sobota, 3 października 2015

DZIEŃ 191 - ZWARIOWANA SOBOTA...


Tak od razu na początku chciałabym Was zaprosić na konkurs, który odbywa się na moim fp na facebooku. Do wygrania są trzy sztuki kremu KAILAS , o którym pisałam Wam wczoraj.Wygrywają trzy osoby więc szanse są duże. Konkurs odbywa się TU . Po za tym zapraszam serdecznie do dołączenia do moich obserwatorów na blogu, oczywiście odwdzięczę się tym samym.

Dziś sobota, zwariowana i na pełnych obrotach. Już rano obudziłam się z mnóstwem energii i wielką chęcią do życia. Pogoda za oknem piękna, prawdziwa polska złota jesień więc i żyć się chce. Jedyne
czego mi się nie chce to iść jutro na grzyby. Umówiłam się z przyjaciółmi ale jednak zrezygnowałam z tej przyjemności .Może gdyby to był wypad do zwykłego lasu to bym się skusiła, ale oni idą zawsze na strome zbocza. Aż tak nie przepadam za zbieraniem grzybów, żeby się tak poświęcać. Wolę iść z mężem i dziećmi do naszego lasu, i nawet jeżeli nic nie znajdziemy to pobędziemy razem i powdychamy świeżego powietrza. Ptaków pewnie nie posłuchamy, bo synek jak zwykle będzie się darł i zagłuszy wszystko, chociaż po cichu liczę, że może tym razem będzie inaczej.
Ale to jutro, a dziś cały dom posprzątany, dwa ciasta upieczone, i muszę się pochwalić, że pierwszy raz w życiu upiekłam szarlotkę i...udała się :). Jest pyszna, a raczej była, bo została zjedzona jeszcze na gorąco.
Mój synek dzielnie pomagał mi w transporcie jabłek z jabłoni do kuchni. Oczywiście w międzyczasie zrobił sobie z nich piłki golfowe, ale zabawa była przednia. Teraz po całym dniu marzę już tylko o wannie pełnej pachnącej piany, relaksie z dobrą książką(wiadomo jaką) i balsamem do ciała. Co się tyczy balsamu to pamiętacie jak ostatnio wspominałam o wygranym balsamie od Palmers? Tak się cieszyłam, że będzie o zapachu kokosowym, bo taki uwielbiam, i waniliowy też lubię, a okazało się, że pachnie ohydnie, jakimiś starymi lekarstwami. Nie ma to nic wspólnego z kokosem. Odrzuca mnie od niego i to bardzo. Na pewno nigdy po niego nie sięgnę, ale próbek innych balsamów Palmers chętnie spróbuję, może nie wszystkie tak śmierdzą.

Szkoda tylko,że napaliłam się na niego jak szczerbaty na suchary , a tu taki zonk. Pozostaje mi go wyrzucić albo komuś podarować ;) Gdybym miała teściową to jej bym go dała ;)
I tyle na dziś. Wczoraj naczytaliście się moich postów(napisałam trzy)więc dziś pozwolę Wam odpocząć .Gdybyście jednak czuli niedosyt ;) to polecam post z dnia dzisiejszego o aromatycznej, ziołowej herbatce, do przeczytania TU .

10 komentarzy :

  1. Używałam wersji Palmers przeciw rozstępom w ciąży i pachniał super :) szkoda, że ten...śmierdzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to ze mną jest coś nie tak,ale odrzuca mnie od tego zapachu strasznie :(

      Usuń
  2. Jak dla mnie ten zapach jest genialny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz ,a mnie jakoś odpycha,a szkoda bo strasznie się cieszyłam z tego balsamu .

      Usuń
  3. Ja kupuję balsam brązujący z Palmers i pachnie kakaem/czekoladą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam zapach Palmersa:D coś wspaniałego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam szarlotkę na ciepło z lodami waniliowymi..mniam... :) Masz fajnego małego pomocnika :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka