluczyk i echo. Na moje odkąd mąż miał bliskie spotkanie z sarną gdzieś coś robiło zwarcie i akumulator rozładowywało, mąż miał dość, i coby było pewne jak do pracy poszłam żeby nie mieć takich niespodzianek kupił nowe serce memu samochodowi, do dziś niespodzianek nie było, aczkolwiek cena pilota do akumulatora spora ;)

    wiesz? nie wiedziałam że uda mnie sie to tak ogarnąć. jeśli będę miała 3 stosowne dokumenty, szczepionke i dziecko, spokojnie mogę odczulać Emilie u alergologa na wakacjach, w sensie już nie ja a mama się będzie tym musiała zająć ;) także mąż musi załatwiać urlop od 30 czerwca cpby 1 lipca je wywieźć :) a pod koniec sierpnia 29 dokładnie byśmy po nie pojechali :) dla mnie cud malina, wgl byłam zdziwiona, taka miła pani ze mną rozmawiała. w sensie u tego alergologa u mojej mamy. a na NFZ pracuje. czyli się da ;) do tego na dziś umówiłam psa na szczepienie, więc do domu szybki obiad i wio. rano pojechałam kupić skarpetki paskudkom mym, na pewno będą zadowolone :) nie udało mnie się załatwić tylko dentysty. dzwonie dziś 18 maja. ona mi mówi 29 czerwca popołudniu, a wtedy to ja mam ginekologa.. sama chyba zrobie jej przegląd bo zęby ma zdrowe, a jak wróci to pójdę na taki oficjalny. Posłałabym męża, ale on to się boi stomatologów, więc traumę mu odpuszczę ;)

    heh znowu się rozpisałam a jeszcze bym tak mogła pisać i pisać, bo sie tak wiele dobrych rzeczy dzieje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a ja o szczepieniu psa zapomniałam :( i muszę wzywać weterynarza :( Chacha,chłopy,tacy twardzi i męscy,tacy macho a dentysty się chyba wszyscy boją :)Kluczyk kluczykiem,ale jak Sandra była w szpitalu,to tu trzeba było zdążyć przed operacją a mi alternator szlag trafił,i tu już był koszt 500 zł..Niby samochód to wygoda ale koszty ogromne .Nawet jak nowy to z kolei przeglądy w serwisie,AC itp i też drogo.Mówisz,że nie przypuszczałaś że wszystko ogarniesz?da się,i to lekko.Ja mam takie ogarnianie na co dzień,lekarze,geodeci,sądy,skarbówka i dzieci-to moja codzienność :0

      Usuń
  2. ja mam nowy ;) w sumie to juz nie nowy bo mamy go 5 lat prawie, ale w sensie że z salonu brany ;) no i na ogól problemów z nim nie ma, tyle co sarna ciut go pokiereszowała, raz jak zatankowaliśmy na BP jakimś śmieciem trzeba było czyścić. ale wina ropy nie samochodu. no i ten akumulator. ale narazie odpukać jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie musiałas na przeglądy jeżdzić ? Ja z moim musiałam co pół roku,teraz już nie,i AC płacić na początku.

      Usuń
    2. jeździł małżonek co roku, bo w sumie samochód niby jego, tyle ze od 3ch miesięcy zwie się mój :D najlepsze że jak jedziemy do sklepu ja prowadzę, mąż twierdzi że jak wsiądzie za kierownice a później będzie ryska, to pójdzie na niego, a tak wszystko na moje konto go ja prowadze ;)

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka